Dlaczego podpisanie Birdmana przez Miami Heat to strzał w 10?

Miami Heat podpisali Birdmana do końca sezonu 20 stycznia. Zrobili to wcześniej z Jarvisem Varnado. Birdman to, jak na razie, solidne wsparcie z ławki. Zdobywa średnio niewiele ponad 3 pkt oraz niecałe 4 zb w 10 meczach, w których się pojawił średnio na kilka minut. Ma też świetne zdjęcie na NBA.com w profilu.

Mimo tego, że załatali dziurę na środku, Heat wciąż są jednymi z faworytów do pozyskania Grega Odena. Z jednej strony Oden może okazać się świetnym zawodnikiem, jeśli w końcu będzie zdrowy przez więcej niż połowę sezonu. Jeśli tak by się stało, Heat faktycznie mogliby wygrać nie dwa, nie trzy… eee, wiecie jak to leciało. Ale z drugiej strony, kłopoty z kolanami w tym wieku, u centra, to nic dobrego i każda, nawet mała inwestycja w tego typu zawodnika nie jest rozsądną decyzją.

Na początku sezonu Miami szukali dobrej piątki, która pomoże im w środku. Wydaje się, że znaleźli ją w osobie Andersena. W ostatnich kilku meczach poza przedstawionymi wcześniej statystykami, widać też poświęcenie, energię i walkę na tablicach. Co do tego ostatniego, przed przyjściem Birdmana, Miami było na szarym końcu, z 8.5 zbiórki ofensywnej na mecz. Możecie powiedzieć, mają tak mało zbiórek bo przecież wszystko trafiają, mają świetną ofensywę. To prawda, trafiają 49% swoich rzutów, są w czołówce w lidze. Ale mimo to, warto zauważyć, że w meczach, w których grał Andersen, Miami miało średnio 9.2 zbiórki ofensywnej. Birdman grał średnio 10.8 minut na mecz. Już teraz Chris ma średnio 1.7 ofensywnej zbiórki na mecz, czyli prawie tyle ile Chris Bosh w 33.8 minut. Udonis Haslem ma 1.3 ozb w 19.5 minuty.

Jeśli chodzi o defensywę, Andersen też się do niej dorzuca. Z nim na ławce Heat pozwala na ponad 104 punkty, z nim na boisku ponad 96. Różnicę widać gołym okiem. Nie wspomnę o blokach, które poszły w górę z niewiele ponad 5 na mecz do ponad 8!

Jeśli Chris przyłoży się do treningów, a Spoelstra da mu więcej pograć, to Miami Heat zrobiło świetny deal, a sam Birdman to real deal! Cuckoo!

Ale żeby nie było tak kolorowo, Andersen przebywając na boisku, sprawia, że Miami traci w ofensywie. Powiedzmy sobie szczerze, Birdman nie jest mistrzem ofensywy. Swoje punkty zdobywa raczej z ponowień, dobitek i czasami z kontry. Kiedy Chris jest na boisku, Miami rzucają niewiele ponad 42% z gry, kiedy go nie ma 49%. To samo dzieje się z rzutami za trzy, z 38% spadają na prawie 29%, co może poniekąd mieć związek z zasłonami, które lubi stawiać Birdman już na wysokości linii za trzy.

Heat grają dużo pick-and-rolli w ofensywie, przydaje im się do tego Chris. Andersen stawia dobre zasłony ale niestety, nie potrafi po nich zagrać tzw. pick-and-popa. Nie powinno to być jednak zmartwieniem Heat. Birdman ma pozytywny wpływ na grę Heat. Potrzebowali wzmocnienia defensywnego, bloków oraz przede wszystkim zbiórek – to wszystko daje im Chris Andersen. Już teraz, a nie za rok, jak miałoby to być w przypadku Odena. Przyznaję, że tracą przez niego trochę w ofensywie, ale mając takich zawodników jak LeBron James, Dwayne Wade oraz Chris Bosh, nie powinni się martwić brakami ofensywnymi Birdmana.

Chris wspomniał jeszcze podczas pierwszego 10-dniowego kontraktu, że nie jest w pełni sił, że nie jest to jego 100% możliwości. Cytuję: „Na razie czuję się na poziomie 6 piór na 11„. Cokolwiek by to znaczyło, możemy założyć, że jest to około 60%. Te 60% to i tak dużo. Biorąc pod uwagę ile już zrobił dla Heat i ile jeszcze potencjału zostało do tych 11 piór, Birdman może rozpostrzeć skrzydła w sam raz na czas playoffów, a wtedy Heat będą potrzebować go najbardziej.