Grizzlies nadal najlepszą drużyną NBA.

Autor: Kacper Rydz

Memphis Grizzlies są najlepszą drużyną ligi, po raz pierwszy w 17 letniej historii zespołu, a wczorajszy mecz pokazał nam dlaczego. Dziewiąte double-double Zacha Randolpha, 20 punktów Mike’a Conley’a, oraz świetna postawa całej reszty, dały Grizzlies kolejną, ósmą wygraną z rzędu.

Bobcats wcale nie zaprezentowali się źle. Iskrą, jaka napędzała zespół był Kemba Walker, który przełamuje się po słabym debiutanckim sezonie i wczoraj zdobył 17 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek. To jednak nie wystarczyło do pokonania genialnych w tym sezonie Miśków z Memphis.

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Memphis Grizzlies

8-1

25

22

28

19

94

Charlotte Bobcats

4-4

19

19

22

27

87

W skrócie:

W pierwszej kwarcie Grizzlies dominowali, cały czas starali się wręcz zniszczyć przeciwnika. Takiej gry Bobcats nie widziałem jednak od dawna i pierwsza kwarta zakończyła się tylko 25-19 dla Miśków. Za najlepszego zawodnika tej części gry możemy uznać Kembe Walkera, który zdobył 5 punktów i zanotował 3 asysty.

Podczas drugiej części spotkania obraz gry się nie zmienił i Memphis nadal nieco przewarzali. Do szóstej minuty gry wynik meczu znacznie się wyrównał i przewaga Miśków wynosiła już tylko 3 punkty. Jednakże potem Bobcats przestali sobie radzić z grą podkoszową Grizz i pomiędzy 6 a 2 minutą gry nie potrafili zdobyć punktu. Duża w tym zasługa Marreese Speightsa. W końcówce kwarty objawił nam się też Mike Conley, który w ostatnich pięciu minutach zanotował 8 punktów.

Kiciusie przy życiu utrzymywał Ben Gordon, który w tamtej kwarcie trafił wszystkie ze swoich rzutów, zdobywając 8 punktów. Na prawie 7 minut przed końcem połowy mogliśmy zobaczyć, jak wysoko potrafi skakać tegoroczny drugi numer draftu. Michael Kidd Gilchrist, bo o nim właśnie mowa, dostał piłkę w kontrataku od Ramona Sessionsa i zadunkował pomiędzy trzema wracającymi do obrony zawodnikami Grizzlies.

Początek drugiej połowy nie zanosił jakichkolwiek zmian w obliczu gry. Była ona wyrównana, z lekkim przeważaniem ze strony Grizzlies, jednak w dalszej części kwarty ich przewaga na parkiecie wzrosła. Bobcats mieli problemy rzutowe. Co chwile zdarzały im się dwie minuty bez zdobytego punktu. Zaowocowało to prowadzeniem Miśków po zakończeniu kwarty 15 punktami.

Na 4 minuty przed końcem kwarty na boisko wszedł Hakim Warrick, debiutujący w barwach Bobcats. To on w jakiś sposób trzymał ich przy życiu przez te kilka minut. Trzykrotnie stawał na linii rzutów osobistych, jednak tylko co drugi jego rzut znajdował drogę do kosza. Do tego dołożył dwie zbiórki i swój dobry występ w tej części gry przypieczętował trafieniem z półdystansu na 14 sekund przed końcem kwarty.

Ostatnia cześć gry zaskoczyła przeciętnych zjadaczy chleba NBA, bowiem wcześniej nic nie zanosiło się na jakiekolwiek zmiany. Tymczasem Bobcats zaczęli jeszcze walczyć o wygraną, a to wszystko dzięki znakomitej grze dwójki młodych: Kemby Walkera i Micheala Kidda-Gilchrista. W pierwszych sześciu minutach dominował ten pierwszy, zdobywając 11 punktów i notując jedną asystę. W pozostałej części gry pałeczkę przejął Kidd-Gilchrist, który zakończył kwartę z 7 punktami, asystą i 4 zbiórkami, w tym trzema ofensywnymi.

Starty jednak były zbyt duże i Bobcats mimo świetnej gry w ostatniej kwarce, nomen omen wygranej przez nich 8 punktami, nie zdołali odrobić strat z pozostałych części gry i przegrali mecz 94-87.

Przegląd osobliwości:

  • Swój debiut do udanych może zaliczyć Hakim Warrick, który spędzając na parkiecie 9 minut zdążył zdobyć 5 punktów zanotować i 4 zbiórki.
  • Także Byron Mullens popisał się dobra formą i był najlepszym strzelcem gospodarzy z 18 punktami na koncie, a także 9 zbiórkami.
  • Liderem Miśków był Zach Randolph, który grał znacznie więcej od pozostałej części drużyny, co zaowocowało 18 punktami i 12 zbiórkami.
  • Bliski triple-double był Marc Gasol, bezbłędny wczoraj na linii rzutów osobistych. Miał 12 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst

Kluczowa statystyka meczowa:

Ciekawostka – może główny problem Bobcats w tym meczu, czyli skuteczność z rzutów wolnych. Trafili oni tylko 19 z 28 rzutów (67,9 %), a przeciwnicy 30 rzutów, myląc się tylko czterokrotnie. (88,2 %)

Filmowe podsumowanie meczu

Boxscore:

Grizzlies: Conley – 20, Randolph – 18, Gay – 16, Gasol – 12, Allen – 12, Speights – 9, Bayless – 5, Pondexter – 2, Ellington – 0

Bobcats: Mullens – 18, Walker – 17, Kidd-Gilchrist – 12, Sessions – 12, Gordon – 10, Haywood – 5, Warrick – 5, Taylor – 4, Biyombo – 4, Thomas – 0, Williams – 0

Komentarze do wpisu: “Grizzlies nadal najlepszą drużyną NBA.

  1. Zabrzmi to jak jakieś zboczenie, ale oglądałem 4q (miałem ten mecz obstawiony, a wynik zaczął się wymykać) i powiem, że gra Bobków może się nawet podobać. Grają odważnie (Kemba, Sessions, MKG, masowy atak tablicy na zbiórke w ataku), ale to jak stanęli obroną na połowie Miśków pod koniec meczu było imponujące. Do tego widać, że ma tam teraz kto myśleć, pięknie się chłopaki dograły na powtórkę akcji z Mavs, czyli MKG zezuje osobistego a Mullens zbiera w ataku, Miśki mocno w szoku były, szkoda tylko, że Brytyjczyk piłke zgubił. Ogólnie gra na plus, na tę chwilę są dużo przed Wizards (choc tam wiadomo brak Jasia) ale dobrą robotę tam robią, jakby im dodać trochę doświadczenia jeszcze pod kosz to byłoby nieźle

    1. ja myślę ,ze nowy trener Ryśków robi świetną robotę i widać, że odpowiednio motywuje młodych chłopaków. Wartościowi jak na ten zespół weterani, w osobach Gordona i Sessionsa robią dużo dobrego. No i ten postęp niechcianego w Thunder czy Olymipakosie Mullensa oraz dalszy rozwój Walkera. Jak tak dalej dobrze będzie szło to będą aspirowali do 8 miejsca na Wschodzie. Osobiście życzę im jak najlepiej.

  2. Gdyby Memphis mialo lepsza lawke rezerwowych to smialo mogliby walczyc o pierscienie.Mimo,ze nie przepadam za ta druzyna to jestem pod wrazeniem gry w tym sezonie.Nie spodziewalem sie,az tak swietnych wynikow.Przegrali z Clippersami,ale i pokazali wiecej niz Miami,LAL czy Spurs

Comments are closed.