Największa legenda, która nigdy nie trafiła do NBA

Czasami na świat przychodzą zawodnicy wybitni, ale z rożnych względów całkowicie nie potrafią rozwinąć swoich skrzydeł. Równo 68 lat temu urodził się jeden z takich graczy. Earl Manigault mógł zrobić wielką karierę. Nie poradził sobie jednak z pewnymi kłodami na drodze swojego życia. Mimo, że nigdy nie zagrał w NBA ani nie osiągnął nic poważnego w profesjonalnej koszykówce to cały czas określany jest mianem legendarnej postaci.

Popularny „The Goat” zyskał swoją sławę dzięki wręcz fenomenalnej grze na boiskach ulicznych. Potrafił robić z piłką cuda o jakich inni nawet nie potrafili śnić. Swój pseudonim zawdzięcza niewyobrażalnej skoczności. Z meczu na mecz sława Earla rozszerzała się na kolejne rejony Nowego Jorku. Wszyscy widzieli przed nim jasną przyszłość. Ludzie, którzy oglądali Manigaulta w akcji z niedowierzaniem kręcili głowami, bo żaden inny koszykarz nie był w stanie wkroczyć na jego poziom. „The Goat” na ulicznych boiskach mierzył się z najlepszymi. Na jego drodze stawali Earl „the Pearl” Monroe, Connie „The Hawk” Hawkins czy Lew Alcindor (później znany jako Kareem Abdul-Jabbar).

Niestety kariera Earla nie ułożyła się tak, jak wszyscy oczekiwali. Chłopak miał duże problemy z nauką i dyscypliną. Bywał usuwany z liceum, a gdy znalazł się w końcu na uniwersytecie (Johnson C. Smith). Tam jednak wytrzymał tylko przez jeden semestr. Później w ogóle nie miał już studiowania w głowie. Górę wzięło towarzystwo i, co gorsze, narkotyki. Manigault uzależnił się od tych substancji. Stoczył się niemal na samo dno. Miewał również problemy z prawem. Mógł być gwiazdą koszykówki wielkiego formatu, a został narkomanem.

W końcu jednak zaczął walczyć z tym strasznym nałogiem. Starł się również z całych sił, aby młodzież nie poszła do końca drogą słynnego „Kozła”. Zaczął nawoływać młodych ludzi do uprawiania tego wspaniałego sportu jakim jest koszykówka. Organizował nawet cieszące się dużą sławą turnieje streetball, których przewodnim hasłem było porzucenie narkotyków. Niestety organizm Earla w końcu nie wytrzymał błędów młodości i w maju 1998 roku zmarł na niewydolność serca.

Teraz pozostaje nam się jedynie zastanawiać jakby wyglądała koszykówka, gdyby Earl Manigault pokierował swoją karierą tak jak powinien. Niech o klasie tego zawodnika świadczy fakt, że po swoim pożegnalnym meczu Kareem Abdul-Jabbar został zapytany o zawodnika przeciwko któremu grało mu się najtrudniej. Po dłuższej ciszy były zawodnik Milwaukee Bucks i Los Angeles Lakers odpowiedział – „The Goat”

Na zakończenie wspomnę jeszcze, że w 1996 roku został nakręcony film pod tytułem – „Rebound: The Legend of Earl The Goat Manigault”. We wspaniały sposób został zekranizowany życiorys tego nieprzeciętnego człowieka. Polecam ten film każdemu. Nie tylko pasjonatom koszykówki.

Komentarze do wpisu: “Największa legenda, która nigdy nie trafiła do NBA

Comments are closed.