Osiem spotkań na które najbardziej czekam na starcie rozgrywek

Znamy już oficjalny harmonogram nowego sezonu. W związku z tym chciałbym przedstawić Wam mój subiektywny harmonogram najciekawszych spotkań na dwa pierwsze tygodnie rozgrywek. Jestem ciekawy Waszych opinii i tego, których spotkań Wy się nie możecie już doczekać.

Dallas Mavericks @ Los Angeles Lakers

Data: 30 października

Powód: Obie drużyny za sobą nie przepadają. Lakers wciąż mają w pamięci sweep zafundowany im w Playoffach 2011. Dodatkowy smaczek to debiut Steve’a Nasha. Raz – jestem ciekawy jak Kanadyjczyk się wkomponuje w nowy zespół i jak będzie wyglądało dzielenie się piłką z Bryantem. Dwa – Steve odszedł z Mavericks ponieważ Mark Cuban (właściciel Mavs) uważał, że oferowanie maksymalnego kontraktu 30-latkowi jest zbyt dużym ryzykiem. Od tego czasu Nash zdobył 2 nagrody MVP rozgrywek, ale bezpośrednie starcia z Dallas z pewnością go jeszcze dodatkowo mobilizują.

New York Knicks @ Brooklyn Nets

Data: 1 listopada

Powód: Od czego by tu zacząć… Derby Nowego Jorku, pierwszy mecz Nets na Brooklynie, powrót do Knicks Feltona, Camby’ego i Thomasa, debiuty Johnsona, Evansa, Teletovicia i Watsona. W tym spotkaniu musi się sporo dziać i raczej nie muszę nikogo bardziej zachęcać do jego obejrzenia.

Oklahoma City Thunder @ San Antonio Spurs

Data: 1 listopada

Powód: Podobnie jak w przypadku spotkania wyżej powodów jest sporo. Przede wszystkim jednak będzie to rewanż za Playoff 2012. Thunder najpierw przerwali fantastyczną serię 10 kolejnych wygranych SAS, a później wygrali kolejne 3 spotkania. W konsekwencji to oni zmierzyli się w wielkim finale z Heat. Dodatkowo ciekawy jestem debiutu Perry’ego Jonesa, który będzie chciał udowodnić wielu drużynom że bardzo się myliły pozwalając mu na spadek aż na 28 miejsce w drafcie.

Houston Rockets @ Atlanta Hawks

Data: 2 listopada

Powód: Pojedynek zespołów, które przeszły tego lata prawdziwe rewolucje. W Rockets pojawili się między innymi Lin, Asik, Motiejunas, Jones, Lamb i White. W Hawks: Korver, Williams, Jenkins i Harris. Dodatkowo pozbyto się zawodników, którzy w ostatnich latach byli chyba w największym stopniu twarzami organizacji – Scola i Lowry w Houston, a także Johnson w Atlancie. Jestem ciekawy jak trenerzy McHale i Drew sobie poradzą z tak przetasowanymi składami.

Detroit Pistons @ Phoenix Suns

Data: 2 listopada

Powód: W Pistons chcę zobaczyć jak ze sobą będzie współpracował duet Monroe – Drummond. W Suns oczywiście zawsze mnie interesuje postawa Marcina Gortata (tym bardziej przeciwko takiej parze). Poza tym jestem ciekawy tego jak zaprezentują się Scola, Beasley, Johnson i Dragic. To spotkanie może dać nam już jakąś wskazówkę odnośnie tego czy Phoenix ma szansę walczyć o wejście do Playoff.

Los Angeles Clippers @ Los Angeles Lakers

Data: 2 listopada

Powód: Ostatnie spotkanie napakowanego ciekawymi spotkaniami drugiego listopada. W największym skrócie to po prostu derby Los Angeles. W tym meczu najbardziej będę się interesował pojedynkiem Chrisa Paula ze Stevem Nashem i tym jak Vinny Del Negro wpasuje w zespół Granta Hilla, Jamala Crawforda, Ryana Hollinsa, Ronny’ego Turiafa i Lamara Odoma. Dodatkowy smaczek – Turiaf i Odom spędzili długie lata w Lakers i będą zmotywowani by pokazać się z jak najlepszej strony w drużynie lokalnego rywala.

Philadelphia 76ers @ Boston Celtics

Data: 9 listopada

Powód: Obie drużyny wybrały ciekawych zawodników w drafcie. Sixers – Moe Harklessa i Arnetta Moultrie; Celtics – Jareda Sullingera i Faba Melo. W Filadelfii poza tym zaszły głębsze zmiany – pożegnano dwóch najskuteczniejszych graczy ostatnich sezonów (Brand i Williams), a w ich miejsce sprowadzono Nicka Younga, Dorrella Wrighta i Kwame Browna. W Bostonie natomiast odszedł Ray Allen, a w jego miejsce sprowadzono Jasona Terry’ego. No i na koniec to jest rywalizacja z bardzo długą historią, która zawsze wzbudza dodatkowe emocje wśród kibiców tych drużyn.

Charlotte Bobcats @ New Orleans Hornets

Data: 9 listopada

Powód: Starcie Anthony’ego Davisa i Michaela Kidd-Gilchrista. Oczywiście starcie nie w rozumieniu dosłownym (center i niski skrzydłowy), ale to będzie pierwsze szybie spojrzenie na to, który gracz może dać więcej swojej drużynie. Oczywiście wszyscy od początku byli przekonani, że to Davis będzie numerem 1, ale choćby niezbyt odległa przeszłość pokazała nam, że czasami to nr 2 (Kevin Durant) może odnosić większe sukcesy niż nr 1 (Greg Oden).