Bohater i antybohater tygodnia 2012/13 (19).

Kolejny tydzień za nami z ligą NBA i oczywiście znów nam nie zabrakło wielkich emocji. Były rekordowe zdobycze punktowe, podtrzymanie dużych serii czy w końcu historyczne osiągnięcia. Były też wpadki czy nadużycia siły..i o tym wszystkim dziś będzie.

BOHATEROWIE:

1. Numerem jeden nie mógł zostać nikt inny, tylko Carmelo Anthony. Jeśli wspomnicie ostatnie dwa tygodnie to pewnie doskonale wiecie, że w ostatnim czasie lider Knicks musiał grać nieco w cieniu swego wieloletniego znajomego JR Smitha (notabene o nim było w poprzednim odcinku). Tymczasem Melo pozazdrościł nieco świetnych i skutecznych występów klubowemu koledze, a przy nieobecności na parkiecie LeBrona Jamesa postanowił jeszcze powalczyć o parę głosów przy wyborze MVP sezonu. Kto wie czy ta sztuka mu się nie udała, bo najpierw osłabionym Heat zaaplikował aż 50 punktów, kilkanaście godzin później poskromił Hawks (dając swojemu trenerowi pierwszą wygraną w Phillips Arenie dla Knicks; Mike Woodson wcześniej pracował jako szkoleniowiec Atlanty) rzucając 40 oczek i ostatniej nocy przedłużył swoją serię 40stek (lub więcej) do trzech z rzędu – aplikując Bucks 41pkt. Melo trafił w trzech meczach 52 z 81 rzutów, co w efekcie daje mu 64% skuteczności. Ostatnie trzy mecze z 40stkami na poziomie 60% miał w sezonie 1991-92 sam Michael Jordan. Jutro Melo gra przeciwko Kevinowi Durantowi i być może pokusi się o kolejny rekord, przy okazji wyprzedzając lidera strzelców NBA? Innym rekordem przy okazji strzeleckich popisów skrzydłowego jest seria 11. zwycięstw Knicks, walczących o drugie miejsce na Wschodzie.

2. Nie można też przejść obojętnie od historycznego wyniku Los Angeles Clippers. Od sezonu 1970-71 czyli dziewiczego w lidze zawodowej (jeszcze jako Buffalo Braves; od 1978 występowali jako San Diego Clippers) po raz pierwszy, po 42 latach udało im się zwyciężyć 50 gier w jednym sezonie. Starsi fani NBA na pewno pamiętają też, iż schowany w cieniu wielkich Lakers (do niedawna) klub nigdy nie wygrał swojej dywizji (i w tym roku to się stanie po raz 1), nie mówiąc już o wygraniu swojej konferencji. Tak naprawdę przez większość lat w NBA traktowany był jako czerowna latarnia ligi, ale od poprzedniego sezonu nikt o tym już nie pamięta.. 50. wygrana przyszła w meczu przeciwko Phoenix Suns (126-101) a nie byłoby wspaniałego wyniku organizacji bez wielkich wzmocnień jakie poczyniono w ostatnich dwóch sezonach czyli Chrisa Paula oraz Jamala Crawforda.

3.  Potężny środkowy z Czarnogóry w minionym tygodniu był na ustach kibiców z Minnesoty. Nikola Peković – bo o nim mowa – miał ogromny wpływ na 3 wygrane z 4 ostatnich spotkań Wilków. Podkoszowy lider drużyny Ricka Adelmana najpierw niespodziewanie swoim double double poprowadził Wolves do wygranej nad Thunder (22pkt i 15zb) . Następnie obnażył słabości Celtów, aplikując im 29punktów, by w końcu ograć Larry’ego Sandersa (bijącego w dwóch meczach rekordy punktowe, kolejno 21 i 24) z 27pkt. Nawet minionej nocy, kiedy Minnesota uległa dwoma punktami Toronto Big Pek zachował swoją skuteczność, wrzucając rywalom 24 oczka. Peković w ostatnich czterech grach notował 25,5 pkt na mecz a w każdym zachował minium 50% skuteczność z pola. W tych spotkaniach zanotował też 30 celnych przy 36 wykonywanych osobistych (!).

ANTYBOHATEROWIE:

1. Ciężko było nie zauważyć fatalnej formy rzutowej (2-24) tegorocznego All Star – Jru Holiday’a. Notabene gracz odnotował tak fatalną skuteczność w momencie, gdy oficjalnie wśród Sixers debiutował jego brat, Justin (1-5 w tym samym meczu). Całe zdarzenie miało miejsce w meczu przeciwko Bobcats, przegranym przez Szóstki 83:88. Rozgrywający, który jest jednym z najczęściej tracącym piłkę w tych rozgrywkach (3,6 na mecz) wcale nie poprawił się minionej nocy przeciwko Hawks, trafiając 3 z 14 rzutów. Ogólnie podczas ostatnich trzech gier trafił on 11 z 55 rzutów..i wydaje się, że coś musi zmienić w swoich przygotowaniach do meczów lub ograniczyć rzucanie na rzecz asyst. Tylko raz w tym sezonie pamiętam, że Andrea Bargnani zbliżył się nieskutecznością do Holiday’a notując 2 celne przy 19 próbach z gry (przeciwko S.A. Spurs)..

2. U góry była wzmianka o Clippers i wygranym meczu z Suns, ale warto podkreślić, iż w tym samym meczu coś dziwny pomysł zagościł w głowie rezerwowego podkoszowego L.A. – Ryana Hollinsa. Hollins zamiast łapać piłkę złapał głowę Gorana Dragića a następnie postanowił lekko podduścić rywala. W całą sytuację mocniej zaangażował się też Michael Beasley i obaj z głównym prowodyrem zajścia nie dokończyli spotkania w Staples Center.

3.  Znów o Pistons będzie w tym cyklu. Teraz bardziej indywidualnie niż zespołowo. Mówi się, że nie powinno się kopać leżącego, ale w przypadku byłych Mistrzów NBA, to wygląda na samodzielne pogrążanie się. Wracamy do przegranego meczu w Bostonie, kiedy to dwaj zawodnicy sięgnęli dna; Charllie Villanueva zanotował statystyki strzeleckie zbliżone do wyników Holiday’a czy Bargnaniego (2-17), natomiast Brandon Knight pokusił się o „pudło sezonu”.