Wielkie emocje w Memphis, Grizzlies wciąż są problemem dla Spurs

800px-San_Antonio_Spurs_logo.svg200px-Memphis_Grizzlies.svgWielu emocji, bardzo ważnych rzutów, świetnej obrony i dogrywki potrzebowano w Memphis żeby rozstrzygnąć kto jest lepszy w pojedynku Spurs z Grizzlies.

Ostatecznie górą była ekipa Lionela Hollinsa, w której najskuteczniejsi byli Rudy Gay (23 punkty, 6 zbiórek) i Mike Conley (21 punktów, 5 asyst). Gości prowadził Tony Parker (30 punktów, 5 asyst), którego niesamowity rzut doprowadził do dogrywki.

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. OT Wynik
San Antonio Spurs 28-11 25 18 28 24 3 98
Memphis Grizzlies 24-10 22 29 17 27 6 101

Przebieg spotkania

Przez 20 minut pierwszej połowy mieliśmy wyrównaną walkę punkt za punkt. U obu zespołów mogła się podobać bardzo aktywna obrona, w której brylowali Conley, Allen i Gasol u gospodarzy, a także Green i Leonard u gości.

Spurs w otwierających minutach byli skuteczniejsi, ale wkrótce musieli sobie radzić bez Tima Duncana. Podkoszowy został popchnięty przez Allena przy ofensywnej zbiórce i wpadł w Gasola co zaowocowało drugim przewinieniem i posadzeniem przez Popovicha na ławce. Po kilku minutach przymusowa przerwa spotkała także Hiszpana i drużyny obniżyły skład (Diaw i Speights).

Na boisku tymczasem trwała rywalizacja Parkera z Conley’em i Gay’em. Francuz ewidentnie dobrze czuł się wczorajszego wieczoru i szybko powiększał swoje konto punktowe.

Gdy na 3 minuty do końca wynik wciąż oscylował wokół remisu Grizzlies zebrali się na zryw. Do końca kwarty rzucili 15 punktów tracąc zaledwie 4 i do szatni schodzili przy prowadzeniu 51-43.

W trzeciej kwarcie Spurs ograniczyli straty, jeszcze bardziej skoncentrowali się na obronie i zaczęli w końcu punktować w stylu jaki znamy z tego sezonu. Błyskawicznie odzwierciedliło się to na wyniku, a kilkupunktowa strata przemieniła się w pięć oczek przewagi po kolejnym trafieniu z dystansu Manu Ginobiliego.

Tak jak pod jednym koszem Marc Gasol dobrze radził sobie z Timem Duncanem, tak pod drugim na pochwałę zasługiwał Tiago Splitter. Brazylijczyk nie dawał się nabierać na zwody Zacha Randolpha i zmuszał go do trudnych rzutów przez ręce przez co ten nie był w stanie cały czas wejść w rytm.

Przez syreną kończącą kwartę mieliśmy do czynienia z akcją, która z pewnością wyląduje w kolejnym Shaqtin a Fool. Biegnący sam na sam z koszem Bayless i Gay tak się dogadali, że ten pierwszy próbujący podać na wsad wyrzucił piłkę w aut…

Niespodziewanym bohaterem gospodarzy, który miał wielki udział w odzyskaniu prowadzenia był Dorrell Arthur. Trapiony w trakcie swojej krótkiej kariery kontuzjami skrzydłowy zdobył 10 ze swoich 14 punktów w drugiej połowie, a gdy po jego dwóch trafieniach i rzucie Allena Grizzlies prowadzili na 19 sekund do końca 93-89 wydawało się, że jest już po meczu.

Nic z tego. Choć po chwili spudłował Green, to Gay dwukrotnie nie wykorzystał szansy na linii rzutów wolnych i goście znów mieli szansę.

Duncan zaliczył airball, ale piłka została w rękach Spurs. Z dystansu trafił Jackson, ale na zegarze były tylko 4 sekundy. Po chwili na linii stanął Z-Bo. Doświadczony skrzydłowy był bezbłędny i Spurs zostały już zaledwie 3 sekundy na doprowadzenie do remisu.

W tym momencie włączył się Tony Parker, który błyskawicznie przebiegł spod swojego kosza na połowę Grizzlies i oddał trudny rzut z dystansu, który wpadając doprowadził do dogrywki. Pytanie jest takie, dlaczego nikt ostrzej nie zaatakował dryblującego Francuza?

Ci którzy oczekiwali pokazu ofensywy w dogrywce musieli się zawieść. Obie ekipy w sumie zebrały zaledwie 9 oczek.

Lepiej zaczęli goście, u których ponownie za trzy trafił Parker. Jak się okazało były to jednak jedyne punkty Spurs w dodatkowych 5 minutach.

Po chwili trafił Randolph, a na prowadzenie ekipę Hollinsa wyprowadził pechowiec regulaminowego czasu gry – Gay. Na 8 sekund do końca ponownie bardzo ważne punkty dołożył Arthur i Spurs musieli znów liczyć na szczęście by przedłużyć swoją szansę na wygraną.

Tym razem się nie udało i po pudle Ginobiliego musieli się pogodzić z 11 porażką w sezonie.

Pozostałe notatki:

  • Grizzlies zrobili wczoraj prezent Tony’emu Allenowi, który obchodził swoje 31 urodziny.
  • Marc Gasol jest niedocenianym obrońcą. Wczoraj świetnie radził sobie przeciwko Duncanowi.
  • NBA prawdopodobnie przyjrzy się flopie Ginobili’ego z drugiej kwarty, gdy Argentyńczyk wylądował na parkiecie po rzekomym kontakcie z obrońcą.
  • Patty Mills oddał wczoraj jeden rzut. Piłka rzucona z dystansu przeleciała jakieś pół metra od obręczy.

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Spurs: Duncan 13, Splitter 13, Leonard 6, Parker 30, Green 9, a także Bonner 0, Jackson 7, Diaw 6, Mills 0, Neal 0, Ginobili 14

Grizzlies: Randolph 18, Gay 23, Gasol 10, Conley 21, Allen 10, a także Arthur 14, Speights 0, Bayless 3, Ellington 2