Sylwetka gwiazdy Wschodu: Luol Deng.

Mało, kto wie, iż Brytyjczyk pochodzi z sudańskiego plemienia Dinków, a jego rodzina w wyniku wojny domowej w swoim kraju musiała przez Egipt uciekać do Wielkiej Brytanii. Brat Luola, Gai Deng występował swego czasu we wrocławskim Śląsku. 26-letni skrzydłowy Chicago Bulls stanie przed swoim drugim występem w All Stars. Po zeszłorocznym debiucie tym razem nie obok Derricka Rose’a, a w towarzystwie Joakima Noaha, Deng będzie reprezentował Wietrzne Miasto!

W wieku 13 lat, młody Luol został na dobre odciągnięty od pomysłu gry w piłkę nożną (podziwiał Faustino Asprillę grającego dla Newcastle United) i zagrał dla młodzieżowej reprezentacji Anglii zdobywając w jednym ze spotkań 40 punktów. Następnie został Mistrzem Europy Juniorów, rzucając w finale turnieju 34 oczka i zgarniając honor MVP rozgrywek. W następnym roku przeniósł się do USA by szkolić się w Blair Academy, New Jersey. Tam spotkał min. Charliego Villanuevę. Chwilę później był już uznawany za jednego z najlepszych skrzydłowych w USA i klasyfikowanym tuż za LeBronem Jamesem. Trafił pod skrzydła Mike’a Krzyzewskiego do Duke a na efekty ich wspólnej pracy nie trzeba było czekać zbyt długo. W 2004 roku gościł w Final Four NCAA i był brany pod uwagę do draftu NBA.

Deng imponuje wzrostem jak na koszykarza z pozycji numer 3 (206cm). Równie imponujący był i jest jego zasięg ramion, ponadto od zawsze uznawano go za gracza z wysokim boiskowym IQ. Był  i jest klasyfikowany jako czołowy defensor wśród niskich skrzydłowych, zarówno w NCAA jak i w NBA. Jego atletyzm, szybkość czy siła dawały zawsze mu przewagę nad przeciwnikiem lub pozwalały konkurować z najlepszymi na swojej pozycji. Od trzech lat, to jest od momentu współpracy z Tomem Thibodeau postrzegamy stały rozwój ciągle młodego Brytyjczyka, który czasami jednak hamują kontuzje (ostatnio nadgarstka). Luol coraz skuteczniej  rzuca z dystansu – zwłaszcza za trzy punkty – coraz więcej i skuteczniej podaje – oraz stał się drugim po Derricku Rose’ie widocznym liderem swojej ekipy. Równie dobrze radzi sobie po minięciu gracza, przy penetracjach, skutecznie walcząc na tablicach.

 

Gracz Bulls początkowo na starcie swojej przygody z NBA miał trafić do Phoenix z numerem 7, jednak wymiana między Suns i Bulls spowodowała jego przenosiny na wschodnie wybrzeże USA. Niestety pierwszy rok gry zakończył się urazem nadgarstka po 62 spotkaniach. Rok później Deng i spółka byli sprawcami największej sensacji w NBA, gdyż walczyli jak równy z równym podczas konfrontacji w play offs z następnym Mistrzem ligi tj. Miami Heat. Skrzydłowy wraz z obrońcą Benem Gordonem miał być jasną przyszłością klubu z Chicago (niestety parę lat później ich drogi się rozeszły i Gordon odszedł do Detroit). Przed sezonem 2007-08 Brytyjczyk dostał propozycję przedłużenia umowy z Bulls i z niej nie skorzystał (57.5 mln USD za 5 lat). Wielu z kibiców Bulls ( w tym ja ) uważało również, iż lepiej Jerry Reinsdorf by zrobił gdyby przedłużył kontrakt z Benem Gordonem. Odrzucenie nowego kontraktu mogło się skończyć źle dla gracza, kiedy pod koniec sezonu doznał on bardzo groźnego urazu ścięgna Achillesa. Fani byczej drużyny powątpiewali czy ich skrzydłowy wróci jeszcze do wysokiej formy. Jak dziś wiemy – wrócił – i ma się naprawdę dobrze!

Przed sezonem 2008/09 zapadła klamka. Deng dostał prezent od ówczesnego managera drużyny Johna Paxsona w postaci 6-letniego kontraktu, na wartość 71 mln USD. Po jego podpisaniu, Deng znów złapał kontuzję i rozegrał tylko 48 spotkań..Bulls nie weszli do play offs. Z numerem pierwszym draftu podczas szczęśliwej dla Chicago loterii, trafił do Windy City miejscowy gracz, Derrick Rose. Od tego momentu losy obu Panów się skrzyżowały a Bulls awansowali w ligowej hierarchii.

Dziś w zastępstwie Derricka Rose’a i przy asyście Joakima Noaha i Carlosa Boozera dociągnął byczy wózek do poziomu 30 wygranych podczas 67. sezonu. Wielu ekspertów sądzi, że Luol dostał drugi z rzędu awans nieco na wyrost, ale średnie 16.9pkt – 6.8zb – 3.0 as są wyższe niż w zeszłym sezonie, tzn. kiedy dostał się do Meczu Gwiazd po raz pierwszy. Być może Anglik nie notuje tak wyraźnych występów z wielkimi zdobyczami punktowymi, ale bez jego obecności zespół wiele traci. Tracą również atak i obrona 6-krotnych Mistrzów.

Komentarze do wpisu: “Sylwetka gwiazdy Wschodu: Luol Deng.

  1. Cholera, lubię Denga i Noaha, pracusie jak cholera i to po obu stronach boiska, ale totalnie mi do Meczu Gwiazd nie pasują. Zasługują na taką nobilitację, ale to jest jednak show, a oni ze swoim stylem, przesiąknięci taktyką Thibbsa się tam raczej nie odnajdą po prostu… Cóż, zobaczymy :/

Comments are closed.