Kto jak wyszedł na wymianie z udziałem Howarda.

Przez kilkanaście ostatnich dni urlopowałem się gdzieś na Wyspach, gdzie już dawno zdążyłem zapomnieć o ewentualnym transferze Dwighta Howarda. Jakież było moje zdziwienie, kiedy odpalając w piątek Twittera, ciężko było znaleźć wpisy o czymkolwiek innym niż o transferze najlepszego środkowego ligi do Lakers. Jak na tej wymianie wyszły zespoły biorące w niej udział?


Przyznam, że ściskając od ponad 15 lat kciuki za „Jeziorowców” od samego początku byłem przeciwnikiem tej wymiany, i przejścia Howarda do LAL w ogóle. Nie jestem wielkim fanem tworzenia Big Three/Four, bo niebawem może dojść do paradoksalnej sytuacji, w której dwudziestka najlepszych graczy ligi skupiona będzie w kilku klubach. O ile już tak nie jest… NBA traci nieco na swojej magii (właśnie, Magia traci najwięcej), która została zbudowana dzięki umieszczaniu w składach jednej, dwóch gwiazd, otoczonych zadaniowcami. Jeszcze kilka lat, a ze słownika słów używanych przy okazji pisania o NBA może zniknąć słowo „zadaniowiec”, bo kto wie, czy za pięć kolejnych sezonów nie będziemy świadkami jakiegoś Big Seven.

Ok, trochę się zagalopowałem, zresztą pisał o tym wcześniej Wojtek. Zwyczajnie wolałbym, gdyby Kobe podjął raz jeszcze walkę razem z Pau Gasolem i Andrew Bynumem (to i tak kosmiczne trio), aniżeli z Howardem. Wiadomo jednak, że liga podąża śladem mediów, które zapewniają ogromne zyski, a nikt inny nie wzbudza takiego zainteresowania jak gwiazdy. Szczególnie w Hollywood.

Kto wygrał na tej wymianie?

Z której strony nie patrzeć, Lakers zawsze będą największymi zwycięzcami transferu obejmującego cztery kluby i 12 zawodników. W końcu otrzymali Chrisa Duhona i Earla Clarka. No tak, to nie o nich chodzi. Dwight Howard jest najlepszym defensorem NBA w ostatniej dekadzie, a dodatkowo jest w stanie dostarczać drużynie regularnie po 20 punktów przy skuteczności sporo przekraczającej 50%.  Jeśli o duecie Gasol-Bynum mówiło się w kontekście najbardziej dominującego pod koszami duetu w lidze, to ciężko mi znaleźć słowa, które miałyby opisać parę Gasol-Howard. Może Wy macie jakieś propozycje?

Howard trafił do Lakers akurat w momencie, kiedy zespół pierwszy raz od lat ma w składzie rozgrywającego, który naprawdę kreuje grę, a co najważniejsze – świetnie współpracuje z wysokimi, prawda Marcin? Pick&rolle grane przez Steve’a  Nasha na zmianę z Howardem i Gasolem będą niemal na pewno jedną z akcji popisowych Lakers w sezonie 2012/13.

Mitchowi Kupchakowi, ale i chyba samemu Bryantowi marzyły się takie transfery tego lata, więc mogą być w pełni usatysfakcjonowani. Jeśli tylko zdrowie dopisze, to już możemy zacierać ręce na Finał Konferencji Zachodniej pomiędzy Lakers a Thunder.

Nieco mniejsi, ale jednak wygrani.

Andrew Bynum, nazwisko klucz, stanowiące wielką szansę dla 76ers, których kibice nawet w najśmielszych snach nie mogli przypuszczać, że trafi im się drugi najlepszy środkowy ligi. Drużyna, która kosztem świetnej gry w kontrataku, kaleczyła atak pozycyjny, otrzymała człowieka, nadającego się idealnie do zmiany tej tendencji. Bynum już w poprzednim sezonie, grając u boku Bryanta i Gasola notował średnio 18.7 punktów w każdym meczu. Patrząc więc na suche statystyki, w Philly, gdzie w ostatnich rozgrywkach żaden z zawodników nie przekroczył nawet 15 punktów na mecz, Drew ma okazję w końcu wejść jeszcze poziom wyżej i stać się totalnym dominatorem ofensywnym.

Doug Collins otrzymał dodatkowo spory kontrakt Jason Richardsona, który jednak przy pozyskaniu Bynuma można spokojnie przełknąć, tym bardziej, że J-Rich ciągle jest doskonałym strzelcem z dystansu. Kibice Sixers mogą szybko zapomnieć o Andre Iguodali, który był przez wiele lat niemal symbolem zespołu. Nie rozwinął jednak swoich umiejętności na tyle, ile od niego oczekiwano, a rola dobrego obrońcy i świetnie biegającego do szybkiego ataku przestała wystarczać, żeby 76ers zrobili kolejny krok do przodu.

Iguodala zresztą trafił doskonale, bo pod opiekę George’a Karla, który preferuje skrajnie ofensywny styl gry. U boku Ty Lawsona, Kennetha Farieda i Danilo Gallinariego stworzy zespół „szybkobiegaczy”, a przy okazji na pewno pomoże 26. defensywie z ostatniego sezonu. Nuggets stracili Arrona Afflalo i Ala Harringtona. Tego pierwszego ze sporą nawiązką zastąpi Iguodala, a brak Harringtona zginie w cieniu popisów choćby JaValle McGee, ale i rozwijającego się talentu Farieda.

Budujemy zespół od podstaw.

Magic muszą powoli otrząsnąć się po stracie swojego Supermana z ostatnich ośmiu lat i rozpocząć budowę zespołu w oparciu wybory w kolejnych draftach. Trzy zastrzeżone wybory od każdego z teamów uczestniczących w wymianie plus własne picki dają ewentualne możliwości w przyszłości, ale dalej uważam, że Magic mogli zwyczajnie „wyciągnąć” więcej nawet od Lakers (Gasol, Bynum). Arron Afflalo, Al Harrington, Josh McRoberts, Chris Eyenga, Nikola Vucevic i Mo Harkless. W połączeniu z Hedo Turkoglu, Jameerem Nelsonem, Glenem Davisem i Gustavo Ayonem mogą stworzyć „wybuchową” mieszankę, której zadaniem będzie wygranie jak najmniejszej ilości meczów, aby w Drafcie 2013 próbować sięgnąć po pierwszy pick.

Oczywiście Magic mogli stracić Howarda za rok, nie uzyskując w zamian nic, ale mimo wszystko wydaje się, że Rob Hennigan mógł otrzymać więcej w jednej z wcześniej proponowanych wymian, choćby od Rockets.

 

Komentarze do wpisu: “Kto jak wyszedł na wymianie z udziałem Howarda.

  1. według mnie Władze NBA powinny zareagowac stanowczo.LAL,Brooklyn,Miami za przekraczanie progu salary powinny nie miec mozliwosci wyboru w draftach.

    1. Tak tak a twoje szerszenie powinny mieć przez następne 10 lat wybory w top5 draftu. Zrozum, kogo stać ten wydaje. Zawsze było tak, że tym bogatszym jest w życiu łatwiej.
      Ps. Lakers i tak pozbyli się swoich wyborów w drafcie przez następnych 3 lat.

  2. Orlando już nie będzie w PO przynajmniej w tym sezonie.

  3. Orlando zrobiło taką a nie inną wymianę. I to już ich problem. Ale też problem ligi. Mamy sytuację w której zespół nie wybiera dla siebie najlepszej opcji, tylko wybiera najlepszą opcję dla zawodnika. Mamy sytuację w której Lakers mając mniejsze argumenty od choćby Houston i tak wygrywają. Czyli po prostu jest tak, że Lakers mogą robić co chcą. Trochę to smutne, ale nie od dziś wiadomo, że duzi mogą więcej.

    1. Lakers mogą robić co chcą? A co było w zeszłym roku przy transferze CP3? A tak przy okazji na tej wymianie zyskali wszyscy poza Orlando.

  4. Wymiana z Rockets nie była tak dobra jak przedstawiały ją różne media.

  5. Lopez, Brooks i Kardashian z Nets też byli znacznie ciekawszą opcją, niż to co dostali.

Comments are closed.