Wilki ostrzą sobie zęby na Pacers. Udany powrót Roy’a.

Jeszcze bez Ricky’ego Rubio ale za to wracającym po dwóch sezonach do gry w NBA, Brandonem Roy’em, rozpoczęły okres gier przedsezonowych Leśne Wilki z Minnesoty. Team Ricka Adelmana dostał w pierwszym meczu za przeciwnika półfinalistów konferencji wschodniej ostatnich play offs i wcale się nie oszczędzał podczas starcia z wyżej notowanym przeciwnikiem.

Jak wiadomo, większość drużyn traktuje pre-season games jako rozgrzewkę dla swoich liderów, również jako testy dla nowych i młodych zawodników, ale przede wszystkim sprawdza nowe zagrywki oraz ustawienia piątek. Mimo ogólnych takowych założeń trener Adelman podszedł do przygotowań bardziej serio aniżeli miało to miejsce wśród innych trenerów NBA. Były opiekun klubów z Portland i Sacramento trzymał przez niemal 3 kwarty na parkiecie swoich starterów.

Nie tylko Brandon Roy palił się po dłuższej przerwie do gry. W szeregach aspirujących w nowym sezonie do play offs Wolves, obejrzeliśmy (ponownie) wracającego po kontuzji Nikolę Pekovića oraz goszczącego w swoim drugim klubie NBA, Andreia Kirilenkę. Warto dodać, iż gracze Franka Vogela przystąpili do meczu bez wsparcia George’a Hilla, Danny’ego Grangera oraz Davida Westa.

Białe Wilki (ze względu na ilość zawodników o tym kolorze skóry;-) miały więc zadanie mocno ułatwione (nie wiem czy ich trener był zadowolony z faktu, iż Pacers dysponowali dużo niższym potencjałem) i łatwiej przychodziło im zdobywanie punktów. Spotkanie otworzyli celnymi podkoszowymi zagraniami Love oraz Peković. Po stronie Pacers, trafił świeżo pozyskany DJ Augustin (pierwsza próba za trzy od razu znalazła drogę do kosza a po chwili druga zatrzepotała w siatce rywali) a dłużnym nie został mu JJ Barea (4pkt w Ikw).
Po 4 minutach gry swoje pierwsze punkty dla Wilków zanotował Roy. Pierwsze punkty zdobył też po wakacyjnej przerwie, center który był blisko Portland tego lata, Roy Hibbert (w całym meczu prezentował się on dość leniwie i przy 4 punktach na koncie i po 20 minutach w grze, trener dał mu odpocząć). Przed końcem kwarty zadebiutowali też dwaj inni, nowi gracze Adelmana, Greg Stiemsma i Chase Buddinger, którzy tuz po wejściu wpisali się na ‘listę strzelców’.

Po pierwszej dość wyrównanej kwarcie (21-18 dla Wolves) obejrzeliśmy większość zmienników na parkiecie w FargoDome (nieco ponad 9 tys. fanów przyglądało się widowisku). Z impetem zaczął swoją przygodę w NBA Alexey Shved, dwukrotnie otwierając drogę do kosza Williamsowi. Numer 2 draftu sprzed roku popisał się celną trójką i slam dunkiem. Po chwili kolejną trójkę na konto Minny wrzucił Budinger. Dłużnym rywalowi nie pozostał Lance Stephenson, który popisał się celnym trafieniem zza łuku. Następnie, po ponad 2 minutach bezowocnej i nieskutecznej gry, mocniej do gry włączył się Paul George; najpierw rzucił celnie zza łuku, a w kolejnej próbie ataku popisał się wsadem piłki do kosza rywala. Kiedy George zbliżył się do swoich 10 oczek w meczu, pierwsze trafienie w NBA, po ponad roku przerwy zanotował AK-47 (i jak się okazało to było jedyne jego trafienie w tym spotkaniu). Po trójce Barei Pacers tracili już 10 oczek przed przerwą (36-46).

W trzeciej ćwiartce większą ochotę do gry wyrazili Love, Peković i Roy. Z drugiej strony byliśmy świadkami gry duetu dwóch braci – Bena i Tylera Hansbrougha – którzy trzymali ofensywną grę Pacers. Roy wrzucił 6 punktów z rzędu i przy asyście Pekovića wyprowadził zespół na 16 punktową przewagę. Oczko po oczku dopisywał do dorobku Love, autor 12 pkt. I tylko pojedyncze akcje Sundiaty Gainesa i Iana Mahinmiego nie pozwoliły Wilkom przejść granicy 20 punktów przewagi po III kw. 69-51.

Początek finałowej odsłony rozstrzygnął nam losy tego pojedynku. 6 punktów w serii dla Wilków, Budingera przy nieskutecznych próbach testowanych graczy Vogela – Sundiaty Gainesa, Milesa Plumlee – pozwoliło graczom Adelmana odjechać od rywali na 17 oczek (77-60). Wówczas to oglądaliśmy już głębokie rezerwy obu drużyn..

Pacers w żadnej z kwart nie przekroczyli 20 oczek a w trzech z nich pozwolili Wolves rzucić sobie minimum 20 pkt. Minutę przed końcem 3 odsłony Wilki wyszły na najwyższą w tym meczu , 20 – punktową przewagę nad rywalem. Pacers trafiali tylko z 35% skutecznością z pola, odczuwając wyraźny brak Danny’ego Grangera. Również większa liczba strat (25 i 6 więcej od przeciwnika) wpadła na konto graczy Franka Vogela.

Wynik: 84-70 dla Timberwolves

Punkty: Budinger i Pekovic po 14, Roy13, Love 12 oraz Paul George 16, DJ Augustin i Ian Mahinmi po 6.