Drafts from the past #4 NBA Draft ’93 część pierwsza – Rodney Rogers

Stanowczo zbyt długo odkładałem w czasie publikację kolejnej części cyklu o Draftach z Przeszłości. Dzień ma jednak tylko dwadzieścia cztery godziny, a życie jest tak intensywne, że naprawdę bardzo ciężko było mi się do tego zabrać. Na całe szczęście jesień jest taką porą roku, że wyjście na boisko, czy wieczorne piwo z przyjaciółmi to tylko incydentalny przypadek i na pisanie jest dużo więcej czasu. Dlatego też nigdy więcej nie będzie tak długiej przerwy w kontynuowaniu moich historycznych przemyśleń. Do dzieła!

 

Opisywany przeze mnie nabór do ligi miał miejsce 30 czerwca 1993 r. i odbył się w jednym z najbardziej znanych, koszykarskich miejsc na świecie, czyli w Auburn Hills w Michigan. Hala kojarząca się z Detroitowskimi 'Bad Boys’ była bodaj najlepszą lokacją dla tej draftowej klasy, gdyż wyszło z niej kilku naprawdę złych chłopców. Draft ten uważany jest powszechnie za jeden z najbardziej utalentowanych w latach ’90. Niestety też, z różnych względów pozostanie najbardziej kojarzony z tym, że te samorodne talenty raczej nie spełniły oczekiwań wielu obserwatorów, czy ekspertów związanych z NBA. Uważam, że przy odpowiedniej dozie szczęścia trzech graczy z pierwszej czwórki tego draftu mogłoby być uważanych za epokowe postacie tamtej dekady w lidze. Niestety fortuna nie sprzyjała temu rocznikowi.

 

#10. Rodney Rogers – rocznik 1971, 201cm. 107kg. Wake Forest, 9 nr draftu.

 

Rogers to był taki zawodnik, który troszkę nie pasował do czasów, w których przyszło mu grać w NBA. Jeśli wziąć by pod uwagę jego gabaryty i styl gry, to mógłby on idealnie sprawdzić się w czasach obecnych – to przecież dzisiaj mamy silnych skrzydłowych, którzy nie są ociężali i czekają tylko w polu trzech sekund na dogodne okazje. Rodney z jego mobilnością i całkiem niezłym rzutem z dystansu mógłby idealnie wkomponować się w realia dzisiejszej NBA na pozycji silnego skrzydłowego.

 

Na tamte czasy czegoś mu jednak brakowało. Najbardziej oczywistym czynnikiem, przez który nie zrobił on zawrotnej kariery była właśnie jego skomplikowana budowa. Za niski na czwórkę lat ’90 i mimo wszystko zbyt powolny na trójkę w tamtym okresie – złotych latach National Basketball Association.

 

Co ciekawe jego losy splatają się w znaczący sposób z 'dziesiątką’ poprzedniego rankingu, czyli LaPhonso Ellisem. To dzięki podatności na kontuzje Ellisa, Rogersowi udało się awansować do pierwszej piątki Denver Nuggets, gdzie przez pewien moment był prawdziwą nadzieją kibiców na dobre czasy dla stanu Colorado.

 

Gracz ten nigdy jednak nie był typem pokornego i kiedy tylko coś leżało mu na wątrobie, to obcesowo wyrażał swoje poglądy. To właśnie m.in. przez to po zaledwie dwóch latach gry dla Nuggets oddano go, w sumie bez większego żalu, do Los Angeles Clippers. Indywidualnie to dla tego zawodnika najlepszy czas w jego karierze, za niezłą grą Rodneya nie szły jednak dobre rezultaty zespołu, co strasznie frustrowało ambitnego koszykarza, za jakiego przez całą karierę uważany był Rogers.

 

Szansą na odmianę miał być transfer do Phoenix, gdzie owszem – Rogers utrwalał swoją pozycję jednego z najlepszych zmienników w lidze. Naszpikowana gwiazdami ekipa Suns zawodziła w Play-Offach, gdzie nie udało im się nigdy przejść drugiej rundy (oczywiście mówimy o czasach gry w tym zespole wyżej wymienionego gracza). Po tym trzyletnim stażu gracza w Arizonie zaczął się jego powolny regres i już nigdy później nie grał na tym poziomie (choć w lidze utrzymywał się jeszcze przez cztery sezony, przywdziewając barwy czterech różnych ekip)

 

Po zakończeniu kariery Rogersa spotkało bardzo przykre wydarzenie. Mowa tu oczywiście o wypadku z udziałem koszykarza, który doprowadził go do trwałego kalectwa – lekarze dają jedynie 5% szans na to, że paraliż kończyn dolnych ustąpi i były as Clippers będzie mógł wstać z wózka.

 

Nie zmienia to faktu, że występujący przez dwanaście lat w lidze gracz, zrobił w NBA całkiem ładną karierę i był naprawdę solidnym punktem słabszych klubów. Przeszedł też na stałe do annałów Nuggets, kiedy w ciągu dziewięciu sekund ustrzelił trzy trójki dające jego zespołowi prowadzenie z Jazz (przed tą kanonadą było 94-86 dla Jazzmanów), wprawdzie później Jeff Malone trafił game-winnera, ale nie zmienia to faktu, że taka seria to wiekopomne osiągnięcie.

Statystyki z kariery – 866 meczów (347) 25,3 min. 10,9 pkt. 4,5 zb. 2,0 as. 45,1% z gry, 34,7% za 3, 69,0% z wolnych, 1,0 prz. 0,5 bl. 1,9 str.

 

Najlepszy sezon – (1997/98 Clippers) – 76 meczów (70) 32,9 min. 15,1 pkt. 5,6 zb. 2,7 as. 45,6% z gry, 34,0% za 3, 68,6% z wolnych, 1,2 prz. 0,5 bl. 2,5 str.

Osiągnięcia:

  • Sixth Man Award w roku 1999/00 w barwach Phoenix Suns
  • Zawodnik roku Atlantic Coast Conference w 1993 r.
  • Nominacja do All-American Second Team w 1993 r.
  • 4 miejsce w skuteczności rzutów za trzy (43,9%) w sezonie 1999/00
  • 16 miejsce w ilości celnych trójek (116) w sezonie 1999/00
  • 27 meczów w Play-Offs (7,9 pkt. 3,9 zb. 1,4 as.

 

Draftowany przez: Denver Nuggets