Atomowa trzecia kwarta i 18 trójek Knicks w starciu z Heat.

W poprzednich rozgrywkach sezonu zasadniczego spotykali się trzykrotnie. Późniejsi Mistrzowie ligi wygrywali wszystkie mecze RS z ostatnimi rywalami zdobywając średnio 11 oczek więcej od przeciwnika. Drugi mecz pomiędzy Heat i Knicks w rozgrywkach 67. sezonu znów zaskoczył oglądających i łatwo stawiających na wygraną Żaru.

Wygrana miała przyjść łatwiej, a niepokonani gospodarze American Airlines Arena mieli wziąć udany rewanż na teamie Mike’a Woodsona, bowiem w szeregach gości nie pojawił się Carmelo Anthony (5 szwów na lewym środkowym palcu po meczu z Bobcats).

W drugiej potyczce tego sezonu obejrzeliśmy dwa najgroźniejsze atuty z obu stron. Erik Spoelstra, zwolennik szybkiego grania z kontrataku i błyskawicznego powrotu do obrony mógł być zadowolony. Jego Heat nie pozwalali na szybkie punkty Knicksom, a nowojorczycy wykończyli skutecznie tylko jedną kontrę (2 pkt!). LeBron James i spółka z kolei punktowali 17-krotnie.

Z drugiej strony, najgroźniejsi rywale Żaru na Wschodzie, z powodzeniem realizowali swoje przestrzenne granie, karcąc rywala zza łuku aż 18-krotnie (6 x trafił Ray Felton, 4 x Steve Novak i po 3 x JR Smith i Jason Kidd). Na dodatek w najważniejszej części gry Knicks udowodnili nam po raz kolejny, że w tym sezonie potrafią wyjątkowo skutecznie bronić.

Pierwszym i głównym bohaterem gości okazał się Raymon Felton, zdobywca rekordowych w sezonie 27 oczek, autor 6 trafień zza łuku. Felton swoje meczowe prime osiągnął na przestrzeni trzeciej odsłony, kiedy to Knicks zaprezentowali najwyższej jakości ofensywę, zdobywając 37 punktów i trafiając w ciągu 12 minut aż 8 trójek.

Po pierwszych dwóch bardzo wyrównanych kwartach (53-53) gracze z Nowego Jorku zaskoczyli niepokonanych do wczoraj, przed własną publicznością, Heat aplikując im 11 punktów w 3 minuty. Podczas zrywu dwie trójki trafił Felton a jedną dorzucił Jason Kidd. Miami w tym samym czasie zdobyło 2 oczka po osobistych Wade’a. Czas na żądanie gospodarzy dobrze zrobił drużynie, bo po chwili skrócili oni dystans do rywala m.in. dzięki trzypunktowemu trafieniu L. Jamesa. Co ciekawe w następnych akcjach Knicks dalej grali swoje, a w najlepsze rozpędzał się JR Smith. Autor wygranej gości w Charlotte trafił zza łuku następnie trafił Novak, zwiększając przewagę gości do 11 oczek (72-61). To nie był koniec wspaniałej serii Knicks. Przy serii niecelnych rzutów zza łuku Allena, Millera czy nieudanej penetracji Jamesa, z szans kolejnych trafień skorzystali kolejni gracze m.in. rezerwowy James White.

Na 3 minuty do końca odsłony, przyjezdni przy trafieniach z linii Tysona Chandlera, prowadzili 85-67 i mówiąc w slangu zapaśniczym rozkładali rywala na łopatki. Na szczęście w porę by zredukować straty obudził się LeBron James (lay up czy slam dunk), a swój rzut zza łuku w końcu trafił Miller. Do końca kwarty, w przeciągu kolejnych akcji, Heat bardzo efektywnie pracowali w defensywie, ustawiając swoich graczy wysoko na obwodzie i odpowiadając gościom zrywem 11-4. Wynik po trzech kwartach: 90-80 dla NYK.

Trzeba podkreślić, że Heat zagrali w pełnym składzie, z już powracającym do gry Shanem Battierem, ale poza LeBronem (31pkt-10zb-9as) zawiedli ich główni liderzy: Chris Bosh (3-12 z gry) i Dwayne Wade (3-13 z gry). Ważnym czynnikiem rzutującym na wynik całego spotkania była liczba strat. Kidd i Felton kontrolujący poczynania ofensywne gości pozwolili drużynie tylko na 7 strat, podczas gdy miejscowi zrobili to 14-krotnie.

Znów czynnikiem X okazała się ławka, w tym przypadku Knicks. 18 oczek zgotował gościom Steve Novak, 12pkt i 7zb (mimo nienajlepszej skuteczności – 1/6 zza łuku) Rasheed Wallace, natomiast 13pkt i 6zb dodał JR Smith (4-15 z pola).
O ile trzecia odsłona była popisem ofensywy NY, to czwarta była popisem defensywy Knicks. Być może Heat zagrali też zbyt nerwowo i zbyt szybko chcieli odrobić 10-punktową stratę..

Podczas finałowych 12 minut gospodarze trafili tylko 5 rzutów z gry. Ponadto nie byli w stanie znów upilnować Steve’a Novaka, który między 4 a 6 minutą kwarty wrzucił kolejne 8 oczek do kosza rywali. Kiedy to kolejne – 18 – trafienie zza łuku dla Knicks wyprowadził Smith (112-88) było wiadomo, że to tzw. gwóźdź do trumny Mistrzów w tym meczu.

Przed blisko trzy, ostatnie minuty Heat zdobyli tylko 2 punkty z rzutów wolnych.

Nowojorczycy wygrali spotkanie numer 14 w sezonie, stając się najlepszą ekipą wschodniego wybrzeża, a ponadto oddając aż 44 rzuty zza łuku. Podczas dwóch wygranych konfrontacji z Heat w tym sezonie trafiają oni średnio do kosza Mistrzów 19 trójek, wygrywając średnio 20 oczkami! (108-88).

Wynik: 112-92 dla Knicks

Najlepsi strzelcy: Felton 27 (7as), Novak 18, Chandler 13 (9zb), Smith 13, Wallace 12 (7zb), Kidd 11 oraz James 31 (10zb,9as), Wade 13, Bosh 12, Haslem 10 (7zb) i Allen 9.

Komentarze do wpisu: “Atomowa trzecia kwarta i 18 trójek Knicks w starciu z Heat.

  1. witam,

    nie chciałbym być czepialski, ale allen w tym spotkaniu nie trafił ani jednego rzutu zza łuku (wg boxscore z nba.com).

  2. A ja mam wrażenie że Miami w tym roku, mimo niezłego bilansu, bardzo się męczy, kilka meczów wyrwało w końcówkach, mało mają blowoutów. Zawodnicy jakoś nie cieszą się z gry. Ale może mi się tylko tak wydaje:)

  3. ciężko się gra w roli mistrza, ale też mam wrażenie, że nie wykorzystują swego potencjału w ofensywie. Oprócz BIG THREE, wiele zależy jak widać od SMALLER THREE (Allen, Miller, Battier), które jeśli nie daje liderom wsparcia, to o zwycięstwa Heat bardzo trudno

    1. Battiera można usprawiedliwić ,gdyż gra po kontuzji i grał krótko, a na pewno zaprezentuje nam jeszcze swoje defensywne walory i celną trójkę.

Comments are closed.