Podsumowanie 2012 roku: największe rozczarowania.

Kolejne z rocznych podsumowań przed Wami, po moim poprzednim wpisie na temat decyzji personalnych, zapraszam na rozczarowania ostatnich miesięcy. Zachęcam do wyrażania własnych opinii i spostrzeżeń w komentarzach.

10. Phoenix Suns i postawa Marcina Gortata.

Oglądamy wspólnie niejeden mecz Słońc w sezonie. Przed rokiem trzymaliśmy kciuki za Marcina przy awansie do All Star Game (nie udało się). Jego team znów tylko otarł się o play offs, a następnie doznał wyraźnych strat przy osobach Granta Hilla i Steve’a Nasha. Następcy niezwykle przeciętni, nierówni i można odnieść wrażenie, nie pasujący do koncepcji głównego szkoleniowca (Michael Beasley). My czekaliśmy na przebudzenie Polaka, zwłaszcza po popisowych występach w eliminacjach do Eurobasketu 2013, a tymczasem najpierw trener podciął mu skrzydła, następnie sam środkowy zaczął mówić o „jakiejś” wymianie. Na dziś wydaje się, że nie jest on aż tak mocno zaangażowany w grę swojego klubu jak choćby przed rokiem i wyraźnie nie jest wykorzystywany w ofensywie przez swój zespół. Być może harowanie tylko i wyłącznie o zbiórki i stawienie zasłon znudziło się naszemu jedynakowi? Efekt jest taki, iż tylko New Orleans Hornets mają gorszy bilans na Zachodzie i na dziś o play offs czy sportowym awansie nie ma mowy. Ratunkiem dla Suns i Gortata mogą być kolejne wymiany graczy, ewentulanie zmiana szkoleniowca (od dłuższego czasu nie awansował do P.O.).

9.  Kings i potencjalne przenosiny oraz słaba forma drużyny.

Kiedy patrzymy na ciekawe nazwiska i potencjał (patrz NBA 2 K 13) Królów wydaje nam się ,że powinni się oni bić o play offs. W dodatku widzimy dwóch graczy mogących stać się czołowymi postaciami ligi, na swoich pozycjach (Tyreke Evans i DeMarcus Cousins). Niestety cała organizacja jest prowadzona po macoszemu, a z dnia na dzień dopływają do naszych uszu plotki o potencjalnych przeprowadzkach Kings czy braku wsparcia ze stron miasta Sacramento. Mam prośbę noworoczną do braci Maloof; oddajcie team w dobre ręce do Seattle i pozwólcie się mu należycie rozwijać. Bowiem przez 2 lata Keith Smart nic dobrego z danego mu potencjału nie wycisnął. Wielka szkoda.

8. Kryzys w Dallas.

W zawodowym sporcie często można przepłacić graczy a NBA jest tego wielkim przykładem. Niestety istnieje też druga strona medalu jak trzymanie się za portfel. Tak po mistrzowskim sezonie uczynił Mark Cuban, kiedy żalował wydawania pieniędzy na mocne punkty drużyny jak Tyson Chandler, Caron Butler i DeShawn Stevenson. Doszło do tego, że starzy Mistrzowie w 2012 roku bez walki oddali swój tytuł, m.in. dostając sweepa od OKC Thunder w pierwszej rundzie P.O. Letnie zakupy miały nieco zmienić oblicze drużyny, ale my już dziś wiemy, iż Chris Kaman to nie Chandler, OJ Mayo jeszcze nie jest pełnowartościowym zastępcą Jeta Terry’ego, a Darrena Collisona dzielą lata świetlne do Jasona Kidda..Przypomnijmy na koniec, że Mark Cuban to jedna z najbogatszych osób w USA (niestety osobiście po Derona Williamsa się nie wybrał, a Dwighta Howarda może jeszcze pozyskać). Płacić podatek od luksusu i mieć za sobą rzeszę kibiców wydaje się być niezastąpione, zwłaszcza kiedy można sobie na to pozwolić.

7.  Bez Walla ani rusz po stolicy..czy na pewno?

Jeśli John Wall wciągnąłby Wizards w poprzednich rozgrywkach na wynik bliski 30 zwycięstw to moglibyśmy śmiało mówić, że od niego wiele zależy w Waszyngtonie. Tymczasem przez 2 lata John wygrał dla stoliczan 23+20 spotkań i jego team stale może tylko pomarzyć o play offs. Kolejne transfery, wydawałoby się solidnych graczy jak Nene, Okafor i Ariza nic jak na razie do gry Wizards nie wniosły. Cztery wygrane i brak klasycznego rozgrywającego to największe bolączki trenera Wittmana, który w niedługim czasie może zostać zwolniony. Gdzie te czasy, kiedy klub wysyłał 2 nazwiska jak Gilbert Arenas, Antwan Jamison lub Caron Butler na Mecz Gwiazd, a Eddie Jordan walczył o laur Trenera Roku? Jak pomóc w kryzysie Czarodziejom? Na pewno zaczekać na zdrowego Walla, a jeśli nie wpadnie więcej zwycięstw to pomyśleć o klasowym trenerze. Być może nowy GM znalazłby lepsze rozwiązania..

6. Irving i kłopoty z kontuzjami. 

21 wygranych w debiutanckim sezonie miał Byron Scott z Debiutantem Roku – Kyrie Irvingiem. Nowy sezon – po dojściu Diona Waitersa oraz Tylera Zellera miał przynieść więcej zwycięstw aniżeli skrócone rozgrywki. Dziś już wiadomo, że po kontuzji Irvinga, trenerowi przyszło czekać na rehabilitację Waitersa oraz Varejao. Fakt jest taki, że jak również i inne ekipy wymienione w moim tekście, tak i w Ohio mają problemy zdrowotne. Cierpią  też na brak wartościowych zmienników. Nikt nie odbiera chęci zespołowi Kawalerzystów jednak droga do play offs i najlepszych czasów z LeBronem Jamesem to temat bardzo odległy. Osobiście więcej obiecywałem sobie po debiutantach czy drugorocznikach jak Waiters czy Tristan Thompson, ale poza Varejao oraz Danielem Gibsonem brakuje tam ciekawych weteranów do pomocy młodzianom. Solidne uzupełnienia w składzie i cierpliwość w stosunku do utalentowych zawodników powinny przynieść efekty dopiero w przyszłych rozgrywkach.

5. Stagnacja w Mo-town.

Lawrence Frank niczym jego poprzednicy – John Kuester i Michael Curry – dostał pełne zaufanie od managera Joe Dumarsa. W poprzednim sezonie, debiutanckim z Tłokami ex coach Nets wygrał 25 spotkań czyli podobnie do 65 sezonu (27. Kuestera).  Na dziś w Detroit obejrzano 11 zwycięstw drużyny oraz serie wyjazdowych (w sumie 14 wszystkich) porażek młodej i uczącej się grać z najlepszymi drużyny. Oddanie Bena Gordona, zmiana pozycji na rzucającego obrońcę Rodney’owi Stuckey czy przedłużenie umowy z ostatnim Mistrzem NBA Tay’em Princem niewiele na razie zmieniły na lepsze. Duże nadzieje fani rokują przy osobach Brandona Knighta, Andre Drummonda i Grega Monroe. Tyle, że do awansu do najepszej ósemki to ciągle zbyt mało talentu i przede wszystkim doświadczenia. Podsumowując, trefne inwestycje Joe Dumarsa (czytaj Gordon i Villanueva) znów rzucają cień na ekipę 3-krotnych Mistrzów ligi.  Jak będzie dalej, w przyszłości?

4. Jak pech to pech, w Toronto. 

Raptors od czasów odejścia Chrisa Bosha nie mają ani szczęścia, ani zdrowia w swoich szeregach. Już w zeszłym roku Dwayne Casey miał problemy z kontuzjami czołowych graczy, a teraz obok urazów (Fields, Lowry, Bargnani i Valanciunas) doszedł mu fatalny grafik rozgrywanych spotkań. W zeszłym sezonie nadzieje na play offs prysnęły niczym bańka mydlana. Dziś po wygraniu 7 z ostatnich 10 spotkań, gdzieś ciągle widać cień szansy przy wyniku ósmej drużyny Wschodu. Osobiście nie wierzę w ich awans do play offs i wyglądam wymian z udziałem Andrei Bargnaniego (bo ile szans można dostawać?) oraz któregoś z rozgrywających. Na pewno brak lidera z prawdziwego zdarzenia i gwiazdy to największa bolączka Raps. Kto chce przeprowadzić się na koszykarską prownincję?

3. Bez Ray’a Ray’a to już nie to samo!

Jak co roku, zarówno najwierniejsi fani Zielonych jak i my w redakcji, umieściliśmy Celtów na szczycie walki o finał Wschodu. Tymczasem w okolicach 30 meczu zastanawiamy się czy bostończycy w ogóle spełniają czyjeś wymagania? Większych kontuzji, poza Avery Bradley’em brak, nowe nabytki nie sprawdzają się do końca (Jason Terry i Courtney Lee) a Doc Rivers odsyła do D-League Faba Melo, który straszy pod obręczami niższej ligi rekordami bloków (14). Celtics mają – ciągle od odejścia Kendricka Perkinsa – dziurę na środku i zbierają najgorzej w lidze (30 msc). Aż prosi się o transfer, a w dodatku widać jak ważną postacią dla chemii w drużynie był Ray Allen. Być może zmiana managera z Danny’ego Ainge’a na świeżo myślącą osobę, wnosiłaby coś pozytywnego i dodatkowe wsparcie dla trzech gwiazd – Garnetta, Pierce’a i Rondo. Zalepić podkoszową dziurę to problem do rozwiązania na 2013 dla sterników Celtów.

2. Brak postępu w Charlotte.

Prawie się nabraliśmy i przy bilansie 7-5 pod koniec listopada uwierzyliśmy, że drużyna Bobcats wcale nie przypomina samych siebie z 66. sezonu. Nowa trenerska krew na ławce drużyny oraz solidne wzmocnienia w osobach Bena Gordona, Ramona Sessionsa czy Michaela Kidda-Gilchrista tknęły w drużynę wiarę w lepsze wyniki i odbicie się od ligowego dna. Niestety grudzień okazał się tragiczny, a Mike Dunlap był zmuszony oglądać 18 z rzędu porażek swojego teamu. To było deja vu kwietnia 2012, kiedy Rysie przegrały wszystkie 16 spotkań! Znaleźć płynność w grze i nauczyć się wygrywania końcówcek to największe z wyzwań dla młodych Rysiów. Z tego co czytamy, Bobcats mogą zapolować na DeMarcusa Cousinsa, a to byłoby już coś (lub ktoś;-) !

1. Z dużej chmury mały deszcz wśród Lakers.

Najpierw, tuż przed zamknięciem lutowego okna transferowego skończyło się na jednej solidnej wymianie z udziałem Ramona Sessionsa, a minuty później na kontrowersji z oddaniem Dereka Fishera do Houston. Nie udało się – dziś może to i dobrze – dopiąć wymiany z Michaelem Beasley’em. Lakers Mike’a Browna dostali w play offs mocne lanie do przyszłych finalistów ligi – OKC Thunder. Mitch Kupchak swoim fanom postanowił osłodzić transferowe lato pozyskując Steve’a Nasha i Dwighta Howarda. Obiecywano nam (Ron Ron;-) bilans na miarę wielkich Bulls (72-10) a nawet jego pobicie. Tymczasem po zmianie trenera, Jeziorowcy nie mogą być pewni awansu do play offs i pewnie do marca będą o niego usilnie zabiegać. Na koniec dodam, że przy tworzeniu dream teamu zapomniano o solidnych zadaniowcach i zmiennikach na obwodzie.  Jeśli weterani nie zmobilizują się i nie zaczną funkcjonować w 100%, wzbijając się na wyżyny swoich umiejętności to wówczas możemy być świadkami największej klapy w dziejach Lakers! Jakto w NBA, amazing happens.

Komentarze do wpisu: “Podsumowanie 2012 roku: największe rozczarowania.

    1. Kontuzji nie można nazwać rozczarowaniem, bo przecież to wypadek losowy.

    2. To może teraz Boston rozpocznie 17nastomeczową passę zwycięstw ;)

Comments are closed.