Lin wie, że musi poprawić swoją grę

Rozgrywający Houston Rockets, Jeremy Lin przyznał, że w jego grze jest jeszcze wiele braków, ale mimo to popularne „Rakiety” powinny w zbliżającym się sezonie być głównym faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu.

– Myślę, że nasza drużyna może być śmiertelnie niebezpieczna – powiedział Lin.

– Dwight Howard sam w sobie jest już zabójczą bronią. Pozostaje tylko kwestia uzyskania odpowiedniej chemii w zespole i wzajemnego zrozumienia systemu w jakim będziemy grać. Myślę, że dodanie Howarda do tej układanki jest niesamowite. Wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani – dodał azjatycki rozgrywający Houston Rockets.

Lin wypowiedział się również na temat swojego pierwszego sezonu w ekipie z Teksasu, który nie był tak dobry jak wszyscy mogliby oczekiwać.

– Jedna rzecz, którą muszę przypomnieć to ta, że mam 25 lat i szczerze mówiąc rozegrałem tylko półtora sezonu w NBA. To jest bardzo mało. Po „Linsanity” oczekiwania są bardzo duże. Czasami trzeba zrobić mały krok w tył, by przypomnieć sobie moment, w którym początek miała moja „podróż”.

– Nie mam tak dużo swobody w grze, jak to miało miejsce w Nowym Jorku. Muszę się nauczyć jak grać więcej bez piłki, jak lepiej ścinać, jak lepiej rzucać, jak lepiej bronić. W mojej grze jest jeszcze wiele dziur. Pierwszy to powiem i się do tego przyznam. Ważne, by starać się być lepszym i poprawiać swoje umiejętności.

Houston Rockets po dodaniu do składu Dwighta Howarda wydają się bardzo mocni i jeśli tylko zdrowie im dopisze są w stanie nieźle namieszać na silnym Zachodzie. Ciekawe jak Lin i Howard będą współpracować we wspólnych akcjach, choć patrząc na mentalność tego pierwszego może to być najsilniejsza broń Rockets w zbliżającym się sezonie.

Komentarze do wpisu: “Lin wie, że musi poprawić swoją grę

  1. Rockets mają szansę być naprawdę piekielnie mocni. Jeżeli tylko wszystko zatrybi z Howardem i ten nie będzie się znowu dąsał to będzie wynik w tym lub następnym sezonie. Ale Lin jest za cienki i za nierówny do takiego towarzystwa.

  2. Nie zdziwię się jak Rockets oddadzą Lina w pakiecie z Asikiem za jakiegoś lepszego kreatora i słabszego centra. Asik jest po prostu za dobry, żeby być rezerwowym, na PF obok Howarda, który potrzebuje w ofensywie sporo miejsca, raczej nie będzie z niego pożytku. Lin jest zbyt chimeryczny jak na podstawową „1” drużyny z poważnymi aspiracjami – po 3 meczach, w których nie dociągał do 10 pkt potrafi zagrać przeciwko Parkerowi i SAS na poziomie 38 pkt i 7 as, by potem przez kilka spotkań znowu mieć problem z rzuceniem 10 pkt.
    Jeśli rok temu udało się pozyskać Hardena oddając przepłaconego Martina, teraz Rockets podpisali Howarda, to myślę, że z korzystną wymianą Lina i Asika nie powinno być problemów.

Comments are closed.