Wilki wygrywają i tracą kolejnego ze stada.

Minnesota TimberwolvesDallas MavericksDo meczu z Dallas Mavericks przystąpili gracze Ricka Adelmana bez kontuzjowanych Kevina Love’a, Ricky’ego Rubio oraz Chase’a Budingera. Ponadto drugi mecz z rzędu pauzował w ich szeregach Brandon Roy. Mistrzowie NBA z 2011 roku przystąpili do potyczki z Wilkami bez ciągle pauzujących Dirka Nowitzkiego oraz Shawna Mariona.

Timberwolves przystąpili do meczu tylko z 10 aktywnymi zawodnikami, a mimo tego potrafili zdominować pierwszą kwartę. Prym wiedli europejscy liderzy teamu Adelmana – Aleksei Shved, Andrei Kirilenko i Nikola Peković.

Gracze Ricka Carlisle od pierwszych minut meczu zmagali się z najniższą w sezonie skutecznością, na poziomie 36%. Ponadto nie wstrzelił się kosz rywali ich nowy lider, OJ Mayo, który po raz pierwszy w rozgrywkach został zatrzymany poniżej granicy 20 oczek.

Mimo obecności w składzie Chrisa Kamana, Eltona Branda i Troy’a Murphy’ego (no i nieobecności Love’a) gracze z Minnesoty zdominowali walkę na tablicach aż 49:35. 11 piłek zebrał wracający do wysokiej formy Andrei Kirilenko (popisał się double double 16pkt-11zb).

10 punktów w pierwszej kwarcie AK-47 pozwoliło gościom na objęcie 8-punktowego prowadzenia. Świetnie w polu trzech sekund spisywał się Nikola Peković, autor 8 oczek.

W drugiej odsłonie mimo chwilowego przebudzenia miejscowych, znów w grze dominowali gracze z Minnesoty. Do gry mocniej włączył się Shved, który trafiał po penetracji, z półdystansu czy na linii rzutów wolnych. Niestety dla gości w końcówce kwarty przebudzili się Mavs i za sprawą seryjnych trafień Vince’a Cartera, Dahntay’a Jonesa (1x3pkt) i Chrisa Kamana zbliżyli się na 6 oczek do rywala (45-39).

Początek trzeciej ćwiartki to znów skuteczne ataki Wilków. W najlepsze trafiał Peković (8-13 z gry) i przy niecelnych rzutach czy stratach Jae Crowdera gości znów odskoczyli na 9 punktów (53-44). Na chwilę przebudził się OJ Mayo trafiając drugi raz zza łuku. Przyjezdni powoli przejmowali dominację w polu trzech sekund, korzystając z usług Dante Cunninghama (6 oczek w kwarcie). Po chwili ex gracz Blazers był już osamotniony w ofensywnych poczynaniach, gdyż urazu stawu skokowego – przy kolizji z Carterem (1-7 z gry) – nabawił się Peković. Czarnogórzec już nie dokończył tego spotkania i jego team musiał sobie radzić bez najlepszego strzelca meczu (20pkt).

Rick Carlisle próbował zmienić sposób grania swojego zespołu, a Darren Collison (21pkt i 5as) coraz częściej posyłał piłkę pod obręcz do duetu Kaman-Murphy. 8 oczek przewagi Wolves zostawało jednak granicą nie do przejścia.

Ostatnią szansą Mavericks miała być finałowa kwarta. Do niej bardzo skoncentrowani przystąpili gracze trenera Adelmana a za sprawą kolejnych punktów Shveda utrzymywali stałą przewagę nad przeciwnikiem. Rosjanina na rozegraniu wspierał Luke Ridnour (JJ Barea również nie grał z powodu urazu).

Kluczowym momentem było zdarzenie przy stanie 76-68 dla Wilków. Ricka Carlisle najwyraźniej poniosło i swoje emocje wyładował na arbitrze, Jasonie Phillipsie (po faulu na OJ Mayo). Efektem zachowania trenera Mavs były dwa przewinienia techniczne na jego głowę oraz wyrzucenie z ławki swojej drużyny.

Kropkę nad ‘i’ przy piątej wygranej w sezonie postawili obrońcy gości. Trafienie Shveda z półdystansu , po chwili asysta do wolnego na obwodzie Ridnoura i trójka kolegi Rosjanina. Na trzy minuty do końca spotkania o czas poprosił asystent Carlise’a – Jim O’Brien – ale uwagi jego niewiele już wniosły do gry zespołu.

Podsumowując: Mavericks po wygraniu pierwszych spotkań sezonu, złapali zadyszkę i zmuszeni byli odnieść trzecią z rzędu porażkę. Wolves dzięki wygranej, notując najlepszy start – z bilansem 5:2 – od sezonu 2001-02 czyli ery Kevina Garnetta.

Wynik: 90-82 dla Wolves (25-17, 20-22 , 21-19, 24-24)

Najlepsi strzelcy: Peković 20 (6zb) , Kirilenko 16 (11zb), Shved 16 (5as,4zb), Ridnour 15 (8zb,7as,4przech), Cunningham 14 (8zb) oraz Collison 21 (5as), Mayo 18, Kaman 12 (5zb).

Komentarze do wpisu: “Wilki wygrywają i tracą kolejnego ze stada.

  1. Wolves mają pecha, Mavs też sporo kontuzji, ale bardzo dobrzy trenerzy za sterami to ciągle jakos to wygląda

Comments are closed.