Rockets psują święta w Chicago

Kolejne wysokie zwycięstwo odnieśli koszykarze Houston Rockets. Tym razem w pierwszy dzień świąt gładko pokonali Chicago Bulls 120-97, pokazując jednocześnie, że wyraźnie posiadają patent na zespoły z Konferencji Wschodniej. Jednym z bohaterów meczu był Omer Asik – ex gracz Bulls zdobył 20 pkt oraz zebrał aż 18 piłek.

8xe4813lzybfhfl14axgzzqeqOd samego początku na parkiecie w United Center lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Houston Rockets.  Wszyscy gracze gości byli bardzo aktywni w ataku, równomiernie rozkładając na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Oczywiście pierwszeństwo w tym aspekcie miał James Harden, który zakończył pierwsze 12 minut z dorobkiem 10 pkt. Dość ciekawie wyglądał w tym czasie jego pojedynek strzelecki z Luolem Dengiem.  Gracz z brytyjskim paszportem rzucił o dwa punkty mniej od swego rywala, a dobra gra obu tych koszykarzy zapowiadała ciekawą rywalizację w dalszej części meczu.

Jak się jednak okazała decydujące o losach meczu były kwarty numer dwa i trzy, w których to Teksańczycy uzyskali bardzo wysoką przewagę. Stało się tak głównie za sprawą dynamicznych wejść pod kosz Jeremy Lina oraz Toney Douglasa oraz wielu łatwym punktom zdobytym po kontratakach zespołu z Houston. Gospodarze w II kwarcie punktowali zwłaszcza spod kosza, a prym w tej materii wiedli Taj Gibson oraz Marco Belinelli. Wracając do Jeremy Lina, to wyraźnie widać, że odnalazł on swoje miejsce w drużynie. Nie rzuca na siłę z dystansu, co zupełnie mu nie wychodziło, ale wykorzystuje swoją szybkość wchodząc bardzo często pod kosz. Daje tym samym o wiele więcej swej drużynie, a to przekłada się także na wyniki podopiecznych Kevina McHale’a.

Mimo, że po pierwszej połowie Rakiety prowadziły już różnicą 17 pkt, to wcale nie mieli zamiaru zwalniać tempa. Obraz gry zatem nie uległ zmianie, a serca kibiców w Chicago łamał kolejnymi punktami Omer Asik.  Szczególnie wymowny był jego dunk nad Carlosem Boozerem po podaniu Hardena, który idealnie zobrazował jak wiele stracili Bulls po odejściu gracza z nad Bosforu. Ani Joakim Noah, ani tym bardziej Boozer kompletnie nie umieli nawiązać walki ze swoim byłym kolegą. Zbierał, punktował, robił praktycznie co chciał, a bezradni rywale mogli się tylko temu przyglądać.

bardzo dobrą końcówkę meczu zagrał Nate Robinson, który do spółki z Belinellim kąsał rywali rzutami za 3 pkt starając się nawiązać jeszcze walkę. To było jednak za mało, tym bardziej, że kolejnymi celnymi rzutami z za linii 7, 24 odpowiadał Chandler Parsons ( w całym meczu trafił 4 trójki na 5 prób).

Ostatecznie Rakiety wygrały 120-97 i odniosły tym samym czwarte zwycięstwo z rzędu. Aż czterech graczy z wyjściowego składu gości zdobyło 20 lub więcej punktów ( jedynie Marcus Morris zakończył spotkanie z 10 oczkami). Kluczem do wygranej były szybkie kontry oraz dobra defensywa. Staje się to powoli wizytówką ekipy z Toyota Center. Wczoraj Rockets rzucili w ten sposób 31 pkt. Kompletnie zdominowali oni także walkę na tablicach zbierając o 14 piłek więcej od Byków (41-30). Gospodarze zostali także niemal całkowicie wypchnięci spod atakowanego kosza. Z pomalowanego pola zdobyli tylko 32 punkty, kiedy ich przeciwnicy szalejąc w strefie podkoszowej rzucili 66 pkt z tej strefy!!!.

Bohaterem meczu był Omer Asik, który jak już wspominałem rzucił 20 pkt i miał 18 zbiórek. Było to kolejne double – double w jego wykonaniu. Podówjne zdobycze w dwóch kategoriach zaliczył również Jeremy Lin (20 pkt oraz 11 as). Liderem strzelców był jednak James Harden, który zawody ukończył z dorobkiem 26 pkt.

W zespole z Chicago (podobnie jak w pierwszym meczu tych drużyn w Houston) najlepszym graczem był Nate Robinson. Rezerwowy gospodarzy powiększył konto swej drużyny o 27 pkt ( w tym 4 na 8 za trzy pkt). Dobrze wypadł też Marco Belinelli. Włoch rzucił 15 pkt mając 50% skuteczność rzutów z gry (5 na 10). Mało aktywny był w ataku Joakim Noah ( tylko 8 pkt). Syn słynnego tenisisty był jednak najlepszym rebounderem w swojej ekipie notując 9 zbiórek.

HOUSTON ROCKETS (15-12) – CHICAGO BULLS (15-12) 120-97

(27-22, 31-19, 36-27, 26-29)

J. Harden 26 pkt, C. Parsons 23 pkt, J. Lin oraz O. Asik po 20 pkt – N. Robinson 27 pkt, M. Belinelli 15 pkt, L. Deng 14 pkt