Lakers 1, Howard 0

Lepszego scenariusza tego spotkania kibice Jeziorowców nie mogli sobie wymarzyć. Nie dość, że zawodnicy Lakers pokonali Houston Rockets, czyli zespół, do którego Dwight Howard przeszedł w lipcu odchodząc po dość rozczarowującym sezonie z Los Angeles, to stało się to już w pierwszym pojedynku pomiędzy obiema drużynami. Do tego na ich parkiecie.

Ale po kolei. Jeziorowcy świetnie weszli w ten mecz. Już po pierwszej kwarcie prowadzili z Rakietami 17 oczkami, a na początku drugiej ćwiartki osiągnęli najwyższe 19-punktowe prowadzenie w meczu. Wtedy za odrabianie start wzięli się gospodarze i po chwili po 7 punktach z rzędu w 35 sekund Jamesa Hardena zbliżyli się na 9 oczek w połowie drugiej kwarty.

Gości to jednak nie podłamało. Dalej konsekwentnie grali swoje i po trójce Jodiego Meeksa Lakers schodzili na przerwę prowadząc 14 punktami. Trzeba im przyznać, że w pierwszych 24 minutach spisywali się bardzo dobrze.

Dzielili się piłką, szukali partnerów na wolnych pozycjach, a co najważniejsze byli skuteczni. Szczególnie zza łuku. W pierwszych 12 minutach trafili 7 z 9 trójek, a w całej pierwszej połowie 11 z 14.

W następnych dwóch kwartach nie byli już jednak tak skuteczni, Rockets zaskoczyli i za sprawą runu 15-3 w trzeciej ćwiartce zbliżyli się do Jeziorowców na 2 punkty po celnych osobistych Jeremy’ego Lina, na początku ostatniej części spotkania po wejściu pod kosz Hardena w końcu wyrównali stan spotkania.

Następne minuty to seria spudłowanych rzutów, zarówno z jednej, jak i drugiej strony, niemniej po gospodarze za sprawą Hardena i Chandlera Parsonsa wyszli na prowadzenie. Po raz pierwszy od początku drugiej minuty meczu i kiedy w kolejnych dwóch posiadaniach Lakers nie potrafili wyrównać trener Mike D’Anotni nakazał swoim graczom zastosować taktykę Hack-a-Dwight.

Ta, w poprzednim sezonie często wykorzystywana przez przeciwników zespołu z Los Angeles akurat w tym meczu przyczyniła się do ich wygranej. Stosowana strategia przynosiła umiarkowany zysk. Howard co prawda nie trafiał wszystkich swoich wolnych, przez pierwszą minutę od wdrożenia w życie planu faulowanie centra Rakiet trafił 4 z 8 osobistych, ale Jeziorowcy nie potrafili też sami znaleźć drogi do kosza. Ich kolejne rzuty nie wpadały.

W końcu kiedy miejscowi wyszli na prowadzeni 98-93 na przeciwko kosza za trzy trafił Meeks i zmniejszył stratę do dwóch oczek. Następnie swój rzut spudłował Lin i Lakers mieli okazję wyrównać stan spotkania. Stratę zanotował jednak Meeks i goście wrócili do faulowania Dwighta.

Kolejne sekundy nie przynosiły rozstrzygnięcia. Harden miał nawet szansę zapewnić swojej drużynie zwycięstwo, ale spudłował pullup jumpera, piłkę zebrał Pau Gasol i o czas poprosił D’Antoni.

Nie wiele brakowało, a Jezirowcy nie mieli by w ogóle okazji na oddani zwycięskiego rzutu. Piłkę z boku wyprowadzał Meeks, podał ją tak nie fortunnie, że ta o mało nie wyleciała w aut. Przytomnością  wykazał się jednak Wesley Johnson, który złapał ją tuż przed linią, następnie pobiegł na kosz, rozegrał ją z Gasolem, ale na aut wybili ją zawodnicy gospodarzy. O czas poprosił raz jeszcze D’Antoni i rozrysował świetną akcję.

Piłkę zza linii końcowej ponownie wyprowadzał Meeks, Lin i Patrick Beverley dali się zatrzymać na zasłonach, Steve Blake uciekł na lewą stronę i zupełnie niepilnowany przymierzył z dystansu nad próbującym go jeszcze zablokować Howardem. Zresztą zobaczcie sami.

Rockets mieli jeszcze szansę na wygraną, ale rzut Beverley’a okazał się niecelny i Lakers mogli świętować zwycięstwo.

Najwięcej punktów dla gości rzucił Meeks – 18. 16 dodał Johnson, 14 Blake, 12 Steve Nash, a po 11 Nick Young i Jordan Farmar. Zawiódł nieco Gasol, który zdobył tylko 2 punkty trafiając ledwie 1 z 10 rzutów z gry, ale za to nieźle walczył na tablicach – zebrał 12 piłek.

W Houston najskuteczniejszy był Harden, autor 35 punktów. Po 16 dołożyli Parsons i Lin, a double-double na poziomie 15 oczek i 14 zbiórek zanotował Howard.

Kolejny mecz Lakers zagrają już dziś, na wyjeździe z New Orleans Pelicans, z kolei Rockets w sobotę podejmą u siebie Los Angeles Clippers.

Los Angeles Lakers – Houston Rockets 99:98 (36:19, 28:31, 17:27, 18:21)

Liderzy zespołów:

Punkty: Meeks 18 – Harden 35

Zbiórki: Gasol 12 – Howard 13

Asysty: Farmar 7 – Harden 5

Przechwyty: Young, Kaman 2 – Harden 4

Bloki: Kaman, Johnsons, Hill 2 – Harden, Lin 2

Komentarze do wpisu: “Lakers 1, Howard 0

  1. Moim zdaniem ten mecz to przede wszystkim porażka trenera McHale’a… Widząc co się dzieje na boisku tj. jaki widnieje wynik na tablicy i jaką taktykę stosują LAL oraz mając w składzie takiego środkowego jak Asik, Howard nie powinien wąchać parkietu w ostatnich 2-3 minutach. Niestety nic takiego się nie stało i DH zrobi to co potrafi najlepiej, czyli spaprał całą masę osobistych… Swoją drogą przy predyspozycjach rzutowych Howarda znacznie lepiej byłoby zacząć rzucać osobiste od tablicy…

    1. Sorry, ale Asik rzuca osobiste tak samo fatalnie jak Howard, a nawet gorzej biorąc pod uwagę odsetek celnych z kariery. Pamiętasz pierwszą rundę Byków z Sixers dwa lata temu? Ile ważnych osobistych spudłował wtedy Asik? Mike D’Antoni mógłby równie dobrze użyć taktyki Hack-a-Omar;)

  2. zgadzam się, powinni grać bez Howarda, tylko pytanie, czy Lakers wtedy by faulowali czy mieli otwartą drogę pod kosz?

  3. Krzychu… powtórzę jeszcze raz… Houston mają Asika, który obrońcą jest bardzo dobrym.

  4. Sorry manek, ale jesteś w daleko idącym błędzie… Statystycznie w tym sezonie:
    FT%:
    Omer Asik 70%
    Dwight Howard 50%

    Poprzedni sezon FT%:
    OA 56,2%
    DH 49.2%

    Za stroną nba.com.

    Oczywiście nie przeczę, że Asik również cegli… ale myślę że jednak mniej… poza tym taktyka Hack-a-Omer pewnie by nie istniała, ale to tylko domniemanie… ;)

    1. Możesz brać statsy z 6 meczy, na potwierdzenie swojej tezy, możesz z całej kariery. Poprzedni sezon był najlepszym w karierze Asika, a najsłabszy od lat Howarda…
      W karierze Dwight ma 57,6%, Omar 53,3%.
      Za stroną basketball-reference.com
      Była taktyka Hack-a-Reggie, to dlaczego nie Hack-a-Omar? Skoro Asik niejednokrotnie już pokazał, że w ważnych momentach pudłuje osobiste;) Fakt jest taki, że obaj ceglą z linii, a Dwight jest jednak bez dwóch zdań lepszym obrońcą.

Comments are closed.