Pacers wygrywają w powrocie Grangera

Pacerspistons-logo1

Pistons dzień po blowoucie jaki sprawiła im u siebie Indiana, ponownie przegrali z Pacers, tym razem na własnym parkiecie. Wydarzeniem meczu był powrót do gry po kontuzji Danny’ego Grangera, którego jednak zawodnik drugiej drużyny Konferencji Wschodniej nie będzie mógł zaliczyć do udanych.

Granger pojawił się na parkiecie pod koniec pierwszej kwarty zastępując Lance’a Stephensona. To było jego pierwsze spotkanie w tych rozgrywkach, po tym jak opuścił poprzednich 55 ze względu na operację kolana.

Jego debiut był przekładany przez ostatnie kilkanaście dni, ale w końcu najlepszy strzelec Pacers w ciągu ostatnich 5 sezonów, doczekał się powrotu na boisko. Nie był to jednak udany występ 29-latka. Granger zdobył tylko dwa punkty, pudłując pierwsze 8 rzutów z gry, a pierwszy celny rzut oddał dopiero w czwartej kwarcie.

Po tym trafieniu przewaga gości sięgnęła 20 oczek i Pistons poprosili o czas, a do Grangera podbiegła cała ławka rezerwowych gratulując mu pierwszych punktów w sezonie. Widać było, że chemia w drużynie Indiany jest bardzo duża. Ostatecznie skrzydłowy skończył spotkanie z tylko tym jednym celnym rzutem z gry na 10 oddanych, ale w jego postawie widoczne były jeszcze braki w ograniu meczowym. Musi minąć jeszcze trochę czasu zanim wróci do pełni formy.

Pacers do zwycięstwa poprowadziła jak zwykle dobra obrona, zgrany kolektyw i wszechstronna postawa lidera zespołu Paula George’a, który flirtował z triple-double notując na swoim koncie 12 punktów, 12 zbiórek i 8 asyst. Skradł do tego 3 piłki, ale popełnił także 5 start. Dla Indiany było do już 4 z rzędu zwycięstwo, podczas których zatrzymują przeciwników na średnio 80,5 punktach.

Pistons zaprezentowali się fatalnie w ofensywie w pierwszej kwarcie zdobywając tylko 9 punktów, trafiając do tego tylko 1 z pierwszych 17 rzutów z gry. Ostatecznie zakończyli spotkanie z 72 oczkami na koncie, co jest ich najmniejszą zdobyczą punktową w tych rozgrywkach, a ponadto trafiali tylko na 33,8 proc. skuteczności z gry.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Will Bynum, ale nie doczekał on końca spotkania. W czwartej kwarcie piłkę z boku wyprowadzał Granger. Zasłonę D.J. Augustinowi postawił Tyler Hansbrough i Bynum nie mogąc się przecisnąć uderzył Psycho T pięścią w okolicach pasa, za co został automatycznie wyrzucony przez sędziów z parkietu.

Rozgrywający Detriot wyjaśniał po meczu, że jego zagranie nie było celowe, a wynikało po prostu z ferworu walki, spowodowanej frustracją, po tym jak drugą noc z rzędu Pistons przegrywają bardzo wyraźnie z tą samą drużyną.

Nawet jednak to nie tłumaczy jego zachowania, a decyzja o usunięciu go z boiska jest jak najbardziej słuszna.

Gospodarze jeszcze w drugiej kwarcie starali się walczyć, a ich rezerwowy skład, w tym trzech debiutantów, wyprowadził zespół z Detriot nawet na prowadzenie 21-20. Pacers zakończyli jednak pierwszą połowę runem 19-7 i z każdą kolejna minuta powiększali przewagę, w czwartej kwarcie osiągając najwyższe 21-punktowe prowadzenie w meczu i ostatecznie wygrywając 90:72.

Najlepszy strzelcem Indiany był George Hill, autor 17 oczek. 16 dodał David West, a po 10 Roy Hibbert i Augustin.

13 punktów zanotował Jose Calderon, 11 Rodney Stuckey, a double-double na poziomie 12 punktów i 12 zbiorek Greg Monroe. Podstawowa piątka Pistons zaprezentowała się bardzo źle, w pierwszej połowie zdobywając jedynie 11 oczek i trafiając tylko 4 z 22 rzutów z gry.

Kolejny mecz Pacers zagrają we wtorek na własnym parkiecie z Golden State Warriors, natomiast w poniedziałek do Detriot zawitają zawodnicy Atlanty Hawks.

Indiana Pacers – Detriot Pistons 90:72 (16:9, 23:19, 24:20, 27:24)

Liderzy zespołów:

Punkty: Hill 17 – Bynum 15

Zbiórki: George 12 – Monroe 12

Asysty: George 8 – Calderon 5

Przechwyty: George 3 – Monroe 3

Bloki:  Hibbert, Mahinmi 2 – Maxxiel, Villanueva 1