5-na-5: rozdajemy nagrody sezonu zasadniczego.

1. MVP – jeśli nie LeBron James to kto, wg Ciebie na nią zasługuje?

Mateusz Babiarz: Dobra, będzie trochę stronniczo, ale co mi tam. W tym miejscu już wiecie, że postawię na gracza Spurs – nie będzie to jednak Tony Parker. Jeżeli rozdajemy nagrodę dla MVP po LeBronie to powinien ją otrzymać Tim Duncan. 36-lat na karku. 17.2 ppg, 9.9 rpg, 2.7 apg i 2.7 bpg. Piąte PER w lidze. Wciąż szanse na najlepszy bilans w lidze. Niesamowite.

Wojtek Gackowski: Jeśli nie LeBron to duet Durant/Westbrook. A tak poważnie to na chwilę obecną nie ma w lidze nikogo, kto byłby w stanie zagrać jak LeBron. Jasne, są zawodnicy, którzy zagrają jeden kapitalny mecz na super skuteczności, albo zanotują triple-double. Ale ten koleś robi to co wieczór! Jego drużyna przegrywa 27 punktami? Proszę bardzo, wygrywamy. Najbliżej tego poziomu jest Durant, ale wciąż brakuje mu przeglądu pola LeBrona i mimo wszystko, jego odporności psychicznej.

Marek Miłuński:Nie widzę innego kandydata. Być może najbliżej są Kevin Durant i Chris Paul, ale jednak między nimi, a LeBronem jest przepaść, znacznie większa niż w zeszłym sezonie. Gdyby nie kontuzja Parkera i Spurs utrzymałoby najlepszy bilans w lidze, być może byłby to czas uhonorować gracza z Francji. Jednak James jest obecnie najlepszy.

Mac: LeBron to bardzo poważny kandydat do tej prestiżowej nagrody. Pokazał wszystkim, że należy do tej najwyższej koszykarskiej półki. W dużej mierze to dzięki jego wspaniałej grze Miami kontynuuje jeszcze bardziej wspaniałą serię. Jeśli taki stan rzeczy się utrzyma to niemal pewne, że James przygarnie kolejną statuetkę MVP. Nie można jednak zapominać, że w tej lidze jest jeszcze Kevin Durant. Skrzydłowy OKC Thunder świetnie sobie radzi, jest prawdziwym liderem z krwi i kości, a jego zespół utrzymuje się w ścisłej czołówce NBA. „Durantula” jest głównym zagrożeniem (a może nawet jedynym) dla LeBrona. Teraz, tuż przed Playoffs, ich rywalizacja nabiera rumieńców i jeszcze wiele może się wydarzyć.

Nick: Tony Parker – nadal niedoceniany i tak naprawdę nigdy nie dowiemy się dlaczego. Wyniki Spurs mówią same za siebie, tak samo jak i jego gra. Odnoszę czasem wrażenie, że kiedy patrzymy na mecze San Antonio i widzimy to co wyprawia łapiemy się za głowy, ale już kilka godzin później jest dla nas 4 czy 5 point guardem ligi. Według mnie w tym sezonie był najlepszy na swojej pozycji.

Woy:  Chris Paul. Jestem od zawsze zdania, że siłę MVP mierzy się wówczas, kiedy danego zawodnika brakuje drużynie. Zacznę od pytania czy myślicie, że dzisiejsza forma Clippers to zasługa świetnego trenera jakim nie jest Vinny Del Negro? Teraz jeszcze spróbujcie sobie przypomnieć jak grali LAC bez CP-3 2 lata temu? Dziś zespół ma w nogach najlepszy rok w historii i nie ważne czy grali w San Diego czy Buffalo – serię 17. wygranych – oraz wynik już bardzo bliski 50. wygranych. Na przełomie lutego i marca Chris opuścił 9 spotkań drużyny. W tym samym czasie zespół przegrał 6 razy. Kiedy większość wypatruje finalistów NBA spod znaku Grzmotu, i widzi ich ponownie w finale NBA, to osobiście uważam, że Wielki Wódz Clippers jest w stanie, w tym sezonie, zaprowadzić swój klub do historycznych NBA Finals.

2. Najlepszy rezerwowy – kogo akcje stoją najwyżej – JR Smith, Jamal Crawford, a może Vince Carter?

Mateusz Babiarz: Nikogo z tej trójki. Chciałbym żeby tą nagrodę dostał Jarrett Jack z Golden State Warriors. Doświadczony rozgrywający świetnie odnalazł się w drużynie Marka Jacksona i idealnie spełnia rolę zmiennika dla Stepha Curry’ego, a także gracza który przejmuje rolę kreatora w czwartej kwarcie. Nie jest tak efektowny jak Jamal i JR, ale zasłużył na takie wyróżnienie bo nie tylko zdobycze punktowe się liczą.

Wojtek Gackowski: Jamal Crawford. JR Smith jest blisko, ale brakuje mu równej formy. Owszem, w ostatnich meczach gra dosyć regularnie, ale to właśnie Crawford wchodzi od początku sezonu i na zawołanie rzuca 15-20 punktów. Nie wspominając o jego szalonych cross-overach. Jeśli Clippers zajdą daleko, to będzie to w dużej mierze zasługa tego pana.

Marek Miłuński: Mimo wszystko chyba Jamal Crawford, chociaż ostatnio naprawdę znakomicie gra Vince Carter.

Mac: W moim prywatnym rankingu prowadzi JR Smith. Ten gracz wchodzi do gry i wnosi mnóstwo energii. Bez problemu potrafi wziąć na swoje barki cały ciężar i presję. New York Knicks mają z niego dużo pożytku. Koleś wchodzi do gry z ławki i robi niezły szum. Czego chcieć więcej?

Nick: JR Smith – jest drugą opcją trzeciej siły Wschodu. Przejmował rolę lidera gdy kontuzjowany był Carmelo Anthony, trafiał niesamowite game winnery, statystycznie najlepszy sezon w karierze.

Woy: W 2010 odbierał już podobny laur jako gracz Atlanty Hawks.  W ostatnim sezonie bardzo obniżył loty jako gracz Portland Trailblazers. Jednak w tym sezonie ponownie błyszczy i dziś ciężko wyobrazić sobie Clippers bez jego osoby, wchodzącej z ławki i regularnie dostarczającej 17 pkt.  Aż 26 razy przekraczał on w tych rozgrywkach pułap 20 oczek i najważniejsze, trzeba umieć się znaleźć w takim doborowym towarzystwie jak Chris Paul, Blake Griffin, Caron Butler i Lamar Odom. On to na szczęście, mimo 33 lat na karku, potrafi.

3. Kto drugi po Damianie Lillardzie w wyścigu po ROTY?

Mateusz Babiarz: Anthony Davis.

Wojtek Gackowski: Bradley Beal. Jedyny z zasługujących na miejsce numer 2, który nie jest obecnie kontuzjowany. Chciałbym postawić na Drummonda, który jest fenomenalny, ale dostaje za mało minut i na dodatek wypadł przez kontuzję. Davis to dla mnie wciąż zawodnik, którego trzeba oszlifować, więc nie biorę go pod uwagę. Kto zostaje? Beal/Waiters – ten drugi jest kontuzjowany i nie wiadomo kiedy wróci, a Beal gra całkiem nieźle. Blisko był Harkless, ale na początku dostawał za mało minut i nie będzie się liczył w ogólnym rozrachunku.

Marek Miłuński: Waiters, Shved, Davis i Beal idą łeb w łeb. Moim osobistym typem byłby najrówniejszy z nich Alexey Shved.

Mac: Przed sezonem wydawało się, że to Anthony Davis będzie numerem jeden. Tymczasem to Lillard gra tak, że jest praktycznie niemal pewny zdobycia nagrody ROTY. Kogo można wyróżnić za jego plecami? Na drugim miejscu postawiłbym Diona Waitersa z „Cavs”. Ma swoje problemy głównie ze zdrowiem, ale o koszykówce ma duże pojęcie. Potrafi grać naprawdę błyskotliwie i z wielką energią. Jeśli będzie dalej się rozwijał w takim tempie to będzie „COŚ” znaczył w tej lidze.

Nick: Andre Drummond – od razu zaznaczę, że wydaje mi się jakby sezon w wykonaniu Anthony’ego Davisa został za bardzo przyćmiony, może i nie przez Lillarda, a same oczekiwania po drafcie. To źle, bo Davis gra naprawdę dobrze, ale na moment, w którym jego wpływ na grę Hornets będzie tak duży jak może faktycznie być trzeba poczekać. Trapiony przez mniejsze urazy i trochę ograniczony przez ścisk w rotacji w statystykach PER 36 i tak wygląda rewelacyjnie (16.7 PPG, 10.1 RPG, 2.3 BPG). Wybrałem jednak Drummonda, który przed kontuzją zdążył pokazać niewiarygodny potencjał i kilku GMów, którzy pominęli go być może uroniło już kilka łez w kącie swojego gabinetu. Jeśli jego rozwój będzie przebiegał prawidłowo za 3, 4 lata będzie bestią.

Woy:  Numerem jeden jest niesamowity Damian Lillard, a za nim długa przepaść, która jest dla mnie rozczarowaniem. To miał być jeden z najlepszych draftów w historii a jeden rozgrywający po prostu zdominował wszystkich rookies.  Anthony Davis, Bradley Beal, Harrison Barnes i Dion Waiters na razie oglądają plecy playmakera Blazers i mają przed sobą pracowite lato. Jednak to nie znaczy, że za 2-3 lata nie będą świetni i nawet lepsi od niego.

4. Kogo wskazałbyś jako trenera roku?

Mateusz Babiarz: Trzymam się swojego przedezonowego typu i utrzymuję, że nagrodę dostanie Spoelstra (zasłużenie). Zaraz za nim Popovich, Thibbs i Rivers. Pierwszy, bo jest po prostu najlepszy w tym biznesie. Dwóch następnych poradzili sobie z ciągłymi problemami ze zdrowiem swoich graczy.

Wojtek Gackowski: Erik Spoelstra. Nie za to jak trenuje, ale za to jak mądrze prowadzi zespół. Wygrywacie? Nie będę was cisnął na treningach. Rozumiecie się na boisku? Nie będę się mieszał. Macie pomysł na grę? Śmiało. Umiejętność pogodzenia na parkiecie takich osobowości jak LeBron, Wade i Bosh to naprawdę coś. Standardowo powinien być brany pod uwagę Popovich.

Marek Miłuński: Eric Spoelstra zasłużył na ten tytuł. Wyróżniłbym Lionela Hollinsa, który ma bardzo udany sezon z Memphis Grizzlies, pomimo braków O.J. Mayo i ostatnio Rudy Gaya. Świetną robotę w Portland wykonuje Terry Stotts. Portland gra znacznie lepiej niż myślałem.

Mac: Jeśli Miami jakoś nagle i niespodziewanie nie obniżą swoich lotów to pewnie tę nagrodę otrzyma Erik Spoelstra. Pod jego wodzą Heat pokazują, że są niesamowicie silną drużyną, która może się zadomowić na samym szczycie i to na dłuższy okres. Świetną robotę wykonuje też Frank Vogel w Pacers. Indiana ma szanse stać się drugą siłą Konferencji Wschodniej. Szkoda tylko, że ten team zalicza jeszcze od czasu do czasu zupełnie niepotrzebne wpadki. Trzeci, poważnym, kandydatem do nagrody trenera roku jest oczywiście jak zwykle Gregg Popovich. On i jego San Antonio Spurs to klasa sama w sobie.

Nick: Frank Vogel – pora go docenić. Indiana właściwie cały sezon rozegrała bez swojej bądź co bądź największej gwiazdy (choć w tej kwestii być może trochę się to zmieniło), a jest bezsprzecznie drugą najlepszą po Miami drużyną Wschodu. Ponadto weszli defensywnie na najwyższy jakościowo poziom. To na jakiej skuteczności zatrzymują rywali (FG 41,5%, 3FG 32,5%) to kolejny argument przemawiający za coachem Pacers.

Woy:  Jeśli głosujący w tym roku nie docenią pracy Lionella Hollinsa – czyniącego cuda w Memphis – to kiedy? Zabrano mu gwiazdę drużyny i on nadal wygrywa, potrafiąc wkomoponować do składu nowe nabytki jak Tay Prince oraz Ed Davis. Trzecia drużyna Zachodu nie ma w składzie celującego w  MVP Kevina Duranta czy aspirującego do tej statuetki Tony’ego Parkera. 14-1 to wynik drużyny na przełomie lutego i marca, niedługo po oddaniu Rudy’ego Gay’a do Raptors. Dodam jeszcze, że zespół musiał sobie radzić bez Zacha Randolpha w czterech kolejnych spotkaniach, które wygrał w tym samym – zwycięskim – czasie.

5. Najlepszy defensor ligi wg Ciebie to?

Mateusz Babiarz: Larry Sanders. Trudno jest znaleźć w lidze gracza, który ma tak duży wpływ na defensywę swojego zespołu jak środkowy Bucks. Bez niego tracą średnio 108.6 ppg, z nim już tylko 101.8. Dodatkowo Larry musi często łatać dziury po tym jak rywale ograją Ellisa i Jenningsa i bardzo dobrze blokuje (jest najlepszy w lidze z 3.7 bpg). Dodatkowe wyróżnienie – Kosta Koufos.

Wojtek Gackowski: Joakim Noah. Zdejmijcie go z boiska i zapomnijcie o Bulls w playoffs. Nie tylko walczy, biega, zbiera, przechwytuje i blokuje, ale do tego pracuje za kolegów. Bardzo blisko tego poziomu jest Chandler, ale minimalnie wygrywa gracz z Chicago. Larry Sanders tylko blokuje i moim zdaniem nie zasługuje na tę nagrodę.

Marek Miłuński: Może wybór dość patriotyczny, bo dotyczy faworyzowanych przeze mnie Celtics, ale ewidentnie wyróżnia się w lidze Avery Bradley.

Mac: Wybór najlepszego defensora zawsze bywa trudny. Tutaj najwięcej zależy od własnych obserwacji. Każdy może mieć swoje, zupełnie odmienne zdanie. Przez moją głowę przewija się całe stado nazwisk, które mogą liczyć się w wyścigu, ale jest ich za dużo, żeby wszystkich wymieniać. Standardowo napiszę tylko, że jestem zwolennikiem przekazania tej statuetki w ręce jakiegoś obwodowego gracza, a nie podkoszowego giganta.

Nick: Tyson Chandler – o ile w zeszłym roku miałem jeszcze pewne wątpliwości co do jego nominacji to tym razem jest dla mnie pewnym kandydatem. W obronie prawdziwy przywódca. Steruje kolegami tak jakby grał w NBA 2K13, a poprawa bilansu Knicks to w dużej mierze także jego zasługa.

Woy: Tyson Chandler czyli filar defensywy Knicks. Znakomity w swojej robocie niczym Ben Wallace za najlepszych lat w Detroit. Myślę, że od kiedy Ty pauzuje widać tą ogromną przepaść w grze defensywnej Knicks, serię 4 porażek i żadnego godnego następcy w zespole. Joakim Noah odpada jako numer 1 z jednego ważnego powodu, ma świetne wyniki indywidualne i znakomite statystyki, ale nie przekładają się one na wyniki coraz słabiej broniących Bulls.

Komentarze do wpisu: “5-na-5: rozdajemy nagrody sezonu zasadniczego.

  1. Dpoty bez Timmiego. Jeden z najlepszych drtg w sas gdzie przecież nie traci sie tak mało punktów.

  2. 1.Parker ale musiałby już teraz wrócić bo inaczej spotkań mu zabraknie. Dalej Durant. Innych kandydatów brak. Cp3 gra często padake przez 2/3 spotkania a za te flopy straciłem do gościa całkowicie szacunek. Złodzieja i oszusta mam promować? Wcześniejsi kandydaci święci też zresztą nie są. Na czele z Lebronem. Skandal że ci goście ostrzeżeń za flopy nie dostali. NBA liga gwiazd.
    2. Ciężka sprawa. Jakby Dallas jakimś cudem weszli do playoffów to Carter (obstawiałem ich run wcześniej, niemniej będzie jednak teraz strasznie ciężko) W innym wypadku to może faktycznie Jack nieźle wygląda. Chłopak jest bardzo underrated. Poza tym Manu ciągle daje radę.
    3. Ciężka sprawa bo wielu rookich opuściło dużo spotkań, ale draft mi się ogólnie jak na razie bardzo podoba. Na bogato mamy duża walka o 2 miejsce. Stawiam na Davisa ale to może się jeszcze zmienić.
    Dużo potencjału mają moi młodzi z Orlando, co cieszy.
    4. Stawiam tym razem na Vogela bo Indiana daje radę. Wygrać może również Spoelstra i Pop (a pewnie i Karl jak Denver dalej pociśnie). Odpadł Thibs i Woodson. Na szczęście w konwersacji nie słyszę już o Jacksonie i Del Negro. Hollins i Pop u mnie przegrali w… zeszłorocznych playoffach. Sorry ale porażki ich drużyn w zeszłym roku to w dużej części ich wina. Tak tak tak Pop również popełnia błędy.
    5 Mark Gasol chyba. Chandler drugi chyba że opuści więcej spotkań (w zeszłym roku dostał za zasługi i reputację ale i tak lepiej wypadł niż Ibaka czy Howard). Dalej Noah. Sanders gdyby grał więcej minut. Dalej Bradley z Cs. Miażdży innych guardów. Pokazuje jak bardzo przecenionym obrońcą zawsze był Rondo ( a szczególnie w ostatnich 2 latach) Chciałbym wyróżnić kogoś z indiany i spurs ale nie wiem kogo. Jak Noah dotstaje minusy bo obrona Bulls gra niby gorzej to Chandler powinien wypaść z top5 bo Knicks są w defie może w połowie ligi a Bulls mimo Boozerów i robinsonów w dalszym ciągu czołówka Woy ;)

    Żegnam się z blogiem i wracam tam gdzie byłem przez lata czyli do komentowania z amerykańcami. Pozdrawiam ;)

    1. Def Rtg: 102.5 (6th of 30) – to obecny sezon w obronie Bulls
      Def Rtg: 98.3 (2nd of 30) – to zeszły sezon

      Więc nie wydaje mi się, że Noah ma na niego taki wielki wpływ, a raczej odejście takich defensywnych walczaków jak Ronnie Brewer i Omer Asik (co widać w Houston).

      W zeszłym roku Chicago nie miało takich wpadek jak:
      – 79-121 z Kings – Noah bezbarwny w obronie (zero bloków, 9 zbiórek)
      – 72-102 z OKC – Noah (1 blok , 9 zbiórek)
      – 96-128 w Denver – Noah (0 bloków, 5 zbiórek)
      – 97-120 w Houston – Noah (2 bloki, 9 zbiórek)
      – 80-101 z Clippers – Noah (1 blok, 7 zbiórek)
      – 81-91 z Bobcats – Noah (2 bloki, 4 zbiórki)

      Naprawdę widzisz w nim większy wpływ na defensywę Knicks, aniżeli ma to miejsce w przypadku Chandlera? Wydaje mi się, że trochę zbyt wiele tych byczych wpadek i słabszych meczów Noaha w konfrontacji z w/w drużynami.

      Pozdro.

  3. @Woy9 Ogólnie mamy w tym sezonie wyższe średnie Drtg bo wtedy mieliśmy lockout i panowie po lockoucie gorzej rzucają ;-) Bulls maiało też jeden z łatwiejszych terminarzy w zeszłym roku. Poza tym trochę nie rozumiem. Wg mnie wpływ Noaha na Difens Bulls polega właśnie na tym że pomimo strat Asika, Brewera i częściowo nawet Rose (który dał tam z 5-10 spotkań w zeszłym roku na niezłym poziomie) to Defens Bulls spadł z 2 na 6 a nie na 12. Siłą Bullss był difens i głębia którą stracili przed sezonem. Są słabszym zespołem niż byli w zeszłym roku więc takie wyniki jak tu przytoczyłeś nie dziwią. Ponad połowe minut Asika dostał właśnie Noah. Granie Noahem i Dengiem po 40 minut przeciwko takim tuzom jak Bobki raczej nie pomogły Bulls. Streszczając to właśnie zaczęli oddychać rękawami bo Thibs ich zajechał. Knicks 2011-2012 (z Mikem D jako coachem w 42 meczach) Drtg 101.0 (5), w tym bez Mike D 106.3 (17)

Comments are closed.