Jazz przegrywają po ciężkim meczu z Clippers

640px-Los_Angeles_Clippers_logo.svg200px-Utah_Jazz_logo,_(2010_'new_look').svgPodopieczni Tyrone’a Corbina dzisiejszej nocy podejmowali zespół z Los Angeles. Był to pierwszy z dwóch meczy z rzędu, kiedy to Jazz grają z Clippers. Dodatkowo przyjezdni z Miasta Aniołów walczyli o 16, kolejne z rzędu zwycięstwo, powoli zbliżając się do rekordu Boston Celtics z sezonu 2008/09, kiedy to Celtowie wygrali 19 meczy pod rząd oraz do rekordu Houston Rockets z sezonu 2007/08 z serią 22 zwycięstw.

To spotkanie było o tyle utrudnione dla gospodarzy, że grali bez ich głównego rozgrywającego Mo Williamsa, który kilka dni temu doznał kontuzji, bowiem ma skręcony prawy kciuk, przez co nie zagra ze swoim zespołem przez czas bliżej nieokreślony.

Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla grającego w poprzednim sezonie dla Clippers, Randy’ego Foye, który po 9 minutach gry miał już na swoim koncie 12 punktów (4-5 z gry). Clippers tymczasem zdobywali swoje punkty ze skutecznością 54%. Pierwszą kwarta skończyła się wygraną gości, 29:21.

Drugą kwartę rozpoczął Gordon Hayward trafiając „trójkę”, która zbliżyła gospodarzy do Clippers. Prawdziwe show rozpoczęło się po efektownym bloku Enesa Kantera na Ronym Turiafie. Jazz przegrywali już tylko 2 punktami. Na 6:46 minut przed końcem gospodarze doprowadzili do remisu. W tym momencie interweniował Vinny Del Negro i musiał zatrzymać dobrą grę grających przy niesamowitej publiczności Jazz.

Po timeoucie wziętym przez trenera gości, po szybkim ataku zawodnicy z Utah po raz pierwszy w meczu zaczęli wygrywać. Gospodarze grali bardzo dobrze zarówno w obronie jak i w ataku. Po 19 minutach spotkania Jazz wygrywali już 45:36. Po twarzach zawodników z Los Angeles było widać duże niezadowolenie i bezsilność do tego co robili gracze gospodarzy. Warto dodać, że dużo punktów gospodarze zdobywali z linii rzutów wolnych. Tę kwartę goście przegrali 39:19, co świadczy o naprawdę bardzo słabej grze w obronie. Ostatecznie po dwóch kwartach Jazz wygrywali 58:48.

Do połowy spotkania w Jazz najlepiej punktowali Foye 14 pkt (4-5 z gry, 3-4 za 3) oraz Hayward 11 pkt, natomiast w zespole gości najlepiej spisywali się Griffin 13 pkt i Green 8 pkt. Pierwsze 24 minuty spotkania nie były dobre dla dwójki najlepszych rezerwowych Clippers. Chodzi tutaj o Matta Barnes’a i Jamala Crawforda. Pierwszy z nich nie zdobył jeszcze punktów i miał 1 zb, 1 ast oraz 2 straty i 3 faule. A kandydujący na najlepszego rezerwowego ligi Crawford po dwóch kwartach na swoim koncie miał tylko 2 pkt, 2 ast, 1 prz i 2 straty.

Na 7 minut przed końcem trzeciej kwarty Jazz wygrywali już 74:58 i wydawałoby się, że nie zamierzają odpuszczać. W ekipie przyjezdnych zawodziły gwiazdy, czyli Paul i Griffin, a wraz z nimi cała reszta wliczając w to rezerwowych. W trzeciej kwarcie niesamowicie spadła skuteczność gości rzutów za 3. Zza linii 7,24 m zawodnicy z Los Angeles trafiali tylko 29% swoich rzutów. Dla porównania dodam, że Jazz mieli tutaj skuteczność 70%. Na 3 minuty przed końcem tej kwarty zawodnicy gości zaczęli odrabiać straty i wracali do obrony jaką znaliśmy choćby nawet z wczorajszego meczu z Celtics.

Gdy do końca trzeciej kwarty zostały 2 minuty, przewaga Jazz nad Clippers zmalała do dwóch punktów i było już tylko 78:76 dla gospodarzy. Wraz z dźwiękiem syreny kończącej tę kwartę Chris Paul trafił za 2 doprowadzając ostatecznie do wyniku 88:84 dla Jazz.

Na 9 minut przed końcem czwartej kwarty Butler doprowadził do remisu rzucając z faulem za 3. Po trafionym rzucie wolnym było 90:90. Pięć minut przed końcem Griffin i Jordan zdobyli po 3 punkty trafiając z akcji and one. Przewaga Jazz cały czas wahała się między dwoma punktami, dopóki DeAndre Jordan po raz kolejny zdobył 3 punkty po faulu. Wtedy goście wygrywali po raz pierwszy od drugiej kwarty.

Po szybkim ataku Clippers, goście wygrywali już 109:106. Emocje w EnergySolutions Arena były naprawdę wielkie. Jordan doznał lekkiego urazu ręki, ale mimo to grał dalej. Do końca zostało 23,4 sek, piłka dla Jazz i 113:110 dla gości. Po trafionych dwóch rzutach wolnych przewaga wynosiła tylko 1 punkt i zaczęło się szybkie faulowanie. Na linii rzutów osobistych stanął Chris Paul i trafił 1 z 2 rzutów. Przy zbiórce piłki Griffin faulował i rzuty osobiste po stronie Jazz wykonywał Al  Jefferson, trafił obydwa i doprowadził do remisu na 17 sekund przed końcem.

Założeniem gospodarzy było nie faulować, lecz po ucieczce Paula z podwojenia, Jefferson był zmuszony szybko go sfaulować. Clippers po jego trafieniach wygrywali wtedy 116:114. Piłka należała do gospodarzy. Randy Foye oddał desperacki rzut za 3 próbując wymusić faul na Barnes’ie, ale bez skutku. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 116:114 dla Los Angeles Clippers.

Blake Griffin i DeAndre Jordan w tym spotkaniu zaliczyli double-double. Pierwszy z nich miał 22 pkt, 13 zb i 3 ast, a drugi zdobył 16 pkt, 10 zb oraz 3 prz. Natomiast najlepiej punktującym dzisiejszej nocy był Chris Paul zdobywając 29 pkt, 6 ast i 2 zb.

Po stronie Utah Jazz najwięcej punktów zdobył Randy Foye zapisując na swoim koncie 28 pkt i 1 zb. Zdecydowanie dobry mecz zagrali, także Al Jefferson (22 pkt, 8 zb, 3 ast, 2 prz) i Gordon Hayward (17 pkt, 3 zb, 4 ast)

Boxscore:

Paul 29, Griffin 22, Jordan 16, Butler 14 – Foye 28, Jefferson 22, Hayward 17, Millsap 12

Pomeczowe notatki:

  • Bardzo słaby mecz zagrali ostatnio dobrze spisujący się rezerwowi z Los Angeles. Razem zdobyli oni tylko 25 punktów, przy czym w ostatnich dwóch meczach zdobyli ponad 50 punktów.

Komentarze do wpisu: “Jazz przegrywają po ciężkim meczu z Clippers

  1. Clippersi maja wiecej wygranych z rzedu niz Lakersi ogolem.Ciekawe kto sie takiego obrotu spraw spodziewal chociazby miesiac temu

Comments are closed.