Thunder wygrywają w meczu na szczycie Konferencji Zachodniej

Dogrywka była potrzebna by rozstrzygnąć spotkanie pomiędzy Los Angeles Clippers i Oklahomą City Thunder. W niej lepsi okazali się gracze Thunder, a do zwycięstwa poprowadził ich tercet Durant-Westbrook-Martin

Mecz od pierwszych minut zapowiadał się bardzo ciekawe. Clippers przystępowali do niego jako lider Konferencji Zachodniej i z bilansem 8-2 notowali najlepszy start w 10 meczach w historii organizacji. Warto też zaznaczyć, że mieli dotąd jeden z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszy terminarz w lidze, a do tej pory pokonali czołowe kluby tego sezonu. Ich ofiarą padły m.in. Grizzlies, Lakers, Heat czy Spurs (dwa razy) i gdyby nie dwie wpadki z Warriors i Cavaliers, to mogliby przed spotkaniem z Thunder legitymować się bilansem 10 zwycięstw i 0 porażek.

Oklahoma z kolei po słabym początku i 2 porażkach w 3 pierwszych spotkaniach z meczu na mecz coraz bardziej się rozkręca. Przede wszystkim w sezon coraz lepiej wchodzi Kevin Durant, który w ostatnich 3 spotkaniach notował średnio 28,7 punktu, 10,7 zbiórki i 6,7 asysty na mecz. Poza tym oglądając mecze Thunder zwrócicie uwagę na to, że pod nieobecność oddanego przed sezonem Jamesa Hardena do Houston Rockets lider Oklahomy coraz częściej stara się po zbiórce przeprowadzać piłkę na drugą stronę boiska i szukać partnerów z drużyny, stąd tak rekordowa, jak na niego liczba asyst w meczu – 4,7.

Podczas poprzednich pięciu sezonów w lidze tylko raz przekroczył średnio 3 asyst na mecz (w ubiegłym roku miał ich 3,5). Durant, który wcześniej rzadko decydował się na takie akcje, dodając to zagranie do swojego repertuaru staje się jeszcze groźniejszym zawodnikiem do upilnowania.

Goście przystąpili do spotkania w nieco odmienionym składzie, ponieważ w pierwszej piątce w miejsce kontuzjowanego Carona Butlera (prawe ramię) wybiegł sprowadzony przed sezonem od rywala zza miedzy Matt Barnes. Debiut skrzydłowego Clippers był bardzo okazały, ponieważ w całym meczu zdobył 19 punktów, 9 zbiórek, z czego 4 na atakowanej desce, 4 przechwyty i jak zwykle pokazał się z bardzo dobrej strony w defensywie zanim musiał opuścić parkiet w dogrywce z powodu szóstego przewinienia.

Patrząc na jego grę miałem wrażenie, że Lakers popełnili błąd tak łatwo dając odejść Barnesowi. Jego przejście do tej drugiej drużyny z Miasta Aniołów doskonale wpisuje się jednak w historię jego przygody z NBA, ponieważ w żadnym zespole nie zagrzał miejsca na dłużej niż na dwa sezony, a Clippers są już jego dziewiątą drużyną w karierze.

Od początku meczu lekką przewagę uzyskali zawodnicy Thunder, a sytuacją wartą odnotowania jest to, że od pierwszych minut rozgrywającego gości – Chrisa Paula krył Thabo Sefholosa, a nie Russell Westbrook. Szwajcar oprócz dobrej defensywy potrafił także celnie przymierzyć zza łuku trafiając dwie trójki w pierwszej kwarcie. To akurat nie powinno nikogo dziwić, ponieważ obrońca Oklahomy od początku sezonu rzuca świetne 51 proc. za trzy i zostawianie go na otwartych pozycjach często kończy się startą łatwych punktów przez przeciwników.

W pierwszej kwarcie przewaga Oklahomy sięgała już nawet 10 punktów, a duża w tym zasługa Westbrooka, który miał udział w aż 20 z 28 punktów zdobytych przez gospodarzy w tej części spotkania, zdobywając 7 punktów, a dodatkowo rozdając 5 asyst, po których pozostali gracze Thunder zdobyli 13 punktów trzykrotnie trafiając zza linii 7,25 m.

Clippers w grze trzymali głównie Blake Griffin (8 punktów) i Barnes (9), a dwa celne rzuty do kosza tego ostatniego na koniec pierwszej kwarty pozwoliły skrócić dystans do 6 oczek i Oklahoma prowadziła 28-22.

Przez całą drugą kwartę przewaga Oklahomy utrzymywała się w granicach 10 punktów, momentami sięgając nawet 13 oczek. Po stronie gości punktowali głównie rezerwowi – Eric Bledsoe i Jamal Crawford, po stronie gospodarzy – Kevin Martin i Serge Ibaka. Kongijczyk z hiszpańskim paszportem po pierwszej połowie miał na koncie 11 punktów, a jego rzut za trzy równo z końcową syreną doprowadził do wyniku 59-49.

Ibaka z meczu na mecz staje się coraz bardziej pewnym punktem w ofensywie Thunder. W tym sezonie oddaje średnio 3 rzuty na mecz więcej, rzuca z lepszą skutecznością, jest pewniejszy na linii rzutów osobistych i co chyba najistotniejsze poprawił średnią punktową w porównaniu do poprzedniego sezonu aż o 5,6 punktu.

W przeciwieństwie do Ibaki pierwszej połowy do udanych na pewno nie będzie mógł zaliczyć Paul, który zakończył ją z tylko jednym punktem na koncie, zdobytym po faulu technicznym, jaki otrzymał Westbrook. Paul spudłował wszystkie 5 rzutów z gry, w tym 1 za trzy.

Drugą połowę oba zespoły zaczęły bardzo słabo. Tylko 1 na 4 z gry obu zespołów po pierwszych minutach i 2 starty po stronie Clippers i 3 Thunder nie wróżyły nic dobrego zarówno dla jednych, jak i drugich. Dodatkowo w kłopoty z faulami wpadł Grifiin i szybkie dwa złapane przewinienia zmusiły trenera Vinny’ego Del Negro do posadzenia skrzydłowego na ławce rezerwowych. Słabiej pod względem skuteczności z gry radziła sobie Oklahoma, która trafiła w trzeciej kwarcie tylko 4 z 14 rzutów z gry. Nadrabiała za to celnymi rzutami z linii, trafiając 9 z 10 wolnych. Nieco lepiej rzucali zawodnicy gości, ale 8-21 z gry również nie powala na kolana. Pod koniec trzeciej kwarty pierwsze punkty z gry udało się zdobyć nawet fatalnemu pod tym względem tego dnia Paulowi i przed decydującą częścią spotkania na tablicy wyników widniał wynik 76-69 dla Thunder.

Czwartą kwartę lepiej zaczęli Clippers, którzy coraz bardziej zbliżali się do gospodarzy i po runie 7-0 na 7 minut do końca spotkania Oklahoma prowadził już tylko dwoma punktami i widmo porażki zajrzało po raz pierwszy w oczy prowadzącym od początku spotkania gospodarzom. Thunder udało się wprawdzie zwiększyć dwukrotnie przewagę do 7 punktów, stosując nawet taktykę Hack-a-Jordan, ale pod dwóch celnych wolnych centra Clippers szybko z niej zrezygnowali. Skuteczna gra gości i ich determinacja doprowadziła do remisu po 102-102 na 35 sekund do końca spotkania. Trener Scott Brooks poprosił o czas i rozpisał zagrywkę, która miała przynieść zwycięstwo Oklahomie. Nic z niej jednak nie wyszło, ponieważ piłka miała trafić do Duranta, a ten był dobrze kryty przez Griffina. Na indywidualną akcję zdecydował się więc Westbrook. Jego rzut okazał się jednak niecelny, a piłkę zebrał Paul. Rozgrywający Clippers chwilę później nie trafił rzutu z końcową syreną i czekało nas dodatkowe 5 minut w meczu.

9 punktów, z czego 6 z linii, w dogrywce zdobył Durant, a 6 oczek dołożył Westbrook i lepsi w tej części meczu okazali się zawodnicy Thunder wygrywając ją 15-9 i całe spotkanie 117-111.

W drużynie Oklahomy aż pięciu zawodników zanotowało dwucyfrową liczbę punktów, a prym wiodła trójka Durant-Westbrook-Martin, którzy zdobyli odpowiednio 35, 23 i 20 punktów. Należy zauważyć, że Durant aż 19 oczek zdobył z linii rzutów wolnych myląc się na niej tylko dwukrotnie. Westbrook miał także na koncie 9 asyst, a Martin po raz kolejny pokazał, jakim jest świetnym strzelcem trafiając 6 z 10 rzutów z gry, w tym 3 z 5 za trzy punkty.

W zespole z Los Angeles zawiódł przede wszystkim Chris Paul, kótry zdobył tylko 9 punktów na fatalnej 14 proc. skuteczności, a pomimo porażki wstydzić nie mają się czego Blade Griffin, autor 23 punktów i 6 zbiórek oraz Matt Barnes i Jordan Crawford, który zanotował już 7 mecz z ławki z liczbą 20 punktów na koncie.

Kolejny mecz Thunder zagrają w piątek na wyjeździe z Boston Celtics, a Clippers pojadą do Nowego Jorku, gdzie ich przeciwnikami będą Brooklyn Nets.

Los Angeles Clippers – Oklahoma City Thunder 111-117 (22:28, 27:31, 20:17, 33:26, 9:15)

Punkty: Griffin 23 – Durant 35

Zbiórki: Jordan 10 – Ibaka 12

Asysty: Paul 9 – Westbrook 9

Przechwyty: Barnes, Paul 4 – Durant 5

Bloki: 5 raczy po 1 – Ibaka 3

Komentarze do wpisu: “Thunder wygrywają w meczu na szczycie Konferencji Zachodniej

Comments are closed.