Koniec preseasonu lepszy dla Rockets

W ostatnim dniu rozgrywek przedsezonowych Houston Rockets pokonali na wyjeździe Orlando Magic 108:92. Dzięki tej wygranej Rakiety zakończyły przygotowania do sezonu z bilansem 5-2, drugim najlepszym w swojej Konferencji. Z kolei Magicy powoli oswajają się z rolą „chłopców do bicia”, którą najprawdopodobniej będą pełnić w nadchodzącym sezonie – na osiem sparingów wygrali tylko dwa.

 

W tym meczu Rockets byli znacznie lepsi od swoich rywali i wygrali jak najbardziej zasłużenie. Po pierwszej, w miarę wyrównanej kwarcie, Houston zaczęli budować ogromną przewagę, która w trzeciej odsłonie wynosiła już aż 30 punktów. Myślę, że komentarz jest zbędny. Magic udało się zmniejszyć stratę do 14-16 oczek, ale więcej zrobić nie mogli. Po prostu grali gorzej.

Rakiety trafiły 51% rzutów z gry, Magic niecałe 40%. Aż 31 z 41 trafień gości było asystowanych (Magic 18/38, obie drużyny po 12 TO). Gospodarze w całym meczu trafili 5 trójek – tyle, ile ich rywale w samej drugiej kwarcie (w sumie 11 3pt). Ta odsłona była przełomowa dla losów tego spotkania, wystąpiły w niej aż trzy runy (HOU 13-1, ORL 14-2, HOU 11-1), ostatecznie wygrali ją podopieczni Kevina McHale’a (27:16), głównie dzięki fatalnej (20%, pierwsze 9 rzutów spudłowanych) skuteczności rywali. Po przerwie wcale nie było lepiej (34,6% w 3Q). Efekt znamy – 30 punktów przewagi, 81:61 przed ostatnimi 12 minutami.

Jednego nie można odmówić Magikom – na tablicach byli naprawdę świetni. Wygrali zbiórki 51-40, zbierając aż 17 piłek w ataku (Rox 4, tylko jedna w pierwszych trzech kwartach). Tak dużo ofensywnych „desek” spowodowało, że Orlando oddało aż 16 rzutów więcej od rywali. Tylko co z tego, skoro i tak mieli o 3 trafienia mniej. Rzuty osobiste były bardzo słabo wykonywane przez graczy obu zespołów (ORL 68%, HOU 65%).

Jeremy Lin wreszcie się przełamał. W sześciu poprzednich sparingach rewelacja poprzedniego sezonu trafiła tylko 22% rzutów. Dziś Lin zdobył 13 punktów na skuteczności 50% (3-4 3pt, 5 ast, 2 stl, 23 min), po raz pierwszy w barwach Rockets przekroczył próg 10 punktów. Greg Smith był najlepszym strzelcem swojego zespołu z 15 punktami na koncie (5 zb, 4-4 FG, +32, 20 min). Ciekawostka – na 15 rzutów oddanych w czterech meczach fazy przygotowawczej do RS Smith spudłował tylko jeden.

12 punktów i 4 asysty miał Chandler Parsons, zaś Kevin Martin miał 11 oczek i 5 rozdanych asyst. Z ławki dobrze spisali się Smith, Donatas Motiejunas (12 pkt, 18 min, 5-6 FG) i Carlos Delfino (11 pkt, 11 min, 3-4 3pt, wszystkie w 2Q). 6 asyst w 12 minut rozdał Scott Machado. 12 piłek zebrał z kolei Omer Asik (6 pkt).

Pierwsza piątka Orlando: Nelson-Afflalo-Turkoglu-Davis-Vucevic – grała tylko w pierwszej połowie. Starterzy trafili tylko 12 rzutów z gry (30% FG), spośród nich tylko Glen Davis przekroczył próg double-digits (12 pkt, 5 zb, 3-9 FG). 8 punktów w debiucie we własnej hali miał Arron Afflalo (-23 w 18 minut). Nikola Vucevic zdobył tylko 4 punkty, ale zebrał aż 14 piłek, w tym aż 5 w ataku. Przypomnę – wszystkie w pierwszej połowie.

Bardzo dobrze spisali się za to rezerwowi. E’Twaun Moore, który zdobył 18 punktów (7-12 FG, 16 pkt w drugiej połowie). Ciekawostka – Moore trafił do Magic po tym, jak został zwolniony z… Rockets. DeQuan Jones zdobył 16 punktów (8-16 FG). Kyle O’Quinn, wybrany w drugiej rundzie Draftu, nie zapunktował, a mimo to zasługuje na pochwałę – zebrał 10 piłek, rozdał 5 asyst (najlepiej w zespole), raz przechwycił i raz zablokował – a to wszystko w 16 minut gry. Rywale DeQuana Jonesa w walce o miejsce w składzie Magic – Josh McRoberts i Justin Harper – zdobyli odpowiednio 5 (2-8 FG) i 6 (3-5 FG) punktów. Swój debiut w fazie przedsezonowej miał wczoraj Ish Smith (6 pkt, 12 min). Z powodu bólu biodra nie zagrał JJ Redick, który w poprzednich meczach notował średnio 13.7 ppg i 8.6 apg. Na szczęście nie jest to jakiś poważny uraz i już dziś Redick wróci do normalnych treningów.

Sezon regularny 2012/13 dla Orlando Magic zaczyna się 2 listopada. Wtedy, meczem z Denver Nuggets na własnym parkiecie, rozpoczną swój 24. sezon w historii organizacji, na pewno jeden z najtrudniejszych. Dwa dni wcześniej swoje pierwsze spotkanie rozegrają Rockets, którzy w „Motown” zmierzą się z Pistons.