Power Ranking, vol. 1

To mój pierwszy Power Ranking na stronie. Będzie się on pojawiał od tej pory w każdy poniedziałek, tylko trochę wcześniej niż dzisiaj. Dzisiaj wyjątkowo późno się do niego zabrałem. Tak wygląda moja trzydziestka zespołów w lidze. Zgadzacie się czy nie? Kogo byście przesunęli wyżej? Kogo niżej? Zapraszam do komentowania i wyrażania własnych opinii

 

  1. Memphis Grizzlies (9-2) – W ubiegłym tygodniu w poniedziałek ponieśli drugą porażkę (pierwsza w pierwszym meczu sezonu z Clippers) z Nuggets po tym jak wygrali wcześniej 8 spotkań. W piątek natomiast w spotkaniu z Lakers nie pozostawili jakichkolwiek wątpliwości, kto jest obecnie najlepszą drużyną ligi, a ich zwycięstwo w meczu z Jeziorowcami ani przez moment nie było zagrożone.
  2. Miami Heat (10-3) – mają już na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i awans na pozycję lidera Konferencji Wschodniej. W ostatnich dwóch spotkaniach trójkę James-Wade-Bosh (odpowiednio 29, 23 i 23,5 pkt na spotkanie) świetnie wspiera Ray Allen (17 pkt), który w meczu z Cavs trafił game-winnera po podaniu Jamesa. Zanotujcie to sobie. Przejście Sugar Raya do Heat to jak do tej pory najważniejsze wzmocnienie sezonu.
  3. San Antonio Spurs (11-3) – Spurs są 3-0 w trakcie 6 meczowej serii wyjazdowej, Tony Parker w tym czasie zdobywał średnio 30.3 punktów i 7.0 asyst na skuteczności 61.2% z gry. Mecze na wyjeździe zakończą w czwartek, tym najtrudniejszym, przeciwko Miami Heat.
  4. Oklahoma City Thunder (10-4) – Po wielkiej trójce Durant-Westbrook-Harden w tym sezonie tego ostatniego, oddanego do Rockets zastępuje Serge Ibaka. Kongijczyk z hiszpańskim paszportem zdobywa w tym sezonie o 6 punktów więcej niż w poprzednim, oddaje również więcej rzutów na lepszej skuteczności i tylko dwa razy w sezonie miał mniej niż 11 punktów w meczu.
  5. New York Knicks (9-3) – Knicks nie będą dobrze wspominać meczów w Teksasie, gdzie w spotkaniach z Mavs I Rockets stracili odpowiednio 114 I 131 punktów. Wypadli przez to z czołowej piątki zespołów w lidze pod względem obrony. Dalej jednak zajmują pierwsze miejsce jeśli chodzi o ofensywę.
  6. Brooklyn Nets (8-4) – Brooklyn radzi sobie dotąd bardzo przyzwoicie i w weekend zamknęli Clippers I Cavaliers na 91 punktach na 100 posiadań. Teraz jednak przed nimi cięższy terminarz i w następnych 5 spotkaniach zagrają z Knicks, Cetics, Magic, Heat i Thunder. Te mecze powinny dać nam odpowiedź, w którym miejscu są w tej chwili Nets.
  7. Los Angeles Clippers (8-5) – Clippers są po 4 meczowej serii spotkań na wyjeździe, w których zanotowali bilans 1-3. Zawiódł trochę Jamal Crawford, który ani razu w tych meczach nie przekroczył skuteczności 40 proc., co we wcześniejszych 9 spotkaniach zdarzyło mu się tylko raz.
  8. Atlanta Hawks (8-4) – W Hawks jak zwykle mało kto wierzy, a ci po cichu mają już 5 wygranych z rzędu (najdłuższa taka seria w lidze). Hawks w 12 spotkaniach wystawiali już 5 różnych pierwszy piątek i aż 8 zawodników zaczynało mecz od pierwszych minut.
  9. Los Angeles Lakers (7-7) – Gdyby nie Kobe Bryant to nie wiem, w którym miejscu w tabeli byliby Lakers. Chociaż Lakers są 1-4, kiedy Bryant rzuca więcej niż 30 punktów w meczu i 0-6, kiedy ma mniej niż 5 asyst. Jeśli Kobe dalej będzie grał tak dobrze, może uda mu się dołączyć do klubu 50-40-90? Na razie rzuca 51 proc. z gry, 41,5 za trzy i 87,4 z linii, więc jest blisko.
  10. Denver Nuggets (8-6) – 3 porażki. 4 wygrane. 3 porażki. 4 wygrane. Jeśli Nuggets dalej będą grać z taką regularnością to na koniec sezonu znotują bilans 46-36. Dwa lata temu kiedy w NBA rozgrywano pełny 82–meczowy sezon ten wynik gwarantował udział w play-off.
  11. Boston Celtics (8-6) – Celtics mają za sobą wielką wygraną z Thunder w której to Paul Pierce 22 ze swoich 27 punktów zdobył w drugiej połowie. Świetny mecz z ławki zagrał wtedy Jeff Green (17 punktów), by w kolejnym  z Magic rzucić tylko 1 punkt i mieć 0-9 z gry.
  12. Golden State Warriors (8-6) – Warriors zajmują trzecie miejsce pod względem zbiórek na mecz w lidze, a przeciwnicy trafiają przeciwko nim tylko 43,1 proc. rzutów – również trzecie miejsce. I to wszystko w większości spotkań bez Andrew Boguta.
  13. Charlotte Bobcats (7-5) – I stało się. 12 spotkań. 7 zwycięstw. W zeszłym sezonie ta sztuka udała się Rysiom dopiero po 43 meczach. Zespół z Północnej Karoliny zajmuje obecnie pozycję gwarantującą udział w play-off, ale nawet mi, wielkiemu fanowi tej drużyny w tym sezonie ciężko uwierzyć, że uda się im tak dobrze grać i otrzymać tak wysoką pozycję przez cały sezon.
  14. Philadelphia 76ers (8-6) – Jeśli Jrue Holiday będzie grał tak jak w ostatnim spotkaniu przeciwko Suns (33 punkty i 13 asyst – pierwszy taki występ w szeregach Sixers od czasów Allena Iversona) to o powrót Andrew Bynuma nikt nie powinien się martwić.
  15. Chicago Bulls (6-6) – Bulls mają dopiero 25 defensywę w czwartych kwartach, co jest naprawdę zaskakujące jak na tak defensywnie nastawioną drużynę. Zaskakujące tym bardziej, że ich najlepsi obrońcy spędzają najwięcej minut w czwartych kwartach
  16. Dallas Mavericks (7-7) – Ofensywa Mavs jest bardzo nieregularna. W spotkaniach nr 8, 10, 12, 14 (wszystkie przegrane) rzucali średnio 88 pkt na 100 posiadań, natomiast w meczach nr 9, 11 i 13 (wszystkie wygrane) 113 pkt na 100 posiadań.
  17. Utah Jazz (7-7) – Jazz są jedyną obok Knicks i Heat drużyną w lidze, która jeszcze nie przegrała meczu u siebie.
  18. Milwaukee Bucks (6-5) – Bucks jeszcze niedawno zajmowali drugie miejsce na Wschodzie, ale po serii trzech porażek z rzędu mają już 8 bilans w Konferencji Wschodniej.
  19. Houston Rockets (6-7) – Rockets rzucili ostatni 131 punktów New York Knicks, jednej z najlepszych defensyw w lidze, a James Harden i Chandler Parsons zdobyli odpowiednio 33 i 31 punktów. Jeremy Lin musiał się pewnie cholernie cieszyć z tej wygranej.
  20. Portland Trail Blazers (6-7) – Portland zdobywa średnio na mecz 98,4 pkt, z czego pierwsza piątka 86,7, a ławka rezerwowych 11,7. Gdyby pierwsza piątka miała siły grac po 48 minut w meczu to Blazers mieliby jakieś szanse na sukces. Niestety tak nie jest i z tak grającą ławką, która uważana jest za najsłabszą w lidze sukcesu im w tym sezonie nikt nie wróży.
  21. Indiana Pacers (6-8) – W ubiegłym tygodniu w Pacers miały miejsce dwa ważne wydarzenia. Pierwszy to 9 trójek, jakie rzucił w meczu z Hornets Paul George, a drugie to triple-double (10 pkt, 11 zb i 11 blk) Roy’a Hibberta w tym samym spotkaniu. Szkoda tylko, że w pozostałych spotkaniach obydwaj nie grają równie dobrze i skutecznie, i nie prowadzą Pacers do zwycięstw pod nieobecność Danny’ego Grangera.
  22. Phoenix Suns (6-8) – Trener Gentry wprowadził w pierwszej piątce dwie zmiany i teraz od pierwszych minut na parkiecie możemy oglądać Markieffa Morrisa i Shanona Browna. Suns są od tego momentu 2-1 i zaliczyli świetny come-back z Hornets. Kolejny już w tym sezonie. Gortata gra jest jak wykres sinusoidalny. Po dobrym meczu z Blazers (22 pkt, 7 zb), przyszedł słaby z Hornets (6 pkt, 5 zb) i kolejny dobry z Sixxers, gdzie w trzeciej kwarcie trzymał Suns w meczu zdobywając wtedy 13 ze swoich 18 punktów. Nie wiedzieć czemu w czwartej kwarcie nie pojawił już się na parkiecie. Czasem nie rozumiem poczynań Gentry’ego.
  23. Sacramento Kings (4-9) – Jeszcze tylko Kings i Wizards nie wygrali meczu na wyjeździe w lidze.
  24. Minnesota Timberwolves (5-7) – W trzech meczach po powrocie Kevin Love rzuca średnio 24,3 punktu i zbiera 14 piłek na mecz. Wolves są w tych spotkaniach 0-3.
  25. Orlando Magic (5-8) – Drużyn z Florydy wbrew pozorom radzi sobie nieźle bez Dwighta Howarda w składzie. Pewnie niejeden się teraz ciesz, ze nie wzięli w tej wymianie Andrew Bynuma. Gdyby były center Lakers kurował się teraz u nich, a nie w Sixers to 5 wygranych na koncie Magic nie byłoby wcale takich pewnych.
  26. Toronto Raptors (3-11) – Raptors są obecnie mocniejsi niż świadczy o tym ich bilans. Naprawdę zabrakło bardzo niewiele by zamiast czterech porażek z ubiegłego tygodnia mieli na koncie cztery wygrane i bilans 7-7, a nie 3-11.
  27. Detroit Pistons (3-11) – Brandon Knigt zagrał bardzo dobrze w dwóch ostatnich spotkaniach najpierw rzucając game-winnera z Raptors, a potem w meczu z Knicks zdobywając 21 punktów i 5 asyst. Niestety tego spotkania nie udało już się wygrać. Andree Drumond w meczu z Toronto zdobył swoje pierwsze double-double w lidze (13 punktów-13 zbiórek).
  28. Cleveland Cavaliers (3-10) – Cavs bez Irvinga są 1-2, zastępujący go Jeremy Pargo rzuca średnio 19,6 punktów na 48 proc. skuteczności.
  29. New Orleans Hornets (3-9) – Hornets cztery ostatnie spotkania zagrali bez Anthony’ego Davisa. Są w nich 0-4. W całym sezonie Davis opuścił już 6 spotkań i tylko jedno z nich Hornets wygrali. Z nim w skaldzie są 2-4.
  30. Washington Wizards (0-11) – w meczach z Hawks i Bobcats zawodnicy Wizards byli już bardzo blisko. Już byli w ogródku, już witali się z gąską, ale znowu się nie udało. Najpierw Kyle Korver w dogrywce rzutem za trzy wyprowadził Hawks na prowadzenie, a następnie rzut Martella Webstera okazał się o ułamki sekund za późny. Póżniej w meczu z Bobcats, również w dogrywce Chris Singleton wykorzystał tylko 2 z 3 rzutów wolnych, kiedy na zegarze było do końca tylko 0,04 s i zamiast zwycięstwa miała miejsce kolejna dogrywka, po której Wizards ostatecznie przegrali całe spotkanie. Tak mieliby już dwa zwycięstwa na koncie i psychiczny luz, a teraz niestety wszyscy zastanawiają się czy mają szanse wyrównać niechlubny rekord New Jersey Nets z sezonu 2009-10 i zacząć sezon od 0-18.

Komentarze do wpisu: “Power Ranking, vol. 1

  1. ja bym Lejkers przesunął wyżej np na 7 miejsce bo to ekipa która nie przegra z kazdym zespołem za to moze jak bedzie miała „dobry dzien” z każdym wygrać.

  2. Jak dla mnie czołówka jest dobrze ustawiona – faktycznie pokazują klasę wymienione zespoły. Dalej bym trochę wyżej ustawił Indianę – fakt na razie mają kiepski bilans ale to trochę mocniejsza drużyna gdy tylko dołączy Granger to będą walczyć o pierwszą czwórkę. Minnesota też mogłaby być trochę wyżej postawiona – co prawda ma lekką zadyszkę ale ma potencjał.
    Choć rozumiem, że głównie skupiałeś się na ostatnich meczach nie perspektywach – co w sumie jest logicznym posunięciem – w końcu to power ranking na teraz. Pozdrawiam serdecznie.

  3. Dałbym Milwaukee wyżej a Lakersów troszkę niżej. Bucks sezon zaczęli naprawdę nieźle i zasługują na awans kosztem choćby Dallas którzy mnie nie przekonują. Lakersi zaś jeszcze nie zasłużyli na 9 miejsce ale z dnia na dzień prezentują się coraz lepiej więc nie zdziwię się jak za 2-3 tyg będą w twoim następnym notowaniu na 5-6 pozycji

  4. Patrząc na dotychczasowa formę to LAL jakieś 5-7 pozycji za wysoko…

  5. Memphis, Miami, San Antonio grają najregularniej. Oklahoma jest blisko, a Brooklyn i NYK tak naprawdę muszą jeszcze dowieźć czy ta ich forma nie jest chwilowym przebłyskiem. Bostońskim staruchom nie chcę się grać w sezonie regularnym, a Lakersy w tym rankingu przed właśnie Celtics i Nuggets to jakieś jaja… LAL nadal ma chemistry 0%. Denver się ogarnie i skończy sezon w pierwszej czwórce konferencji.

    1. z Nuggets to bywa różnie, po serii wygranych znów przyszła porażka, z Utah. Forma strzelcka Lawsona i Gallinariego to bolączki trenera Karla.

Comments are closed.