Trenerskie fochy w Phoenix.

Przed kilkoma dniami zastanawialiśmy się wspólnie, który trener przejmie obowiązki szkoleniowca, po zwolnionym z Suns Alvinie Gentrym. Kandydatów było co najmniej kilku, ale najwyżej stały akcje najbliższych asystentów ex coacha: Lindsey’a Huntera, Elstona Turnera i Dana Majerle.

Jak powszechnie wiadomo kierownictwo klubu postawiło na byłego rozgrywającego, z mistrzowskich składów Lakers i Pistons, Huntera, który jak się okazuje może mieć problemy z doborem współpracowników.

Zacznijmy od 53-letniego Turnera, byłego gracza ligi, obecnie pracującego jako trener od defensywy w Arizonie. Otóż ten szkoleniowiec bezskutecznie od 2008 roku stara się o główny stołek trenera w Phoenix! Przy zwolnieniu Mike’a D’Antoniego dwukrtonie brał udział w interview ze sternikami Suns, ale ostatecznie posady nie dostał.  Przez lata krążył po NBA jako asystent a każdego lata próbował zostać numerem 1 jakiejkoliwek drużyny. Pan Elston to człowiek mający w ostatnich latach najwięcej letnich rozmów o posadę pierwszego trenera i miał on już w swojej przygodzie z ligą zakusy na prowadzenie: Suns, T-Wolves, Sixers, Bulls, Rockets, Clippers czy Blazers (przegrywał z Rambisem, Collinsem, Thibodeau, McHalem, Del Negro, i Stottsem). Turner nie stawił się dziś na treningach Suns i miał osobiście odbyć rozmowę na temat swojej przyszłości (bądź NIE) w Arizonie z Lancem Banksem (G.M.’em). Z doniesień mediów wynika, iż może on nie zostać ani dnia dłużej w Phoenix i poszuka pracy w innej części NBA.

Drugim kandytem był – mój osobisty faworyt – Dan Majerle. Thunder Dan, żywa legenda klubu z Phoenix, dwukrotnie w ostatnich latach próbował zdobyć posadę głównego trenera w NBA (nie Suns), z marnym skutkiem. Głównym powodem niefartu jest niski staż pracy na ławce byłego rzucającego obrońcy. Sam Majerle, uchodzi jednak za ambitnego człowieka i nie wierzę by nie miał on zakusów pójscia śladami Danny’ego Ainge’a i Franka Johnsona (byłych graczy Suns) i zostania head coachem ukochanego klubu. Drugi asystent, mający 5-letni staż trenerski w Phoenix, zrezygnował z pracy ze Słońcami już w niedzielę a poniedziałkowe i wtorkowe zajęcia odbyły się już bez niego. Co ciekawe Dan otrzyma pełne wynagrodzenie do końca sezonu, i powodem przy odejściu jaki podał był fakt nie wybrania Turnera na stołek pierwszego!

Trzeba powiedzieć, że zarówno skład tak i ławka trenerska Suns sypią się jak domki z kart, a żółtodziób na ławce trenerskiej – Lindsey Hunter – zaczyna swoją przygodę w arcytrudnym momencie i z przysłowiowymi kłodami pod nogami. Jego asystentami zostają Igor Kokoshkov, Noel Gillespie, Ralph Sampson i Corey Gaines. Na pocieszenie zostaje mu fakt, że największa liczba trenerów w NBA to byli rozgrywający klubów. Mimo faktu, że pracę tej zimy stracili Scott Skiles i Avery Johnson to na horyzoncie zostają: Doc Rivers, Keith Smart, Larry Drew, Lionell Hollins, Scott Brooks, Mark Jackson i Jacques Vaughn.

Dokąd zmierzają Suns i czy na dziś to nie drużyna z najmniejszymi perspektywami na rozwój w NBA?

Komentarze do wpisu: “Trenerskie fochy w Phoenix.

  1. Panu Turnerowi powinni szybko kazać spadać na drzewo, skoro to on odpowiada za defensywę w PHX.

Comments are closed.