Lakers znowu ulegli…

denver_nuggets-9816Frustracja – to słowo najlepiej oddaje obecne uczucia wszystkich ludzi związanych z Los Angeles Lakers. „Jeziorowcy” ulegli w kolejnym spotkaniu. Znowu lepsi okazali się gracze Denver Nuggets. Tym razem jednak wydarzyło się to na parkiecie „Staples Center”. Przyjezdni doskonale wykorzystali swój szeroki skład oraz błędy w defensywie Lakers dzięki czemu mogli sporo punktować spod kosza. Nuggets byli zespołem lepszym i nie przeszkodziła im w tym świetna forma strzelecka Bryanta czy dominacja na deskach Howarda.

Ten mecz elektryzował wielu fanów NBA. Można było oczekiwać miłej dla oka koszykówki. Początek to była typowa walka „punk-za-punkt”. Dopiero pod koniec pierwszej kwarty Nuggets zdołali odskoczyć. Andre Miller udanie wszedł pod kosz, JaVale McGee wykorzystał jeden rzut osobisty, a rywali celną trójką dobił Andre Iguodala. Tym samy, w krótkim odstępie czasowym, zrobiło się ośmiopunktowe prowadzenie Denver. Przez całą drugą kwartę Los Angeles Lakers robili wszystko co mogli, aby wyjść na prowadzenie. Przewagę zyskali dopiero w samej końcówce. Jordan Hill udanie wykończył podanie Steve’a Nasha. W odpowiedzi jednak, pod drugim koszem, świetnie zachował się Kosta Koufos i przy zejściu do przerwy było 60:60.

Przebieg trzeciej kwarty można bardzo łatwo porównać do tej pierwszej. Ponownie obydwa zespoły wylewały siódme poty, aby odskoczyć, ale żaden nie był w stanie tego zrobić. W samej końcówce dał jednak o sobie znać spryt Millera i Mcgee. Panowie w ostatniej minucie dostarczyli sześć punktów i właśnie o tyle „oczek” przeważali Nuggets tuż przed ostatecznym starciem. W czwartej kwarcie nie zapowiadało się, żeby „Jeziorowcy” nawiązali jeszcze wyrównaną walkę. Po dobrych akcjach Ty Lawsona zrobiło się nawet +10 dla Denver. To jednak było najwyższe prowadzenie w tym meczu. Tryb maksymalnego ataku włączył Kobe Bryant i wydawało się, że jest w stanie przejąć ten mecz. Zanotował podczas tego spotkania 29 punktów, 7 asyst i 5 zbiórek. Szczególnie ważny rzut trafił na 36 sekund przed końcem. Mimo tego, że był bardzo krótko kryty przez Iguodalę to i tak przymierzył i trafił za trzy. Lakers przegrywali wtedy tylko trzema punktami. W odpowiedzi pod kosz chciał wjechać Andre Miller, ale został zatrzymany przez monstrualny blok Dwight Howarda. Piłkę jednak dostał w swoje ręce Danilo Gallinari i długo nie myśląc odpalił trójkę. To było takie dobicie gospodarzy. Później za trzy trafił jeszcze „Black Mamba”, ale to nic nie dało, bo Miller i Gallinari byli pewni na linii rzutów wolnych. Mecz zakończył się wynikiem 112:105.

W Lakers strasznie zawiodła defensywa. Koszykarze Denver Nuggets mogli sobie pozwolić na zbyt wiele. Mieli ochotę wjechać pod kosz? Nie było z tym żadnego problemu. Brakowało tylko czerwonego dywanu. W punktach z „pomalowanego” wygrali 60:38. Mieli też aż o dziesięć strat mniej niż „Jeziorowcy”. Lakers nie mogą tak grać jeśli chcą wygrywać…

Siłą „Samorodków” było też pełne wykorzystanie szerokości swojego składu. Tam każdy zawodnik mógł zadawać ciosy. Aż sześciu graczy Nuggets zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe. Najlepszymi strzelcami okazali się jednak Danilo Gallinari (20 pkt i 6 zb) i Ty Lawson (21 pkt i 10 as).

Sporo słów pochwały za ten mecz może usłyszeć Dwight Howard. Były gracz Orlando Magic okazał się prawdziwym władcą tablic. Zdobył 14 punktów, ale podziw budzi to, że zanotował aż 26 zbiórek. Świetny wynik tego środkowego. Warto jednak zatrzymać się na chwilę przy jego aktywności ofensywnej. Howard zanotował 6/7 z gry. Jak widać, rzutów zbyt wielu nie oddał. Co jednak ciekawe, ten jeden niecelny rzut był z dystansu, gdy kończyła się kwarta. Bliżej kosza wszystko trafiał. Nasuwa się w takim przypadku jedno pytanie – czy nie powinno być więcej zagrań na Howarda, który chyba miał swój dzień? Mniej rzutów od tego środkowego oddali tylko Steve Nash, powracający po kontuzji Chris Duhon oraz grający cztery minuty Antawn Jamison.

Los Angeles Lakers to największe rozczarowanie tego sezonu. Miały być walka o mistrzostwa i rekordy, a jest ciężka walka o Playoffs… Obecnie mają bilans 15-18 i zajmują 11 miejsce na Zachodzie. Gdyby ktoś w październiku powiedział mi, że tak będzie wyglądał świat NBA w dniu 7 stycznia 2013 roku to bym go ostro wyśmiał. Taka jednak jest rzeczywistość. Lakers przegrywają cały czas mecz za meczem, choć wydawało się w pewnym momencie, że już wszystko będzie dobrze. Ta drużyna ma ogromny potencjał. Wczoraj zagrałem sobie obecnymi Lakers w NBA 2K13 i byłem w szoku jaką siłę ma ten zespół. Kilka godzin później, w starciu z Denver Nuggets, zobaczyłem jednak coś zupełnie innego. „Jeziorowcy” cały czas przypominają nie pukładane puzzle. Brakuje tam chemii…

Z kolei Nuggets mają teraz bilans 20-16 i plasują się na siódmym miejscu w Konferencji Zachodniej. Bardzo lubię oglądać ten team w akcji. Potrafią grać bardzo przyjemną dla oka koszykówkę. Wielu graczy może tam zaskoczyć. Dziwię się tylko, że McGee nie trafił jeszcze do pierwszej piątki. Jest kontrowersyjnym graczem, ale gra naprawdę przyzwoicie.

 

 

Denver Nuggets – Los Angeles Lakers 112:105 (34:26, 26:34, 29:23, 23:22)

Nuggets: Lawson 21 (10 as), Gallinari 20 (6 zb), McGee 17 (6 zb), Iguodala 15 (7 as, 5 zb), Brewer 14 (6 zb), Miller 12 (10 as), Koufos 7 (7 zb), Faried 6 (6 zb), Hamilton 0

Lakers: Bryant 29 (7 as, 5 zb), World Peace 16, Howard 14 (26 zb), Hill 13 (5 zb), Gasol 11 (5 zb), Nash 10 (13 as, 5 str), Meeks 8, Jamison 2, Clark 2, Duhon 0 (5 as)

Komentarze do wpisu: “Lakers znowu ulegli…

  1. „Zanotował podczas tego spotkania 29 punktów, 7 asyst i 5 asyst.” Chochlik z Kobasem :)

  2. Ciekaw jestem kiedy Howard poprosi o transfer. Ten niezbyt rozgarnięty wesołek powinien kiedyś się połapać, że w tym klubie nie ma szans na rozwój, że zrobił krok wstecz.
    Jak słusznie zauważyłem MACu Howard grał w tym meczu na wysokiej skuteczności, ale koledzy nie dali mu szansy tego wykorzystać. 26 zbiórek i 4 bloki to wynik po którym można się spodziewać, że Howard się stara. Paradoksalnie nie jest tak dobrym obrońcą jak wskazywały by te statystyki, często gubi się w obronie. To jest łatwe do poprawy.
    Poprzedni mecz 21 pkt i 15 zb także ciężko uznać za nieudany. Wyników jakie Howard miewał w Orlando, czyli nawet 40/20/5 nie można oczekiwać, gdy jest zapleczem dla Kobiego a nie pierwszoplanową postacią.

    Patrząc na grę Lakersów widać jakąś dwutorowość. Nash pewnie chętnie pograł by z Gasolem i Howardem, ale gra wciąż kręci się wokół kapitana drużyny, więc specjalnie nie ma na to miejsca.

    1. Jestem tego samego zdania… Howard odejdzie po sezonie bo z Kobasem i tak nie wygra… podobnie jak Shaq:)

    2. Shaq wygrał z Kobem w składzie 3 mistrzostwa -.-
      Według mnie z atakiem drużyny nie ma większego problemu, gorzej jest z obroną. Błędy w komunikacji, kłopoty z pick’n’rollami. Nie zgodzę się też z twierdzeniem, że gra kręci się wokół Kobego. Oglądałem mecz i Nash rozgrywał jak chciał, Kobe nie wymuszał rzutów(może dopiero w 4 kwarcie, ale to dzięki niemu odrobili dużą stratę). Jeżeli już można za coś czepiać się Kobiego w tym sezonie to tylko za słabą obronę.

    3. Dokładnie, Kobe grał mega zespołowo w tym meczu, pierwszy rzut oddał jakoś na 3-4 min do końca Q1, a pierwsze pkt pod jej koniec, zaczał siekać dopiero w Q4, kiedy musiał, bo reszta już odpływała…

  3. Ciekawe kto zabiera rzuty Howardowi i w ogóle reszcie drużyny…. I jeszcze ciekawsze, kiedy wreszcie ktoś się opamięta i pożegna Pringlessa? Teraz kolejne 3 niełatwe mecze, nie zdziwię sie jak lada chwila będzie bilans 15-21…
    A zresztą mam to w dupie, grunt, że Zieloni sie ze snu budzą:D

  4. E tam rozpaczacie na Howardem i Bryantem. Ważne że Nuggets będą mistrzem NBA.

  5. JaValee McGee wczoraj kolejny swietny mecz. Imponuje to w jaki sposob zmienil tego gracza Karl. Z tak nierozgarnietego, kompletnie niezkoordynowanego centra zrobil naprawde swietneg zawodnika. Z biegiem czasu wydaje sie ze JaValee moze byc tylko lepszy.

  6. ale niestety połowa internetu myśli, że jest kiepski bo zawsze występuje w „shaqtin a fool”.

  7. Zastanawiam sie czy Lakersi nie powinni wymienic Howarda.Moze zrobiliby wymarzonego deala z Hawks ?

  8. głupio byłoby znów zmienić trenera, ale jeśli Lakers chcą w ogóle zrobić jakiś dobry seed w RS (w play-offs pewnie zagrają, ale życzę szczęścia z ósmym miejscem), powinni się zastanowić nad wywaleniem Mike’a bez D, bo robi się naprawdę niewesoło.

Comments are closed.