NBA Play offs 2013: świetna czwarta kwarta utrzymuje Nets w serii.

Świetna dyspozycja Brooka Lopeza, solidny występ Derona Williamsa, ale przede wszystkim znakomita postawa w finałowej odsłonie duetu Andray Blatche – Gerald Wallace przyniosły podopiecznym PJ Carlesimo drugą wygraną w trwającej dotychczas przez 5 spotkań serii z Chicago Bulls. 6-krotni Mistrzowie ligi zmuszeni byli sobie radzić bez zmagającego się z kontuzją łydki Kirka Hinricha, a mimo to przez trzy kwarty wydawało się, że mogą wygrać w Barclays Center.

O ile Nate Robinson wyglądał solidnie w ataku, zdobywając najwięcej wśród gości 20 punktów, o tyle jego defensywa przy wyższym o głowę Deronie Williamsie pozostawiała nieco do życzenia. Playmaker gospodarzy uzyskał 23pkt i 10as uzyskując przewagę nad rywalem.

To akcja Williamsa z połowy pierwszej kwarty, zagranie 2+1, przyniosło Nets odskok od gości. Następnie wsadem popisał się Reggie Evans i miejscowi mieli już 17-10. Na szczęście dla graczy z Chicago dwie dobre akcje rozegrał duet Nate Robinson – Marquis Teague, a ich punkty zniwelowały straty. Końcówca pierwszych 12 minut to już solowe popisy Brooka Lopeza, który dwukrotnie wsadził piłkę do kosza przeciwnika (26-21).

Początek drugiej odsłony to świetna forma rezerwowych; wśród Bulls trafiali Belinelli i Gibson, a dla Nets punktował Humphries. Następnie seria niecelnych rzutów byłego gracza Bulls, CJ Watsona, dała gościom przejęcie prowadzenia. W tym czasie pięć z rzędu punktów zdobył Robinson (akcja 2+1 również) a w kolejnym zagraniu popisał się on asystą do Gibsona. Skrzydłowy zakończył akcję efektownym slam dunkiem. Gracze Toma Thibodeau na moment przejęli prowadzenie (32-31) jednak w kolejnych zagraniach już większą precyzją imponowali Watson, a zwłaszcza Andray Blatche. Dobre minuty też zaliczył nieco zapomniany w tym sezonie, Kris Humphries. Biały podkoszowy Nets miał ważny udział w zatrzymaniu tylko na 8 próbach rzutu Carlosa Boozera, ponadto sam zdobył szybko cztery punkty a Nets budowali przewagę (42-36).

Gości na moment pobudził celną trójką Jimmy Butler, ale od 10 minuty II kwarty to miejscowi kontrolowali wydarzenia na własnym parkiecie. Trójki Joe Johnsona i Geralda Wallace’a, i jeszcze przed przerwą kolejna porcja punktów Lopeza. Zagrania staterów Nets przyniosły im 8 punktów przewagi (52-44) przed drugą częścią meczu.

Tuż po przerwie swoje najlepsze granie kontynuował Lopez, który przed przerwą miał już na koncie 17pkt. Tym razem to All Star Nets, a nie Joakim Noah, dominował w strefie podkoszowej. Dzięki niemu – 10 zb – i Evansowi (12zb) Siatki wygrały statystykę zbiórek 44-33 oraz zdobyły najwięcej w całej serii, bo aż 54 punkty z pomalowanego. W dodatku w punktach drugiej szansy, po 17 ofensywnych zbiórkach, ograli oni Chicago 24-12. W tej odsłonie również najlepsze granie zaprezentował Williams, trafiając zza łuku, po koźle, czy udanie penetrując w strefę podkoszową. Sytuację gości próbował poprawić Butler, który zagrał akcję 2+1 i popisał się drugą celną trójką w spotkaniu. Kolegę z drużyny świetnie wspierali Robinson czy bohater poprzedniego pojedynku, Nazr Mohammed (6pkt). Bulls dzięki celnemu rzutowi w ostatnich sekundach Luola Denga zachowali nadzieję na wygranie spotkania (73-77).

W finałowych 12 minutach Bulls poszli za ciosem i przy poprawionej defensywie, zaczęli przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. Trzecia trójka Butlera, floater Robinsona i znów trafienie Denga zbliżyły drużyny na dystans 3 oczek (80-83). Odpowiedzią na akcje Chicago był Andray Blatche, cichy bohater tej odsłony, który zdobył szybkie 6 punktów, w trzech kolejnych zagraniach. Bulls nie odpuszczali a swoje dwa trafienia dołożył Belinelli (84-85). W kolejnych próbach bycza maszynka już się zacięła, natomiast Blatche kontynuował swoje skuteczne granie. Po przewinieniu niesportowym włoskiego obrońcy Bulls ex skrzydłowy Wizards dołożył dwa rzuty wolne, i w następnym posiadaniu piłki znów trafił z bliższego dystansu. Goście tracili dystans do rywala i nie do końca mieli pomysł za zatrzymanie rezerwowego Nets. Pojedyncze zagrania Denga, Noaha i Robinsona niewiele wnosiły, bo obronę gości było tylko stać na zatrzymanie rywali faulami; ci z kolei bezbłędnie trafiali osobiste.

Ostateczne ciosy przeciwnikowi zadał Gerald Wallace. G-Force popisał się trójką z lewego rogu boiska po skutecznym dograniu Williamsa, a w kolejnej akcji zabrał piłkę Robinsonowi i slam dunkiem zakończył kontrę Nets. Kolejny lay up Lopeza, przy świetnej asyście Derona przechylił szalę wygranej na korzyść gospodarzy. Bulls przez blisko 4 minuty pozostali bez punktów i muszą szukać wygranej, kończącej serię, we własnej United Center.

Pomeczowe notki:

Brook Lopez rozegrał najlepsze spotkanie w serii, notując 28pkt i 10zb
Nets wygrali drugie spotkanie z rzędu, kiedy przekraczają 50 oczek zdobytych w pomalowanym
Bulls trafiają w tej serii tylko na poziomie 27% zza łuku
– Broniony dotychczas przez Kirk Hinricha – Deron Williams – trafił 6 z 10 rzutów przy KryptoNate’cie. Przy kontuzjowanym obrońcy Chicago Deron trafiał tylko co trzeci rzut (13 z 39).
D-Will poszedł śladami Jason Kidda i jako pierwszy gracz Nets od 2002 roku podczas play offs zanotował drugie w serii double double na poziomie 20pkt-10as (23-10 miał Williams)
– Ławka Nets ograła zmienników Bulls 32:20
Bulls notują bilans play offs 12-0 , kiedy prowadzili z rywalami 3-1 w serii.
– Tylko 8 drużyn w historii NBA wróciło z wyniku 1-3 w serii, ostatnimi byli Phoenix Suns w 2006.

Wynik: 110-91 dla Nets
Najlepsi strzelcy: Lopez 28, Williams 23, Blatche 13 i Wallace 12 oraz Robinson 20, Butler 18, Deng 12 i Noah 11.

Komentarze do wpisu: “NBA Play offs 2013: świetna czwarta kwarta utrzymuje Nets w serii.

  1. Blad w notatkach pomeczowych: „Nets wygrali drugie spotkanie z rzedu…..” – nieprawda, 27 kwietnia przegrali przeciez 134 do 142

Comments are closed.