Koncertowa gra Paula George’a, Pacers pokonują Rockets

Starcie najlepszej defensywy z jedną z najlepszych ofensywnych ekip w NBA – pod takim hasłem promowany był mecz Indiana Pacers z Houston Rockets. Drużyna Rakiet jednak w niczym nie przypomina w ostatnim czasie świetnie funkcjonującej maszyny do zdobywania punktów i nie miała zbyt wiele do powiedzenie w rywalizacji z podopiecznymi Franka Vogela. W Indianapolis gospodarze pokonali Teksańczyków 105-95.

371907103735796

Bez kontuzjowanego Danny Grengera, ale za to z będącym w ostatnim czasie w znakomitej formie Paul’em George’m Pacers przystąpili do rywalizacji z zespołem z Houston.

Początek meczu to wyrównana gra, w której przez pewien czas lekką przewagę mieli goście. Potem jednak uaktywnił się Paul George, który swoimi rzutami z trzy jak i punktami z półdystansu zupełnie rozmontował obronę rywali. Gracz ten zakończył pierwsze dwanaście minut z 18 pkt ( a więc tyle co cała drużyna Rakiet), a jego zespół prowadził 31-18.

W drugiej kwarcie do głosu doszli rezerwowi McHale’a. Carlos Delfino i Patrick Beverly szybko pokazali, że Teksańczycy nie zamierzają łatwo sprzedać skóry.  Żelazna defensywa gospodarzy nie pozwalała jednak zbliżyć się rywalom na zbyt mały dystans, a o jej zaangażowaniu świadczy choćby blok Geogre’a na Chandlerze Parsonsie, który skrzydłowemu Rockets będzie się jeszcze śnił zapewne przez kilka najbliższych dni.

Po przerwie Rockets naciskali jeszcze bardziej i w pewnym momencie zbliżyli się nawet na 3 pkt. Znakomicie grał Omer Asik, który jako jedyny potrafił zdobywać punkty spod kosza dla swojego zespołu. Reszta jego kolegów zupełnie nie radziła sobie z defensywą gości i zostali wyrzuceni daleko od kosza. Turek jednak najwyraźniej miał patent tego dnia na rywali. W dalszej części spotkania Pacers zaliczyli run 19-7 i odskoczyli na 15 punktowe prowadzenie.

Mimo dobrej formy strzeleckiej jaką zaprezentował w ostatniej kwarcie Carlos Delfino drużyna ze stanu Indiana pewnie dowiozła wypracowane przez siebie prowadzenie i bez większych problemów pokonała Houston Rockets 105-95.

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów James Harden nie był najlepszym strzelcem swojego zespołu. W tej roli dziś zastąpił go wspomniany Asik, który oprócz 22 pkt zebrał także 12 piłek. Harden natomiast zakończył mecz z 17 pkt, ale jego 5 strat najlepiej pokazuje, że nie miał dziś swojego najlepszego dnia.

W Pacers pierwsze skrzypce grał Paul George. Zdobył on 31 pkt trafiając 7 trójek na 10 prób. Wyczyn niesamowity tak samo jak sama gra skrzydłowego gospodarzy we wczorajszym meczu. David West zagrał równie dobre zawody co jego kolega zaliczając double double dzięki 20 pkt oraz 11 zbiórkom.

Porażka w Bankers Life Filedhouse była już szóstą z rzędu dla Rakiet, a całe dobre wrażenie jakie zrobili na obserwatorach NBA na początku stycznia bardzo szybko pękło i zamieniło się w prawdziwy koszmar. Po dzisiejszej porażce wypadli z czołowej ósemki Zachodu, a mecz z Pacers był dla nich 41 meczem w tym sezonie, a więc za nimi półmetek rozgrywek.

HOUSTON ROCKETS (21-20) – INDIANA PACERS (25-16) 95-105

(18-31, 34-28, 17-24, 26-22)

O. Asik 22 pkt, J. Harden oraz C. Delfino po 17 pkt – P. George 31 pkt, D. West 20 pkt, G. Hill 15 pkt