Power Ranking, vol.3

Trzecia edycja Power Rankingu. Na czele dalej San Antonio Spurs, a na końcu Washington Wizards. Jest trochę zmian w porównaniu z poprzednim zestawieniem. Kogo byście przesunęli wyżej? Kogo niżej? Zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii.

W nawiasie miejsce w poprzednim Power Rankingu. Największy progres – Utah Jazz – 5 pozycji w górę. Największy regres – Los Aangeles Lakers – 5 miejsc w dół. Bez zmian – 5 zespołów.

  1. (1) San Antonio Spurs (17-4) – Spurs wygrali pierwszych 16 z 20 spotkań. Już po raz szósty odkąd ich trenerem został Greg Popovich (16 lat na stanowisku). Tylko dwóch trenerów w historii NBA może pochwalić się podobnym osiągnięciem: Phil Jackson (siedem takich sezonów) i Red Auerbach (sześć razy).
  2. (4) Oklahoma City Thunder (17-4) – Thunder wygrali 8 kolejnych meczów z rzędu, co jest ich najdłuższą taką serią od lutego 2010 roku. Ponadto w kolejnych 12 spotkaniach zdobyli ponad 100 punktów. Ostatni raz coś takiego udało im się, kiedy jeszcze nazywali się Seatle Supersonics, a w ich barwach grali Shawn Kepm, Gary Payton i Detlef Schrempf. Mają najlepszy bilans, rzucają najwięcej punktów w lidze, są drudzy pod względem skuteczności z gry i za trzy. A to wszystko bez oddanego przed sezonem Jamesa Hardena w składzie.
  3. (2) Memphis Grizzlies (14-4) – Grizzlies spadli na 3 miejsce na Zachodzie, ale mają trzy miecze mniej od prowadzących w Konferencji Spurs i Thunder. Dalej tracą też najmniej punktów w lidze – 91,17, a Zach Randolph ma już na koncie 15 double-doubles – najwięcej w całej lidze, w tym to najbardziej imponujące, z meczu z Phoenix z ubiegłego tygodnia – 38 punktów i 22 zbiórki.
  4. (6) New York Knicks (15-5) – Knicks są już jedynym zespołem w lidze, który jest niepokonany na własnym boisku. Do czwartku byli jeszcze nimi Heat, ale zespół z Nowego Jorku pokonał ich w Miami i to nawet pomimo braku Carmelo Anthony’ego w składzie, a do zwycięstwa poprowadził ich Raymond Felton, zdobywając 27 punktów i rozdając 7 asyst.
  5. (3) Miami Heat (13-5) – Heat w zeszłym tygodniu przegrali dwa mecze z rzędu – z Wizards i Knicks, którzy grali bez Anthony’ego. Taka seria zdarzyła im się po raz pierwszy od stycznia tego roku.
  6. (7) Los Angeles Clippers (14-6) – Clippers po czterech porażkach z rzędu mają już na koncie sześć kolejnych zwycięstw, a duża w tym zasługa ławki rezerwowych, która zdobywa średnio aż 41 punktów na mecz.
  7. (9) Atlanta Hawks (12-5) – Josh Smith jest jedynym zawodnikiem w historii NBA, który zalicza średnie na poziome plus 15 punktów, plus 7 zbiórek, plus 3 asyst, plus 2 bloków i plus 1 przechwytu w karierze. To m.in. dzięki jego świetnej grze Hawks maja trzeci bilans w Konferencji Wschodniej.
  8. (11) Chicago Bulls (11-8) – Bulls bez Rose’a spisują się jak do tej pory bardzo dobrze i ten nie musi się spieszyć z powrotem do gry. Jeśli dalej będą zajmować czwartą pozycję na Wschodzie, kiedy MVP sezonu sprzed dwóch lat wróci na parkiet to będzie to naprawdę duży sukces drużyny z Chicago. I to w dodatku, kiedy w lecie klub opuścili kluczowi rezerwowi Omer Asik, Kyle Korver, Ronnie Brewer, C.J. Watson czy… Brian Scalabrine.
  9. (8) Golden State Warriors (13-7) – Świetny bilans – są po raz pierwszy na plusie po 20 meczach od sezonu 2007/2008 – i piąte miejsce na mocnym Zachodzie to duży sukces drużyny Warriors, tym bardziej że grają bez Andrew Boguta. I co równie istotne – kostki Stephena Curry’ego mają się dobrze. David Lee zaliczył już 13 double-doubles w tym sezonie, a w ostatnich siedmiu meczach zdobywa 22,4 punktu na 58 proc. skuteczności. Golden State wygrało sześć z tych siedmiu spotkań.
  10. (5) Brooklyn Nets (11-8) – po serii pięciu zwycięstw z rzędu Nets przegrali cztery kolejne spotkania, z czego trzy na własnym parkiecie i od momentu kontuzji Brooka Lopeza mają bilans 1-4.
  11. (14) Boston Celtics (11-9) – defensywa Bostonu w ostatnich 5 meczach gra naprawdę imponująco i Celtics tracą tylko 92 na 100 posiadań. Rajon Rodno we wszystkich meczach sezonu, poza spotkaniem z Brooklynm, gdzie za bójkę z Krisem Humphrisem został wyrzucony z boiska, rozdał minimum 10 asyst. Ciekawe, czy gdyby nie doszło do tej szarpaniny udałoby mu się wyrównać, a może i nawet poprawić rekord Magica Johnosna w ilości spotkań z minimum 10 asystami na koncie z rzędu.
  12. (17) Utah Jazz (12-10) – Jazz mają szósty bilans w lidze u siebie i notują serię trzech zwycięstw z rzędu. Ponadto aż sześciu graczy Utah zdobywa średnio minimum 10 punktów w meczu. Najwięcej oczywiście duet podkoszowych Jefferson-Millsap i szkoda, że prawdopodobnie jeden z nich już od nowego sezonu nie będzie grał w tej drużynie. Transfer któregoś wydaje się być nieunikniony, jeśli Jazz liczą na rozwój pary Favors-Kanter.
  13. (10) Milwaukee Bucks (10-9) – Po dwóch porażkach z Hornets i Spurs, Bucks dość pewnie wygrali z Bobcats i Nets, a w tym ostatnim meczu duet Ellis-Jennings kompletnie zdominował parę Williams-Johnson zdobywając 50 punktów, na 50 proc. skuteczności, podczas gdy back-court Nets zanotował 26 punktów na 37 proc. skuteczności.
  14. (12) Philadelphia 76ers (11-9) – W Sixers po odejściu Iguodali i Williamsa świetnie spisują się w tym sezonie Jrue Holiday i Evan Turner. Widać, że ta dwójka skorzystała na ich odejściu, rozwija się coraz bardziej i z meczu na mecz gra coraz lepiej. Świetnie gra także przesunięty do pierwszej piątki Thaddeus Young i tylko szkoda, że nie możemy zobaczyć jak Sixers radzili by sobie z Adnrew Bynumem na parkiecie.
  15. (16) Denver Nuggets (10-11) – Nuggets tracą średnio 101 punktów na mecz (25 miejsce w lidze) i do tej pory w 11 meczach stracili więcej niż 100 punktów, z czego wygrali tylko dwa takie spotkania.
  16. (15) Houston Rockets (9-10) – Rockets mają za sobą wielką wygraną z Lakers w ubiegłym tygodniu, podczas której Harden rzucił tylko 3-19 z gry, Parsons 5-16, a Lin 2-8. Na dodatek kiedy odrabiali straty w tym spotkaniu nie było na parkiecie właśnie Parsonsa, Lina i dodatkowo Asika. Przed sezonem stawiano, że Houston będzie zajmować jedno z ostatnich miejsc w lidze, a na razie mają tylko pół meczu straty do ósmego miejsca, gwarantującego udział w play-off..
  17. (18) Indiana Pacers (10-11) – Hibbert powiedział ostatnio, że pewnego dnia zostanie najlepszym centrem ligi. Najlepiej będzie jednak, jak najpierw poprawi liczbę zdobywanych punktów w meczu i procent skuteczności z gry, które wynoszą odpowiednio 9,8 (najmniej od pierwszego roku gry) i 38,2.
  18. (13) Los Angeles Lakers (9-12) – Tak słabych Lakers dawno nie oglądaliśmy. Zespół, który ma chyba najwięcej talentu w lidze gra fatalnie. Nie pomogła zmiana trenera z Mike’a Browna na Mike’a D’Antoniego, pod którego wodzą Jeziorowcy zaliczają bilans 4-7. Wszyscy czekają teraz na powrót do gry Steve’a Nasha i liczą, że z nim na parkiecie gra Lakers będzie wyglądać lepiej. Pczekamy, zobaczymy. Jeśli nawet to nie pomoże, to chyba Mitch Kuptchak będzie musiał ponownie pociągnąć za sznurki. Jeziorowcy mają bilans 1-9, kiedy Kobe Bryant rzuca 30 lub więcej punktów w meczu.
  19. (19) Dallas Mavericks (10-10) – Mavs zajmują na razie ostatnie miejsce gwarantujące miejsce w play-off. Nieźle, biorąc pod uwagę fakt że w tym sezonie ani minuty nie zagrał jeszcze Dirk Nowitzki i jestem niezmiernie ciekaw jak będzie układała się jego współpraca z O.J. Mayo, który po przyjściu do Dallas z Memphis odrodził się ja feniks z popiołów. Obrońca Mavs w tym sezonie notuje średnio najwięcej punktów (20,9), zbiórek (3,9), asyst (3,5), rzuca z najlepszą skutecznością z gry (48,2 proc.) i za trzy (52,3 proc. – I miejsce w lidze) w karierze.
  20. (20) Minnesota Timberwolves (9-9) – Od czasu powrotu Kevin Love rzuca 21,2 punktów i zbiera 14,2 piłek, ale za to rzuca na najgorszej skuteczności w karierze z gry – jedynie 38,2 proc., a Wolves są w tych meczach 4-5.
  21. (22) Orlando Magic (8-12) – Glen Davis zanotował już w tym sezonie 9 double-doubles. To o trzy więcej niż w całych poprzednich rozgrywkach, a Magic pod wodza nowego trenera grają lepiej, niż wiele osób sądziło że będą, po oddaniu do Lakers Dwighta Howarda.  
  22. (24) Detroit Pistons (7-15) – Charlie Villanueva wystąpił w  ostatnich 9 meczach Pistons (bilans 4-5) i zdobywa w nich 9,9 punktów na mecz na 49 proc. skuteczności z gry, w tym 49 proc. za trzy. Czyżby po fatalnym zeszłym sezonie Charlie V. próbował wrócić do gry?
  23. (23) Portland Trail Blazers (8-12) – Blazers rozegrali już w tym sezonie cztery dogrywki, z która każdą wygrali. To jedyny taki przypadek w lidze od początku tegorocznych rozgrywek.
  24. (29) Sacramento Kings (7-12) – Kings wygrali trzy ostatnie spotkania, a DeMarcus Cousins zalicza w nich średnio 20,3 punktów i 13 zbiórek.
  25. (21) Charlotte Bobcats (7-12) – Jeszcze przed dwoma tygodniami Bobcats mieli bilans 7-5. Jednak od momentu wyrównania liczby zwycięstw z poprzedniego sezonu przegrali 7 kolejnych spotkań i coraz bardziej zbliżają się do ostatnich miejsc na Wschodzie.
  26. (28) New Orleans Hornets (5-14) – Anthony Davis dalej jest poza grą, ale mozliwe że już w tym tygodniu zobaczymy go ponownie na parkiecie. Bez niego Hornets zaliczają bilans 2-9.
  27. (25) Toronto Raptors (4-17) – Raptors grają słabo w tym sezonie. Przegrali 11 z ostatnich 12 spotkań i nie wygrali żadnego z 13 meczów w sezonie, kiedy stracili plus 100 punktów. Do tego mają drugi najgorszy bilans na wyjeździe –jedno z zwycięstwo w czternastu meczach. Gorsi są tylko Wiazrds (0-8).
  28. 28.   (27) Cleveland Cavaliers (4-17) – Anderson Varejao rozgrywa najlepszy sezon w karierze – średnio 14,5 punktów i 15,2 zbiórek (1 miejsce w lidze) na mecz. Dalej grają bez kontuzjowanego Kyrie Irvinga i Diona Waitersa i bez tej dwójki dalej będą okupować ostatnie miejsca w tabeli.
  29. 29.   (26) Phoenix Suns (7-15) – Czarne chmury zbierają się nad Phoenix i słońca zza nich nie widać. Suns, obok Bobcats zaliczają obecnie najdłuższą serie porażek w lidze – 7. Michael Beasley został w ostatnich dwóch meczah wchodzi z ławki, ale nawet ta zmiana nie przyniosła żadnej poprawy gry zespołu, w którym gra jedyny Polak w lidze. Gortat też zresztą nie zachwyca i notuje najgorsze średnie w punktach, zbiórkach i skuteczności z gry odkąd przyszedł do Suns z Magic.
  30. (30) Washington Wizards (2-15) – Wizards dalej są zespołem z najgorszym bilansem w NBA, ale odnieśli już mały sukces, a mianowicie pokonali u siebie mistrzów ligi – Miami Heat. I to pomimo dobrego występu Wielkiej Trójki z Florydy.

Komentarze do wpisu: “Power Ranking, vol.3

  1. Z większością się zgadzam ale np Bulls zdecydowanie bym dał za Warriors. NIe tylko mają lepszy bilans ale także lepiej grają.

    No a już dlaczego Pistons są przed Portland to kompletnie nie rozumiem.

    1. Ranking dotyczy meczów w danym tygodniu i np. Bulls w ostatnim czasie notują bilans 4-1.

    2. tylko ,że grają bez największego z liderów i widać wyraźną poprawę w defensywie i ofensywnie na przestrzeni ostatnich gier. Dyspozycja Belinelliego to niczym odrodzenie gracza, a wyniki Noaha mówią same za siebie (30-23). Golden State raczej gra cały czas równo w oparciu o solidnie prezentujący się tercet Curry-Thompson-Lee. Tutaj może zauważymy większy skok, kiedy dojdzie Andrew Bogut. Czepianie się o jedną pozycję i zamianę miejsc to dla mnie też małe zdziwienie.

  2. Skoro Bulls notują aż 4-1 to dlaczego nie są nad Niedźwiadkami? To jak opieramy się na ostatnim tygodniu, na ostatnich 10 dniach, czy na całym sezonie do tej pory? To taki żarcik, ale nie do końca rozumiem kryteria tego rankingu.
    Wiele zależy z kim i gdzie się gra, dlatego statystyki nie zawsze odzwierciedlają rzeczywisty power ranking. Wygranie w Cleveland, Charlotte czy Toronto, a wygranie w NY czy San Antonio to całkiem inne zwycięstwa są. Bo przecież Chicago wygrało z NY, który z kolei wygrał z Miami… a Chicago jest na dole.
    Swoją drogą, to pomimo dobrych kilku ostatnich meczów, to ja i ta umiejscowił bym ich po za 10-tką. Piszę to jako ich kibic.

    Nie do końca też rozumiem, dlaczego Phoenix są nawet za Toronto. DeRosan może i gra efektownie, ale temu zespołowi daleko do efektywności.

    No i na koniec, to czy nie David Lee jest liderem double-doubles? Ten facet to cichy bohater Golden State. Co mecz ma +15 i +10. Tam po odejściu Montiego rzeczywiście dzieje się dobrze. Cała młoda ekipa pnie się w górę. Jak tylko wróci „na dobre” Bogut, to powinni być wyżej w rankingu. Na razie to chyba jakaś rozgrzewka. Myślę, że w przyszłym roku jak Barnes i inne młodziki trochę ogorzeją, to GSW będą na prawdę mocnym zespołem.

    1. A Suns przegrali 7 spotkań z rzędu więc o co chodzi?głównie opieramy się na wynikach tygodnia i ostatnich seriach. O Lee pisałem w podsumowaniu tygodnia i formę jego jak i Klay Thompsona wyraźnie dostrzegłem.

    2. Myślę tak samo jak saturn. Skoro 4-1 Bulls z niewiadomych przyczyn daje ich przed GSW to Nets powinni być na dnie bo mają 4-1. Albo cały sezon albo ostatni tydzien nie da sie robic cos na wpol.

    3. Dlaczego dałem Bulls przed Warriors? Bo najzwyczajniej w świecie w ostatnim czasie grają lepiej. Zobaczmy:
      Wariorrs: cztery mecze w ubiegłym tygodniu – poraża z Magic u siebie, a następnie trzy wygrane na wyjeździe z Pistons, Nets i Wizards. Bilans 3-1. Zdobywali 102 punkty, tracili 99,5, w tym dwa razy plus 100.
      Bulls: cztery mecze – porażka z Pacers u siebie, wygrane z Cavs i Pistons na wyjeździe i z Knicks u siebie. Bilans 3-1. Zdobywali 93 punkty, tracili 88,5, raz stracili plus 100.
      Czemu są wyżej? Bo grali z lepszymi zespołami, lepiej w defensywie i nie biorąc już pod uwagę żadnych statystyk sprawiają lepsze wrażenie na boisku i na tą chwilę są w moim przekonaniu mocniejszym zespołem.

    4. zastanawiam się czy jako śledzący P.R. wiesz o co w nim chodzi? analizujesz formę danego tygodnia, 10 – dni czy ostatnich serii. Nie całego sezonu. Satrun pisze o jakości przeciwników a Dawid patrzy na wszystko statystycznie. Seria dla mnie jest serią i nie ważne czy ogrywasz Wizards, Bobcats czy Raptors. To ma znaczenie, owszem, ale kiedy porównujesz dwie różne serie, dla przykładu Thunder – ogrywali Lakers i notowali najdłuższy bilans 8 wygranych. Ponadto wracając do Byków to wygrywali oni na wyjeździe w Detroit i Cleveland a jeśli spojrzysz w poprzednie mecze to szło im nadwyraz słabo i stąd też skok.

    5. w poprzedniej wiadomości cos pokrecilem. Przyznaje – przy takich rankingach trudno nie byc stronniczym jednak ja ciagle tego szukam stad moje czepianie. Bo idac tropem Bulls- jesli mialbym sie z wami zgodzic to wizards tez byliby wyzej w koncy zaczeli grac a graja tez bez lidera.

    6. Nie, David Lee wczoraj kiedy tworzyłem ranking miał na koncie 12 double-doubles, po dzisiejszym meczu z Bobcats już 13, ponieważ zdobył 25 punktów i 11 zbiórek. Na pierwszym miejscu w lidze w ilości double-doubles są Zach Randolph i Anderson Varejao – 15 razy udało im się dokonać tej sztuki.

  3. Chłopaki ja nie miałem zamiaru nikogo obrażać! Przeczytałem to z przyjemnością… ale skoro mamy komentować, to się odezwałem.
    Takie rankingi to niezwykle trudna rzecz, bo nie mają jasnych kryteriów.

    Sam się nie mogę nadziwić co się dziej w lidze. Młodziutkie i słabiutkie Houston bez Hardena niemal ograli San Antonio, a Portland mimo ewidentnego wzmocnienia spadają na margines ligi. NY wchodzi na szczyt, ale nie ma pewności, że w PO będą grali na podobnym poziomie. Mam wrażenie, że forma przyszła im za szybko. Mogą się wypalić.

    Najbardziej nieprawdopodobna sytuacja jest w Lakers. Kto z Was czytając o transferze Howarda do LA pomyślało, że Lakers mogą nie wejść do PO? mamy chyba znakomity przykład na to jak nie buduje się zespołu. Na drugim biegunie są LA Clippers, którzy budują znakomity zespół.

    1. PEACE Saturn. komentuj i będziemy dyskutować, każdy niech broni swoich racji i tego co widzi. blogujemy;-)

Comments are closed.