Sensacyjna wygrana Magic w L.A.

Autor: Patryk Pankowiak

Orlando Magic wygrali czwartą kwartę 40:26, a w całym spotkaniu niespodziewanie ograli Los Angeles Lakers 113:103! „Jeziorowcy” po tej porażce znów legitymują się ujemnym bilansem!

Mało kto spodziewał się, że Orlando Magic sprawią problem faworyzowanym Los Angeles Lakers. Bukmacherzy byli praktycznie pewni zwycięstwa klubu z Hollywood. Drużyna z Florydy, wbrew wcześniejszym spekulacjom, sprawiła jednak miłą niespodziankę.

Mecz od pierwszych minut był bardzo wyrównany. W drugiej kwarcie Kobe Bryant zdobył 12 ostatnich punktów dla swojej drużyny, ale po trójce Aarona Afflalo, Magic wyrównali stan rywalizacji.

Miejscowi mimo wszystko zdołali wygrać trzecią odsłonę i wydawało się, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Orlando postanowili jednak wykonać powszechnie znaną i stosowaną na parkietach sztuczkę – celowo faulować Dwighta Howarda.

Większość klubów NBA wie, że center Lakers zupełnie nie radzi sobie w tym elemencie i w sprytny sposób z tego korzysta. 26-letni zawodnik, dla którego rzuty wolne są największą „piętą Achillesową”, w tym spotkaniu trafił zaledwie 9 na 21 oddanych, co było gwoździem do trumny LA Lakers.

Magic w ostatnich minutach wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i zdołali wygrać czwartą kwartę 40:26, a całe spotkanie 113:103. Przyjezdnych do zwycięstwa poprowadził niesamowity Arron Afflalo.

27-latek trafił 11 na 18 rzutów z gry i 4 na 4 z linii rzutów wolnych, co dało mu w sumie 30 punktów. Do tego dorzucił jeszcze 5 zbiórek i 5 asyst. Sporą cegiełkę do tego sukcesu dodał również Glen Davis, autor 23 punktów i 12 zbiórek. 13 asyst i 19 „oczek” uzbierał natomiast Jameer Nelson.

Po stronie gospodarzy 34 punkty (12/27 z gry) zdobył Kobe Bryant, ale po raz kolejny na niewiele się to zdało. Zawiódł na pewno Howard, który wyraźnie nie miał dnia. Center zapisał na swoim koncie w sumie 21 „oczek” i 15 zbiórek, ale kompletnie nie radził sobie z rzutami do kosza.

Dla Los Angeles Lakers jest to już dziewiąta porażka w sezonie, przy „zaledwie” ośmiu zwycięstwach. Przed rozpoczęciem rozgrywek, mało kto przypuszczałby, że „Jeziorowcy” będą mieli problem z ograniem takiej drużyny jak Orlando Magic. Wiadomo jednak, że NBA rządzi się swoimi prawami i wielkie nazwiska z wysokimi kontraktami nie wygrają każdego spotkania, bez zaangażowania i pracy. Mike D’Antoni ma więc twardy orzech do zgryzienia.

Wynik: Los Angeles Lakers – Orlando Magic 103:113 (27:23, 25:29, 25:21, 26:40)

Lakers: Bryant 34, Howard 21, World Peace 15, Gasol 11, Jamison 10.
Magic: Afflalo 30, Davis 23, Nelson 19, Vucevic 17, Redick 14.

Źródło informacji: SportoweFakty.pl

Komentarze do wpisu: “Sensacyjna wygrana Magic w L.A.

  1. Ciekaw jestem ile osób przed sezonem by obstawiło, że skazane na pożarcie Orlando może wygrać z „pewnym” mistrzem NBA, a przynajmniej finalistą…
    Współczuję trenerowi LA, bo musi zarządzać tą „bandą gwiazd”.

  2. Rozpiszę się, bo mi się nudzi, zimno za oknem, na wykład się iść nie chce…
    Jak zauważył kolega saturn(pozwolisz, że Cię tak określę), szkoda trenera dla tej bandy gwiazd, ale też szkoda Los Angeles dla D’Antoniego (bez ogródek się przyznam, że Mike’a nie lubię, bo według mnie trener z niego kiepski. Jedyne dobre wyniki osiągnął w Suns, choć według mnie to była bardziej zasługa geniuszu Nasha i faktu, że STAT był w swoim prime). Zabrzmi to dziwnie, ale ciężko wskazać coacha, który mógłby te zbieraninę charakterów okiełznać, co by nie mówić, jest tam wszystkiego po trochu, ambicja, szaleństwo, geniusz, doświadczenie, a wszystko okraszone bezmyślnym uśmiechem.
    Jedno dla mnie jest pewne – osobą tą nie jest Mike.
    Pomijam nawet fakt, że to za duży kaliber dla niego, ale gołym okiem widać, że pomysłu na grę Lakers to on nie ma. Jak to określił jeden z moich kolegów wygląda to jak na polskim wf-ie: Mike rzuca piłkę, krzyczy „macie i grajcie” i patrzy, licząc że z takim potencjałem wszystko zatrybi. Ale nie trybi…
    Jedyna zmiana Mike’a to nakazanie Gasolowi grania dalej od kosza, co dla mnie jest abstrakcją, bo Hiszpan ze swoim zasięgiem, umiejętnościami w ataku i przeglądem pola (wg mnie najlepiej podający wysoki w lidze) się po prostu marnuje. Na trzecią opcję w ataku jest więc kreowany ktoś z dwójki MWP-Jamison i to jest dopiero przerażające. Oczywiście można powiedzieć, że nie ma Nasha, jak wróci to będzie lepiej, bo gorzej być nie może itp. itd. HALO!!! Lakers nie zaczną od tego bronić lepiej, wystarczy spojrzeć kto tam jest trenerem. A ktoś kiedyś ładnie powiedział, że mistrzostwa wygrywa się obroną. Co ciekawe transfer Howarda może okazać się jednak dla LAL przekleństwem, w PO skrupułów nikt nie ma, jak mecz nie będzie szedł to się zacznie hack-a-howard i to bardzo często może pozwolić rywalom wracać do meczu. Co do dzisiejszego meczu, 113pkt Magic. 113pkt w Staples Center i, mimo gry duetem Vucevic-Davis zbiórki przegrane tylko 44-46. Powiem szczerze, że nawet gra Bobków ma w tej chwili więcej pomysłu, taktyki…

    Ps. gratulacje dla wszystkich fanów Magic, próbuje sobie wyobrazić, jak się czujecie, ale chyba mi się nie uda:))

    1. Nie wiem czy tym fanom magic tak gratulować w sumie. Magic miało niby tankować a tu kilka ekip sporo gorszych. No ale jeden mecz to niby nic takiego ;) A tak btw to skoro Spurs dostali kare finansową to może tankowanie też powinno być karane?;) Jak to się ma do fair play?:) Co do Lakers i Howarda to ktoś GAZEM powinien dzwonić do Karla Malone bo to jedyny wysoki jakiego w tej chwili kojarzę który nieprawdopodobnie poprawił swoje FT% w ciągu paru lat (48%->59%->70%>76%)no ale Malone był pracowity…

  3. Jakim cudem gosc ktory jest w lidze od 8 lat nie potrafi rzucac osobistych na poziomie 70-80%? Tym bardziej ze jako rookie mial 67 a teraz 47. Chociaż ponizej 70 mają w tym sezonie jeszcze chocby LBJ czy Kevin Love dla ktorych 80+ powinno byc minimum

  4. Wchodzę na NBA.COM spoglądam na wynik…. bauhahahahahaha..

    Co do rzutów wolnych to nie takie proste, Rajon Rondo i Lebron nie umieją ich wykonywać choć to zręczni zawodnicy.

  5. spoko, lakers podłożyli te 9 porażek i teraz do konca wygraja wszystko, jestem pewien ;)

Comments are closed.