Świetna gra Melo nie wystarczyła do pokonania Clippers

              05Clippers   200px-NewYorkKnicks

W niedzielny wieczór o godz. 19 mieliśmy okazję obejrzeć mecz, w którym New York Knicks we własnej hali podjęli Los Angeles Clippers.

Drużyna z Los Angeles w ostatnim spotkaniu przeciwko Miami Heat grała już pełnym składem, ale mimo to zawodnicy z Miasta Aniołów bardzo widocznie przegrali to spotkanie 89:111. Zdecydowanym faworytem w tym spotkaniu są nowojorczycy, którzy mimo nieco gorszego bilansu od Clippers są w znacznie lepszej formie. Knicks w ostatnich dziesięciu meczach mają bilans 7-3, natomiast Clipps zupełnie odwrotnie, ponieważ wygrali tylko 3 spotkania.
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli przyjezdni z LA. Ich skuteczność rzutów za 3 wynosiła aż 80%. Rozgrywający Clippers Chris Paul w tym spotkaniu powoli rehabilitował się za bardzo słabą grę przeciwko Heat i po 6 minutach gry na swoim koncie miał już 9 pkt (3/3 z gry, 2/2 za 3) oraz 2 ast, a jego drużyna prowadziła wtedy 15:10.

Po wejściu rezerwowych zespołu z LA gra gości trochę się pogorszyła, lecz nadal utrzymywali przewagę. Skuteczność Clipps widocznie zmniejszyła się i podobnie jak w Knicks wynosiła 46% z gry. Na 1:40 przed zakończeniem pierwszej odsłony Carmelo Anthony trafiając za 2 doprowadził do remisu, ale po chwili po szybkich akcjach gości, Clippers wyszli na 4 punktowe prowadzenie. Po pierwszej kwarcie drużyna z Miasta Aniołów prowadziła 22:17.

Już na początku drugiej kwarty zespół z LA naprawdę bardzo dobrze się prezentował i można było powiedzieć, że powoli wracają do gry, którą prezentowali sprzed ostatnich tygodni. Po niecałych 2 minutach drugiej kwarty Clippers prowadzili już 30:17. W tym momencie bardzo wyraźnie można było zobaczyć siłę ławki rezerwowych gości. Zdobyli oni 15 punktów, natomiast w ekipie nowojorczyków rezerwowi zdobyli tylko 4 punkty.

Kilka minut później Knicks zaliczyli krótki zryw i zbliżyli się do Clippers na 7 punktów. Na 4 minuty przed końcem pierwszej połowy Blake Griffin popisał się naprawdę efektownym wsadem. Gra była wtedy naprawdę wyrównana, a mecz zamienił się w całkiem ciekawe widowisko. Po 24 minutach tego meczu Los Angeles Clippers prowadzili 52:44.

Po dwóch kwartach najlepszym zawodnikiem w drużynie gospodarzy zdecydowanie był Melo Anthonyktóry na swoim koncie miał już 20 pkt, 7 zb oraz 1 ast. W ekipie przyjezdnych najlepiej prezentował się Chris Paul. Rozgrywający Clippers do połowy zdobył 16 punktów (3/3 za 3), a do tego dodał 2 zbiórki, 5 asyst oraz 2 przechwyty.

Trzecią kwartę rozpoczęły łatwe punkty zdobyte przez Paula, a następnie Anthony’ego. Po „trójce” Melo w 27 minucie spotkania przewaga Clippers wynosiła już tylko 4 punkty, a chwilę później podobnym trafieniem popisał się Billups. W połowie trzeciej kwarty celny rzut za 3 ponownie oddał Anthony i po tej „trójce” na tablicy z wynikiem mogliśmy zobaczyć remis.

W tym momencie Vinny Del Negro był zmuszony prosić o czas, lecz nawet ten timeout nie zatrzymał gwiazdę Knicks i Carmelo trafił kolejny rzut oddany zza linii 7,24 m i to właśnie wtedy nowojorczycy wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Spotkanie rozkręciło się na dobre. Na 3:25 przed zakończeniem trzeciej odsłony po uderzeniu Feltona przez jednego z zawodników gości, rozgrywający drużyny z Nowego Jorku długo leżał na parkiecie i ostatecznie musiał opuścić parkiet i udał się do szatni.

W tej odsłonie świetną grą mógł pochwalić się lider Knicks, czyli wspominany wcześniej Anthony, który na 2 minuty przed końcem na swoim koncie miał już 35 punktów. Po tych niezwykłych 12 minutach obu drużyn lepszym zespołem w tym spotkaniu nadal byli goście, którzy prowadzili już tylko 71:70.

Z początku ostatniej odsłony powrócił rozgrywający nowojorczyków – Raymond Felton. Decydująca czwarta kwarta zaczęła się od akcji And One Stoudemire’a. Po tych punktach bardzo dobrze prezentował się młody Eric Bledsoe oraz Jamal Crawford, którzy pod chwilową nieobecność Paula wyprowadzili swój zespół na kilku punktową przewagę i w tym momencie o czas poprosił Mike Woodson.

Po czasie wziętym przez trenera gospodarzy, jego podopieczni zaliczyli kilka niepotrzebnych strat, które spowodowały powiększanie przewagi przez ekipę z LA. Bardzo dobrą robotę w obronie wykonywał wtedy Grant Hill. Na 6 minut przed końcem spotkania lepsi byli Clippers, a prowadzili oni wtedy 86:77.

Po 45 minutach tego meczu przewaga Clipps wynosiła 8 punktów, a końcówka tego spotkania zapowiadała się bardzo emocjonująco. Zastanawiałem się tylko, czy Clippers wypuszczą to zwycięstwo z rąk, czy może jednak świetna gra Melo nie wystarczy gospodarzom, aby pokonać dzisiejszych przeciwników.

W ostatnich minutach tego meczu bardzo dobrze punktował Chris Paul, natomiast nowojorczycy popełniali zdecydowanie za dużo strat, a tym samym tracili szanse na odrobienie przewagi. Na 39.8 sekund przed zakończeniem meczu „trójka”, którą trafił Crawford ostatecznie potwierdziła zwycięstwo gości i Clippers wygrali z wynikiem 102:88.

Zdecydowanie najlepiej punktującym zawodnikiem w tym spotkaniu był Anthony. Gracz Knicks skończył ten mecz z dorobkiem 42 punktów, 8 zbiórek oraz 1 asysty. To był 5 mecz w tym sezonie, w którym Melo zdobywa 40 lub więcej punktów.

Po przeciwnej stronie najlepiej trafiał Crawford, który zakończył ten mecz z 27 pkt, 1 zb oraz 2 prz. Bardzo dobrą grę prezentował także Paul. Rozgrywający gości zdobył 25 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst oraz 4 przechwyty. W zwycięstwie Clipps nie zabrakło podwójnej zdobyczy, którą tym razem zdobył Griffin. Miał on 17 punktów i 12 zbiórek. Jest to jego 20 double-double w tym sezonie.

Boxscore:

Clippers: Crawford 27, Paul 25, Griffin 17, Bledsoe 13

Knicks: Anthony 42, Felton 20, Stoudemire 9

Skrót meczu:

Pomeczowe notatki:

  • O dzisiejszym spotkaniu Clippers prawdopodobnie można powiedzieć , że jest to powrót drużyny z LA do gry jaką prezentowali jeszcze przed kontuzją ich rozgrywającego.
  • Świetna gra wielkiej gwiazdy Knicks, czyli Carmelo Anthony’ego nie wystarczyła by wygrać z dzisiejszymi przeciwnikami, co potwierdza, że koszykówka naprawdę jest grą zespołową.
  • W tym meczu mieliśmy okazję obejrzeć grających przeciwko sobie Rookie of the Year z sezonu 94/95. Chodzi tu oczywiście o Jasona Kidda oraz Granta Hilla. W porównaniu tych dwóch zawodników lepszy był Kidd. Zdobył on 3 pkt, 4 zb, 1 ast oraz 3 prz, natomiast drugi z weteranów na swoim koncie miał 2 pkt i 2 zb.