Clippers ze zwycięstwem nad Rockets wracają do Los Angeles

Kibice Los Angeles Clippers po ostatnich dwóch meczach wyjazdowych swojego zespołu mogą być nieco poddenerowani ostatnimi wynikami a przede wszystkim grą w obronie Clipps. Ekipa z Los Angeles po nieudanej wizycie na Florydzie, poleciała do Houston, gdzie po raz drugi w tym sezonie miała podejmować tamtejszych Rockets.

W ostatnim pojedynku pomiędzy tymi zespołami, doskonale pamiętamy, jak Chris Paul pokazywał na co go naprawdę stać i że nie zamierza odpuszczać w rajdzie po nagrodę MVP. To spotkanie zapowiadało się naprawdę ciekawie i stawiało pytanie, czy Clippers wrócą do Los Angeles z trzema porażkami?

Pierwsze minuty zdecydowanie należały do graczy Clippers.Najwięcej razy do kosza trafiał wtedy J.J. Redick, lecz Rockets nie zamierzali zostawać w tyle i również zaczęli zndobywać punkty. Po krótkiej serii gospodarzy, gdy odrabiali punkty, ponownie nadszedł czas na zawodników zespołu z Miasta Aniołów wychodząc na 10-punktowe prowadzenie. Po zaledwie 7 minutach gry, na koncie Chrisa Paula znalazły się już 4 asysty. Niestety, nie najlepsze spotkanie rozgrywał Blake Griffin, który podwójnie został potraktowany blokiem przez Dwighta Howarda i wówczas trafił tylko 1 z 4 rzutów z gry. Na niespełna 4 minuty przed końcem kwarty, w miejsce Jareda Dudleya, na boisko wszedł Reggie Bullock, co było lekkim zdziwieniem, chociaż brak Matta Barnes’a z powodu kontuzji mogła wyjaśnić jego wczesną obecność na boisku. Słaba gra Clippers dała świetnie grającym Rakietom wyjście na prowadzenie. Tym razem to goście musieli martwić się o to, aby nie zostać w tyle, chociaż trafiając z taką skutecznością przy tak nie zorganizowanej ofensywie, ciężko jest cokolwiek zdobyć. Pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 26:22 na korzyść gospodarzy.

W drugiej kwarcie, obrona Clipps wyglądało równie słabo jak w poprzedniej. Ale nie tylko defensywa nie była w najlepszym stanie. Atak gości to było coś, na co ciężko się patrzyło, bowiem większość akcji było niezorganizowanych i kończyło się losowymi rzutami. W pewnym momencie dwie celne trójki trafił Patrick Beverley, po czym o czas poprosił Doc Rivers. Wtedy pomyślałem tylko „Boże, daj im obronę, porządną obronę.” Jak się możecie domyślać, Clippers nadal grali jak grali, chociaż trafienie Redicka 3+1 zmniejszyło nieco przewagę gospodarzy. Niestety, to co oglądałem, nawet trochę nie przypominało pierwszej ofensywy ligi a obrona w żadnym stopniu nie przypominała jakiegokolwiek rodzaju obrony. Cała defensywa Clippers niszczona przez każdego zawodnika Rockets, zakończyła się różnicą 9 punktów po tym jak Chris Paul w ostatniej akcji został wybroniony przez Patricka Beverley’ego.

Po przerwie, Clippers grali odrobinę lepiej, lecz cały czas kilkupunktową przewagę utrzymywały Rakiety. Nie wiarygodne było to, w jaki prosty w niektórych momentach sposób, Beverley ogrywał CP3. Był to trzeci mecz wyjazdowy Clipps i trzeci mecz, który przynajmniej do połowy trzeciej odsłony nie można było zaliczyć do udanych. Dobrą wiadomością dla fanów z LA, był 4 faul rozgrywającego – startera gospodarzy, przez co na jakiś czas musiał opuścić boisko. Równo na 6 minut do zakończenia 36 minut spotkania, Blake Griffin popisał się drugą celną TRÓJKĄ w sezonie. W drugiej części tej kwarty, nagle coś ruszyło w drużynie gospodarzy. Powoli, ale jednak, przewaga zaczęła się zmniejszać. Niestety  głównym powodem były rzuty wolne, ale zawsze jest to jakieś pocieszenie. Pod koniec, Dwight Howard opuścił parkiet z powodu bólu w kolanie, który chwilowo nie pozwalał mu grać, bowiem w czwartej kwarcie wrócił on do gry. Gdy czas do końca tej odsłony pokazywał ostatnią minutę, Jared Dudley trafił za 2 z faulem, po czym przewaga Rockets wynosiła już zaledwie 3 punkty! Chwilę później DeAndre Jordan zablokował rzut Lina a następnie szybkim rzutem za 3 dającym remis popisał się wspomniany przed chwilą Dudley. Równo z syreną kończącą 36 minut spotkania, Jamalowi Crawfordowi udało się zdobyć 2 punkty po 'dobiciu’ rzutu J.J. Redicka i czwarta kwarta zaczęła się od prowadzenia Clippers 73:71.

Ostatnia odsłona, a dokładniej jej początek, był dla gości niesamowicie udany. Tak długo oczekiwana przeze mnie skuteczna ofensywa i nienaganna defensywa w końcu nadeszły. Bardzo dobre minuty rozgrywał wtedy Blake Griffin, który najpierw wymusił faul w ataku na Howardzie a chwilę później zdobył punkty przepięknym klasycznym hakiem. Clippers cały czas byli przy prowadzeniu i gracze tego zespołu nie pozwalali, żeby ich rywale się do nich zbliżyli. Sędziowie gwizdali tyle przewinień, ile się dało, natomiast Jamal Crawford rozgrywał swój najlepszy mecz w tym sezonie będąc bardzo CLUTCH za 3. Nagle Rakiety zaczęły stosować to co modne w ostatnich meczach NBA, czyli taktykę hack-a.. tym razem, jej ofiarą był DeAndre Jordan, który przestrzelił oba rzuty. Następnie Clippers zrobili to samo, lecz z udziałem Howarda. Trafił on jedną z dwóch prób.

Na 2 minuty przed końcem przewaga Clipps wynosiła 9 punktów, ale 20 sekund później Collison trafił za 3 i powoli zwycięstwo gości było coraz bardziej pewne. Ostatnim słowem, które już dawało pewność, że ten mecz należy do drużyny z Los Angeles był floater Chrisa Paula na minutę do zakończenia tego pojedynku. Kevin McHale próbował jeszcze zrobić coś z wynikiem meczu biorąc timeout, lecz przewaga sięgnęła wtedy już aż 13 punktów. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Los Angeles Clippers 107:94.

Pierwsza część spotkania w wykonaniu gości była kompletnie nieudana, lecz gdy pod koniec trzeciej kwarty Clipps zaczęli porządnie bronić, szybko wrócili do gry. Odważną decyzję podjął szkoleniowiec przyjezdnych, bowiem mając na boisku Griffina i Paula z 5 przewinieniami, postanowił zaufać im i zostawić ich na parkiecie, co zaowocowało w utrzymaniu skutecznej gry oraz w zakończeniu meczu wygraną.

Boxscore:

Clippers: Griffin 22 (7 zb) i Redick 22, Crawford 16, Paul 14 (13 ast i 5 zb), Jordan 12 (18 zb i 4 ast), Collison 10, Dudley 9, Green 2

Rockets: Parsons 23 (8 zb), Howard 21 (8 zb), Beverley 19, Harden 12, Asik 7, Lin 6, Casspi Garcia 3

Komentarze do wpisu: “Clippers ze zwycięstwem nad Rockets wracają do Los Angeles

  1. Blake Griffin popisał się drugą celną TRÓJKĄ w swojej karierze. Tam powinno chyba pisać w SEZONIE bo w karierze to już jego 16 ;). BTW to blake jest 50% za 3 w tym sezonie :)

Comments are closed.