Rysie spadają w dół. Jastrzębie lecą w górę.

Autor: Wojciech Świąder

Dzisiejszej nocy w Phillips Arena Atlanta Hawks podejmowali na własnym parkiecie Charlotte Bobcats. Dla przyjezdnych była to kolejna okazja na przełamanie niekorzystnej passy 9 kolejnych porażek z rzędu. Gospodarze natomiast mieli nadzieję na zaliczenie siódmego kolejnego zwycięstwa nad Cats w tym już trzeciego w tym sezonie.

Pierwsza połowa to od początku do końca pełna kontrola gry przez „Jastrzębie”. Gospodarze świetnie przechodzili z obrony do ataku zdobywając do przerwy aż 18 punktów w ten sposób. Na wysoką przewagę po 24 minutach gry w głównej mierze wyprowadziło ich trio Williams-Harris-Korver ( 34 punkty do przerwy) a do tego pierwszy z nich równie świetnie prowadził grę dokładając do swojego dorobku aż 8 asyst.

Goście natomiast mieli wyraźne problemy w ataku, słabo dzielili się piłką ( 7 asyst w pierwszych dwóch kwartach) przez co ich akcje kończone były zazwyczaj wymuszonymi rzutami w ostatnich sekundach. Jakby tego było mało, bardzo ograniczone minuty grali Kidd-Gilchrist oraz Biyombo, którzy szybko załapali po trzy faule i musieli usiąść na ławce. Trener Dunlap wykorzystywał przez to w większym wymiarze czasowym niż zwykle rzadko pojawiających się na parkiecie Diopa oraz Adriena.

Różnica w grze obu drużyn była widoczna gołym okiem i nic nie wskazywało na to aby druga połowa mogła zmienić oblicze meczu przy tak dysponowanych graczach Hawks, którzy rzucali na skuteczności 59,5% z gry oraz 56,3 ( 9/16) zza łuku. Do przerwy na tablicy mieliśmy wynik 60 do 43.

Druga połowa meczu zaczęła się od potwierdzenia przez Atlantę swojej dominacji w tym spotkaniu i po dwóch celnych rzutach za trzy Stevensona gospodarze wyszli na najwyższe 26 punktowe prowadzenie. Po przerwie na żądanie dla Charlotte łatwymi trzema koszami odpowiedział Kemba Walker. W żadnym stopniu nie zmieniło to jednak obrazu meczu, oba zespoły wyglądały już tak jakby uczestniczyli właśnie w luźnej gierce na treningu. Trudno było doszukać się jakiejś presji na zawodniku z piłką, czy nawet fauli przez co trzecia kwarta minęła bardzo szybko. Warte podkreślenia jest jednak, że w 10 minucie tej części meczu swoją 9 asystę zanotował Lou Williams czym ustanowił swój rekord kariery.

W ostatniej ćwiartce mecz toczył się dalej swoim nie zmiennym scenariuszem a gra defensywna obydwu zespołów wyglądała co najmniej tak jakby jednych i drugich trenował Mike D’Antoni. Chyba tylko braku koncentracji zawodników możemy zawdzięczać to, że nie padł w tej kwarcie jakiś kosmiczny wynik a wręcz przeciwnie była to kwarta z najmniejszymi zdobyczami punktowymi. Na 4:30 przed końcem spotkania obaj trenerzy postanowili dać pograć tym, którzy zazwyczaj oglądają poczynania kolegów tylko z ławki przez co mieliśmy dużo indywidualnych akcji, gdyż każdy chciał się pokazać z dobrej strony. Jeżeli ktoś zwrócił na siebie uwagę trenera to był tym zawodnikiem John Jenkins, debiutant z Vanderbilt, który w 4 minuty zdobył 5 punktów oraz zanotował po zbiórce i asyście a przy tym wyglądał naprawdę nieźle z piłką w dłoniach.

Tym samym ten mecz, którego przebieg ustalił się już w pierwszej kwarcie dobiegł końca bez większych emocji. Nie wiem co się stało z drużyną z Charlotte, którą jeszcze nie dawno sam chwaliłem za dobrą grę i walkę jak równy z równym z każdym. Teraz bardziej zaczynają przypominać Bobcats z ubiegłego sezonu i tak naprawdę trudno było doszukać się dziś w ich grze jakichś pozytywów ( no może oprócz egzekucji rzutów osobistych 16/20, przy marnym 13/23 Hawks). Po meczu bez historii goście z Charlotte notują 10 porażkę z rzędu przegrywając łatwo z Atlanta Hawks 90 do 113.

Wynik: Atlanta Hawks-Charlotte Bobcats 113:90 ( 30:19, 30:24, 31:31, 22:16)

Boxscore:

Hawks: Harris 20, Smith 18, Johnson 16 ( 8 zb), Williams 13 ( 9 as), Korver 13, Horford 11 ( 3 blk), Stevenson 9 ( 7 zb), Teague 6, Jenkins 5, Scott 2, Tolliver 0, Pachulia 0 ( 7 zb), Morrow 0.

Bobcats: Henderson 17, Sessions 16, Walker 13 ( 6 as, 3 prz.), Taylor 12, Kidd-Gilchrist 8 ( 6 zb), Gordon 7, Diop 4, Biyombo 4 ( 6 zb), Mullens 3 ( 1/8 z gry), Warrick 2, Williams 2, Haywood 2, Adrien 0.

Komentarze do wpisu: “Rysie spadają w dół. Jastrzębie lecą w górę.

  1. ludzie mówiłem to już w 3 tekstach , nie można „spadać w dół”. w samym wyrazie spadać jest to ” w dół „.

Comments are closed.