Defensywa Cavaliers pokonała Timberwolves

29% z gry do przerwy i 36% w całym meczu – to statystyki niepokonanych dotychczas Timberwolves w meczu w Cleveland. Quicken Loans Arena nie okazała się zbyt gościnna dla Wolves, którzy przegrali 93-92, ponosząc pierwszą porażkę w tym sezonie.

Gospodarzy poprowadzili Kyrie Irving (15 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst, ale też 9 strat!!!) i wchodzący z ławki C.J. Miles, który wrzucił, aż 19 punktów i zebrał 5 piłek w zaledwie 18 minut gry! Po drugiej stronie najlepszym graczem był Kevin Martin (23 punkty, 5/8 zza łuku i prowadzenie gry w pierwszej połowie).

Wolves przegrali przez swoją ławkę rezerwowych, która dała się nieznacznie wypunktować ławce Cavs 29-40. Ale przede wszystkim gracze z ławki nie wnieśli do gry Wolves zbyt wiele i przy grze rezerwowych Cavs powiększali swoją przewagę. Zawiódł też nieco Kevin Love, który miał 17 punktów, 13 zbiórek i 5 asyst, ale spudłował wszystkie swoje 7 trójek, był niewidoczny na początku spotkania i nie trafił rzutu na zwycięstwo. Z pewnością jednak najbardziej zawiódł Ricky Rubio, który mecz skończył z 4 punktami i 5 asystami, spudłował wszystkie 7 rzutów, a brak jego kreowania gry dało się mocno odczuć w postawie Wilków.

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Minnesota Timberwolves
3-1 23 15 23 31 92
Cleveland Cavaliers
2-2 31 24 21 17 93

wolvescavs

Przebieg spotkania

Kyrie Irving robił Ricky’ego Rubio jak chciał w pierwszej kwarcie. 7 punktów, 4 asysty i Hiszpan mocno przyciśnięty w ataku, bez punktów i z zaledwie jedną asystą – to efekty pracy #1 Draftu 2011 w pierwszej kwarcie. W pierwsze 5 minut meczu oglądaliśmy wyrównane spotkanie i mieliśmy remis po 12. Kevin Love głównie asystował, ale sam też miał problemy, żeby się wstrzelić. Jego rolę przejął Kevin Martin, który zdobył 8 punktów w pierwsze 5 minut i 13 w całej pierwszej kwarcie. Kolejne 2 minuty przebiegły znowu pod znakiem remisu, ale Cavs odpowiedzieli szybką serią 6-0. Później trzymali tą przewagę, a na koniec pierwszej ćwiartki, w czasie 2 minut Andrew Bynum zanotował własny run 6-0 i skończyło się na 31-23.

Druga kwarta okazała się w ostatecznym rozrachunku decydująca, a swój popis dała w niej defensywa Kawalerzystów. Pozwolili oni Wolves na zdobycie jedynych 9 punktów z gry, pozostałe 6 goście trafili z linii. Ławka Wolves nie wniosła do gry zbyt wiele, zwłaszcza w obronie. Cavaliers mogli oddać piłkę do C.J.’a Milesa, a ten wiedział co z nią zrobić. Pierwsze 10 punktów Cavs w tej kwarcie było jego autorstwa, potem dorzucił jeszcze dwa. Trafiał za trzy, z wyskoku, wchodził na kosz i efektownie skończył z góry. Dzięki temu Cavs wyszli na 12-punktowe prowadzenie, a potem, z pomocą innych graczy (w głównej mierze Andersona Varejao), zwiększyli je do 19 oczek w pewnym momencie meczu. Do połowy było 55-38, a Wolves w ogóle nie przypominali tej ekipy, która pokonała Oklahomę i Knicks w poprzednich dwóch spotkaniach.

Przyszła 3 kwarta i Timberwolves zaczęli wyglądać lepiej. Pekovic i Love zaczęli straszyć rywali pod koszami i obaj się w końcu uruchomili w ataku. Cavs jednak bardzo dobrze trzymali się w grze, trafiając z półdystansu. Trzeba nawet powiedzieć, że oni tą przewagę powiększali i w pewnym momencie meczu wynosiła ona już 23 punkty! Ale to jest koszykówka, tutaj niczego nie można uznać za pewniak.

W ciągu pięciu minut, które pozostawały w 3 ćwiartce gry, Wolves przeprowadzili run 12-4 i zbliżyli się na rywali na 15 punktów. Martin i Love zdobywali punkty, a Rubio rozkręcił się i asystował. I gdyby robił to w czwartej kwarcie dalej, to nie mam wątpliwości, że Minnesota by to spotkanie wygrała. Jednak Ricky nie zdobył w ostatnich 12 minutach, ani jednego punktu i nie dał, ani jednego kluczowego podania.

Wolves kontynuowali swój run w 4 kwarcie, doskoczyli już na 9 punktów, jednak C.J. Miles nie pozwolił im zbliżyć się zbyt blisko. 7 oczek Milesa przywróciło Cavs do życia i 16 punktów różnicy na 5 minut przed końcem. Od tamtego momentu na parkiecie istnieli już tylko Wolves. Mecz zakończyli serią 17-2 i gdyby mieli minutę czasu więcej to wygraliby ten mecz. Trafiali Derrick Williams i Love, a Cavaliers kompletnie nic nie siedziało.

Kyrie Irving nie zamnkął spotkania jak to ma w zwyczaju i w ostatnich 5 minutach popełnił 3 straty i trafił 1/3 z gry. Ten rzut jednak okazał się kluczowy, bo wyprowadził Cavs na 93 punkty i Wolves tego jednego posiadania zabrakło. Swoją wielką okazję na zapewnienie zwycięstwa Wilkom miał Kevin Love, ale przestrzelił zza łuku na 1.9 sekundy przed końcem! 93-92, Kawalerzyści przetrwali! Nie można jednak powiedzieć, że to był dobry mecz z ich strony. Tylko momentami to był dobry mecz z ich strony, a dużo też zawdzięczają niedyspozycji Love’a zza łuku i słabiutkiej postawie Ricky’ego Rubio. Ale liczy się zwycięstwo.

Obie ekipy mają teraz dzień przerwy i zagrają w środę. Cavaliers pojadą do Milwaukee, a do Target Center zagoszczą Golden State Warriors.

Box score

Timberwolves: Martin 23, Love 17, Brewer 13, Williams 13, Pekovic 8, Barea 8, Cunningham 4, Rubio 4, Shved 2, Dieng 0

Cavaliers: Miles 19, Irving 15, Thompson 12, Varejao 12, Bynum 10, Gee 9, Waiters 8, Clark 6, Jack 2, Bennett 0, Zeller 0

Pełny box score tutaj.

Najlepsi w kategoriach statystycznych

Punkty: Martin 23 – Miles 19

Zbiórki: Love 13 – Thompson 11

Asysty: Love, Rubio 5 – Irving 6

Przechwyty: Brewer 6 – Clark, Miles 2

Bloki: Cunningham 2 – Bynum 3

Filmowe podsumowanie meczu