NBA play offs 2013: Flopy i sędziowanie na bok, Heat zdominowali Bulls.

Nie będzie już tematów flopowania czy słabego sędziowania, gdyż po tym co ujrzeliśmy minionej nocy nie da się powiedzieć i napisać, że Bulls są w stanie – w jakikolwiek sposób – zatrzymać panujących Mistrzów NBA. W United Center byli 6-krotni Mistrzowie ligi rozegrali najgorsze spotkanie podczas swoich kilkunastoletnich posezonowych występów – a Heat z kolei podkreślili swoją dominację w serii.

https://i0.wp.com/www.enbiej.pl/upload/po/2013/heat_bulls.png?w=640&ssl=1

25.7 % za z pola przez całe cztery kwarty oraz tylko 65 zdobytych punktów przez gospodarzy to niemal gwóźdź do trumny z napisem „play offs nie dla Chicago”. W dodatku byczy bohater z poprzednich wszystkich pojedynków dwóch serii, z Nets i Heat, Nate Robinson, zagrał najgorsze swoje spotkanie w karierze, pudłując wszystkie 12 rzutów. Można by rzec, że z x-factora zmienił się w non-factora..Inni powiedzą, że energizer zapomniał naładować – przed meczem – baterii..

Nie o takich spotkaniach marzyli kibice jednej z najpopularniejszych drużyn NBA na świecie, a na pewno nie o pobiciu niechlubnego rekordu Charlotte Hornets z 2004 roku (26% Szerszenie miały przeciwko Heat). Na pewno też nie o przebiciu własnego niechlubnego wyniku 69 punktów w jednym meczu play offs (w 2007. przeciwko Detroit Pistons). Robinson z kolei był o dwa niecelne rzuty od wyrównania najgorszego wyniku w historii play offs – Chick Reiser (1948) i Dennis Johnson (1978) potrafili spudłować wszystkie swoje 14 rzutów.

LeBron James zaprowadził Miami Heat do trzeciej wygranej z rzędu, zdobywając 27pkt. LBJ w swoim dorobku zapisał również 8 asyst i 7 zbiórek. James i jego koledzy nie tylko starali się dyktować tempo i szybko zawiązywać kolejne akcje w ataku, ale bardzo skutecznie ograniczali ataki gospodarzy. Bulls z kolei wyglądali na bezsilnych, którym wyraźnie zabrakło energii. Heat skoncetrowali się na wysokim pressingu po własnej stronie parkietu, zamykając Bykom drogę do kosza z dalekiego dystansu oraz ograniczając do minimum rolę Nate ‘a Robinsona.

Wcale nie lepiej było w polu trzech sekund, w którym mogli dominować Joakim Noah i Carlos Boozer, ale dzięki agresywnej defensywie Mistrzów obaj podkoszowi Chicago wypadli bardzo blado. Noah trafił 1 z 6 rzutów, a Boozer 3 z 14 i obaj przegrali rywalizację z tercetem Bosh-Haslem-Andersen (29pkt i 12/18 z gry!).

Po pierwszej połowie Heat prowadzili już 11 punktami (44-33), ale trzecia kwarta była esensją ich dominacji, zwłaszcza pierwsze minuty trzeciej odsłony. W nich LBJ i spółka zatrzymali miejscowych na 9 oczkach czyli najgorszym (znów w historii) wyniku drużyny podczas jednej kwarty. Żarowi nie przeszkodziło odnownienie się urazu Dwayne’a Wade’a, który podczas jednego ze starć z Jimmym Butlerem, odszedł na bok i złapał się za bolące (prawe) kolano. Flash przed blisko 30 minut grał z grymasem na twarzy, zaliczając tylko 6 punktów (3-10 z gry).

Tonący Tom Thibodeau próbował też chwytać się brzytwy i w końcu wpuścił na parkiet Richarda Hamiltona. Ex obrońca Pistons zanotował 11 punktów, trafiając dla Chicago jedyne dwie trójki w meczu, ale jego osiągnięcia nie poprawiły słabiutkiego wyniku gospodarzy, bowiem Bulls w trzech pierwszych kwartach nie rzucili rywalom więcej niż 42pkt (nie zbliżając się w żadnej z nich do 20 pkt).

Wynik: 88-65 dla Miami Heat i stan rywalizacji 3-1 dla Miami.

Komentarze do wpisu: “NBA play offs 2013: Flopy i sędziowanie na bok, Heat zdominowali Bulls.

  1. To było w sumie do przewidzenia, Bulls przestali grać, kiedy zaczęli faulować. Techniki to wyraz bezsilności, okazanie psychicznego rozbicia. Dzisiejszy mecz tylko potwierdził dominację LeBrona i jego świty, w podobny sposób (trash-talk, ostre faule, przepychanki) ograli w zeszłym roku Pacers.

  2. Niedobrze… Heat są za mocni na Knicks, czy Pacers, w cuglach zdobędą tytuł:(

  3. Miami prowadziło od 3 minuty meczu 9-2 i ani razu od tego czasu nie zmieniło sie prowadzenie, najblizej doszli na 6 pkt, ale to na 2 min pozniej Miami odskoczylo. Gospodarze ani chwili nie kontrolowali gry, Noah na ławce z Boozerem w pierwszej i drugiej kwarcie?! WTF? Wiekszosc czasu to rezerwy ze strony mocno zdziesiatkowanego Chic.
    Gdyby nie straty Miami w 2 kwarcie wynik byłby zdecydowanie bardziej miażdżący.
    Kolejny dobry mecz LBJ, ciesze sie ze Bosh sie odnalazl w tej serii.

    Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  4. Szkoda gadać Miami mogło ten mecz wygrać nawet 100 pkt jakby chcieli pora na poważne zmiany w bulls

    1. myślę ,że niedługo pogadamy o tym bardziej w Rozstrzelanych-Pokonanych ale na dziś jestem za oddaniem Denga (może do Minnesoty?) oraz pozbyciem się Boozera (zdrowy Gibson do pierwszej piątki , przy Butlerze). Kluczem będzie znalezienie wartościowego strzelca na dwójkę. Bulls muszą zdecydowanie poprawić grę w ataku. Nie wiem też czy nie warto byłoby poszukać lepszego zmiennika dla Noaha, który od trzech lat zawsze wypada na kilka spotkań (Asik był świetny, ale niestety..).

    2. Od dawna o tym mówie. Drużyna powinna być dobrze wyważona(kilku dobrych obrońców kilku strzelców). A tymczasem do byków trafiają sami obrońcy i strzelcy z odzysku. Robinson jako jeden z nielicznych ma dobrze ułożoną rękę (np oprócz Booza który trafia z tej swojej pozycji). A dziś? Dziś (tak jak reszta) po prostu trochę nie domagał kondycyjnie a że złożyło się to z niedyspozycją to widzimy co się stało. Pamiętajmy ze przy takim wysiłku organizm jest tak wytężony że nie zwalcza choroby tak skutecznie jak u normalnego człowieka i to nawet przy tych środkach które im lekarze drużyny dają. Przy tylu minutach spędzonych na parkiecie oprócz zmęczenia mają zakwasy i pewnie pełno odcisków (współczuje Butlertowi)

  5. Oby tylko Spurs wygrali Zachód. Wtedy się znajdzie bacik na Heat ;-)

    1. Nie znajdzie się – Stern nie pozwoli na przegraną Heat, szczególnie ze Spurs.
      Wkurza mnie te „centralne sterowanie” ligą. Rozumiem, że biznes, no ale chyba to jeszcze przede wszystkim sport?

    2. jak Stern pokierował ligą w tej serii? wytłumacz proszę..

    3. Jak? @rzepik pytasz poważnie? Poziom drużyn w PO jest w miarę wyrównany. Jak liga dołoży pomoc sędziów jednej z drużyn, to tej drugiej ciężko jest wygrać. Wiele razy to już wałkowano tutaj; San Antonio to nie rynek dla koszykówki (mniejsza kasa z reklam i sprzedaży gadżetów dla Ligi) Duncan i Ginobli nie są tak efektowni i medialni (kasa z reklam i transmisji) jak LeBron, Wade czy Griffin, czy mający potencjalny gigantyczny rynek za plecami jak (jednosezonowiec jak wielu wtedy mówiło) Lin.

      Dlatego w imię zysku wspiera się tych bardziej „rentownych”. NBA wiele zawdzięcza Sternowi. Zastanawiam się tylko czy to ostatnie zabiegi mające podnieść „efektowność” gry, czyli „gwiazdy mogą więcej”, „Wade, LeBron, Paul i Griffin mogą wszystko”, „doping – jaki doping – taką muskulaturę można osiągnąć żrąc steki” służą dalej koszykówce. Cieszę się, że przynajmniej Clippersi odpadli. NBA traktowałem zawsze jako szczyt koszykówki, tyle, że ostatnio zaczynają zmierzać w stronę Harlem Globtroters i to mi się nie podoba.

      Czy jest to dla Ciebie wystarczająco zrozumiałe, czy musisz mieć wersję z lektorem?

    4. wiem o co Ci chodzi ale zauważ że to że na Heat sie nie znajdzie mocny jak uważasz (choć wcale tak nie musi być) to nie tylko zasługa Sterna. Owszem zdarzały się sławne decyzje z CP3 i LAL i tego nie można zapomnieć , jego ingerencji w sprawy ligi ale nie odmawiałbym kazdemu kolejnemu mistrzowi NBA umiejętności.
      Wspomniałeś o rozroście mięśni. Fakt faktem nie widziałem nigdy listy zabronionych leków i wspomagaczy dla zawodników ale skoro mogą się tak rozrosnąć LBJ czy Howard to czemu Eddy Big Mack Curry albo Big Baby Davis nie potrafią? (a mają z czego pakować)

      Myślę że wraz z nowymi transferami przybyło wielu sezonowców ale także proporcjonalnie do tej liczby hejterów. Zgadzam się z Tobą po części ale inaczej skierowałbym ton Twojej wypowiedzi tak aby podkreslić iż kazdy kolejny mistrz nie zawdzięcza wszystkiego Sternowi ale też własnej pracy i umiejętnością (czyt. chociazby Dirk)

    5. @rzepik Przepraszam za przytyk z lektorem i dziękuję za rzeczową odpowiedź.

      Nie odmawiam nowym umiejętności nowym mistrzom. Zwracam jedynie uwagę na sens ingerowania Sterna w sam sport. Marketing, PR – ok, ale to co się dzieje na parkiecie w/g mnie powinno dziać się już na sportowo.

      Nie uważam, że LeBron i Wade to cieniasy ale, wolałbym aby dano im udowodnić swoją wartość w walce jak równy z równym, a nie daje im się fory, bo są wartościowi marketingowo.

      Może wspomniani „Eddy Big Mack Curry albo Big Baby Davis” nie chcą ryzykować zdrowia i późniejszego życia faszerując się wspomagaczami? Nie chodzi o listę zakazanych leków – warunkiem (ze strony NBA) przystąpienia już I Dream Teamu do Olimpiady było wyłączenie zawodników z kontroli antydopingowej…

  6. Mike-
    Czytając Twoje wypowiedzi i teorie, to bez urazy, ale bardziej niż lektor, potrzebny wydaje się lekarz, najlepiej psychiatra i to raczej Tobie. Pomyśl o tym, zanim sypniesz kolejnymi spiskami.

Comments are closed.