Pierwsza wygrana Suns i double-double Gortata.

Phoenix Suns odnieśli pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie, pokonując 92-89 Detroit Pistons. Zespół z Arizony ponownie nie imponował skutecznością, ale tym razem nie zabrakło waleczności. Marcin Gortat rozegrał bardzo udane spotkanie, notując 16 punktów, 16 zbiórek i 3 bloki.

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Detroit Pistons 0-2 28 18 17 26 89
Phoenix Suns 1-1 24 30 17 21 92

16 punktów i 16 zbiórek to dorobek Marcina Gortata przeciwko Pistons. Polski środkowy już w drugim meczu sezonu pokazał, jak bardzo mylili się ci, którzy nie wierzyli w jego ofensywne umiejętności po odejściu Steve’a Nasha. Polak świetnie rozpoczął to spotkanie, rzucając 8 z pierwszych 12 punktów zespołu oraz co ważne – z każdą minutą skutecznie zniechęcał do gry Grega Monroe.

O ile jeszcze w pierwszych minutach Gortat przegrał walkę o kilka piłek na bronionej desce, dzięki czemu Jason Maxiel i Monroe zdobywali punkty z ponowień, o tyle później do spółki z Luisem Scolą byli podkoszowymi dominatorami, którzy zapewnili Suns pierwszą wygraną w tegorocznych rozgrywkach.

Pistons prowadzili 28-24 po pierwszej kwarcie, a na początku drugiej, kiedy w zespole Suns zabrakło podstawowych zawodników przewaga gości wzrosła nawet do 11 punktów (39-28). Wtedy jednak piąty bieg włączył Luis Scola, który niemiłosiernie ogrywał pod koszem zawodników Pistons, a dodatkowo trafiał rzuty z półdystansu. Argentyńczyk zdobył 7 z kolejnych 9 oczek swojego zespołu, a do spółki z Michaelem Beasleyem, który rozrzucał się w końcówce pierwszej połowy przyczynili się do kończącego tę część spotkania runu 26-7.

Suns do przerwy prowadzili 54-46, a Pistons, u których najbardziej wyrazistym zawodnikiem był w tym okresie Jonas Jerebko, nie wyglądali na drużynę, która mogłaby zagrozić podopiecznym Alvina Gentry’ego.

W drugim kolejnym meczu największym problemem Suns okazała się skuteczność. Zawodnicy z Arizony trafili w sumie 43.5% swoich rzutów oraz fatalne 18.2% za trzy (2-11). Zawodzi zwłaszcza Jared Dudley, dla którego miał to być najlepszy sezon w karierze. W dotychczasowych 2 spotkaniach 27-letni rzucający obrońca trafił tylko 5 z 15 prób z gry. Z kolei Markieff Morris przez cały czas, kiedy przebywał na parkiecie starał się dorównać Dudleyowi, ponieważ aż 9 z 12 jego rzutów minęło cel.

Właśnie nieskuteczność Suns doprowadziła do nerwowej końcówki, w której goście mieli jeszcze szansę na wyrównanie, ale na szczęście dla drużyny Marcina Gortata spudłowali. Polak był bohaterem meczu, notując po 16 punktów i zbiórek oraz trzykrotnie blokując rywali. Polish Hammer imponował walecznością, kilka razy znalazł się na parkiecie, nurkując po piłkę, a przede wszystkim wyłączył z gry Grega Monroe. Zawodnik, dla którego rozgrywki 2012/13 są trzecimi na zawodowych parkietach, trafił tylko 5 z 17 rzutów z gry i zebrał zaledwie 6 piłek.

Świetna postawa Gortata i Luisa Scoli (13 pkt, 9 zb) sprawiła, że Suns wygrali wyraźnie, bo 52-39 walkę na tablicach, a na atakowanej desce zmusili rywali do oddania aż 15 piłek. Grę „Słońc” kolejny raz nieźle prowadził Goran Dragic, który zaliczył 15 punktów (5-10 z gry) i 10 asyst. Słoweniec jeszcze zbyt mało ufa naszemu rodakowi, ale widać, że współpraca pomiędzy dwoma Europejczykami wygląda coraz lepiej.

Czwarta kwarta była popisem Shannona Browna, który wcześniej nie imponował, a właściwie, to przez pierwsze trzy kwarty sprawiał, że gra Suns podczas jego obecności na parkiecie traciła na jakości. W trzeciej kwarcie popełnił nawet błąd ośmiu sekund, nie przeprowadzając piłki na pole ataku, co wyraźnie zdenerwowało Gentry’ego. Były zawodnik Lakers postanowił się jednak jakoś zrewanżować i w ostatniej odsłonie zdobył 10 punktów, właściwie w pojedynkę trzymając wynik.

W zespole Pistons gorszą postawę Monroe próbował maskować Jason Maxiel (16 pkt, 6 zb), ale nie był w stanie sam przeciwstawić się podkoszowym zawodnikom Suns. 13 punktów, 10 asyst i 5 zbiórek po cichu zanotował drugoroczniak Brandon Knight, ale nie miał odpowiedniego wsparcia w Rodney’u Stuckey’u, który spudłował wszystkie 7 prób z gry.

Suns należy pochwalić na waleczność i momentami naprawdę dobrą defensywę, której liderem był w piątek Gortat. Gospodarze zatrzymali Pistons na 41.1% celnych rzutów z gry, co może być dobrym prognostykiem przed trzymeczową serią spotkań na wschodnim wybrzeżu, która będzie miała miejsce w przyszłym tygodniu. Kolejnymi rywalami Suns będą: Magic, Heat i Cavs. Jeśli podopieczni Gentry’ego poprawią skuteczność, a zawodnicy rezerwowi będą faktycznym wzmocnieniem drużyny, nawet dwie wygrane w tych meczach nie wydają się niemożliwe.

 

Komentarze do wpisu: “Pierwsza wygrana Suns i double-double Gortata.

  1. Zgadzam sie w stu procenatch z twórca art.
    Suns zdecydowanie musza poprawic egzekucje swoich rzutów szczególnie tych z dystansu bo skutecznosc jest wrecz smieszna,,,,
    Co do Gortata on sam powiedział że o tym czy rozwinoł czy moze stracił na odejsciu nasha mozna sie bedzie przkonac po 20-30 sezonu.Nie zmienia to faktu ze nie żałuje ze wstałem dzosiaj w nocy bo to w jaki sposób grał szczególnie w def (bloki i zbiórki) i jak wyłaczył z gry C tłoków pozwala myslec ze przynakmniej w tej dzieniedzinie gry poczynił postęp :D
    Chociaz i tak był juz kozak :)

  2. Tak jak Nash (po powrocie z kontuzji) musi zacząć rozgrywać piłkę by Lakersi mięli szanse na zwycięstwo tak Gortat musi ją dostawać od kolegów gdy jest pod koszem. Jest czołowym graczem swojej drużyny i powinni to bardziej wykorzystywać

  3. Troche tylko irytuje, że mogła byc powtórka z rozrywki. Suns mając spokojna przewagę zaczeli rzucać z dystansu i niemal przegrali mecz jak z Golden. Seryjne pudła z dystansu… Brawo zaś za wsparcie dla Beasley’a, który się ladnie odplacil, choc znów zaczął słabo. Ogólnie na pewno bede śledzil jak się rozwinie ten zespół :)

Comments are closed.