QN&T: Już finałowe Quick Notes & Thoughts

Trochę po 5 nad ranem polskiego czasu, między przebijającym się przez szarówkę słońcem, byliście świadkami Wielkiej Trójki, jaką widzieliśmy ją w lipcu 2010, kiedy LeBron wystąpił w tym kontrowersyjnym programie „The Decision”.

Czekałem na taki mecz dwa lata i chyba po raz pierwszy z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć (widziałem jakieś 100 spotkań tej drużyny w 2 ostatnich sezonach), że ci trzej po raz pierwszy byli wielcy. Wielka trójka po prostu była WIELKA. Możecie to wykrzyczeć.

– Jako wielki fan po prostu genialnej koszykówki będę pewnie długo wspominał historie związane z siódmym meczem ECF 2012, dlatego też zapiszę sobie okoliczności, aby móc odtworzyć ten wpis za jakieś 9 lat, kiedy LeBron James i Kevin Durant będą już starymi Mistrzami NBA i przypomnieć, jak oni się narodzili.

Zasnąłem o 24, wcześniej nie potrafiłem, o 8 musiałem być już w biurze prasowym EURO 2012 w Novocainie na Rynku we Wrocławiu (Ktoś tutaj jest? Helou? Jak ktoś chce pogadać o NBA Finals – zapraszam!). Łącznie 3 godziny snu. Pozostałe 3 zamieniłem na historycznego Rajona Rondo, dominującego Chrisa Bosha, pewnych siebie Jamesa i Dwyane’a Wade’a. Warto było? No raczej.

– Seria z Boston Celtics nie do końca oddaje moim zdaniem realną siłę Miami Heat. Braku Chrisa Bosha mogli nie docenić tylko laicy; ile znaczy ten zawodnik dla ruchu bez piłki i rozciągania obrony rywala pokazał dziś. Do tego, zupełnie niespodziewanie dodał do swojej gry nowy wymiar (po kontuzji? najs!), czyli rzuty z dystansu. Nie jest tak,  że Bosh nigdy wcześniej nie rzucał – rzeczywiście, parę razy w sezonie trafił z rogu, poza tym 5-6 metr przy linii końcowej to jego zona, więc to nie taka niespodzianka jak Dwight Howard walący nagle seryjnie trójki, ale jednak zaskoczenie było na tyle duże, że udusiło ledwie oddychających już 100-letnimi łącznie płucami Kevina Garnetta, Ray’a Allena i Paula Pierce’a. Zmieniło losy meczu, który decydował o losach całej konferencji. Chris Bosh – your x-factor of da night.

– Pewnie wszyscy zapomną, ale Rajon Rondo zanotował w tym meczu triple-double. Za ESPN: Jest pierwszym w historii graczem w lidze NBA (!), który ma dwa triple-double w meczach numer siedem. Czapki z głów. Oscar Robertson pewnie się ogoli.

– Początek w wykonaniu one-two punchu Heat nie był udany – na początku drugiej kwarty obaj mieli łącznie cztery straty i cztery kosze z gry…

…potem jednak, z odrodzonym niczym feniks z popiołów Chrisem Boshem zdobyli 31 (!) ostatnich punktów swojej ekipy, w tym wszystkie w czwartej kwarcie, która ustaliła wynik meczu i chyba przypieczętowała los jednej, mistrzowskiej Wielkiej Trójki z 2008 roku. Symbolicznie jednak, ten mecz to taka „sztafeta”, jak mawiał Wielki Szu. Pałeczka „tej” wielkiej trójki została przetransportowana niczym ogień olimpijski z Bostonu do Miami. Na Florydzie muszą jednak uważać – czają się na niego rzezimieszki z Oklahomy, w tym jeden szczególnie niebezpieczny. Ten brodaty

– Pamiętacie tę aferę po „The Decision”? Efektowna prezentacja i ognie w American Airlines Arena? Wyobrażałem sobie wtedy ten zespół dokładnie tak, jak wyglądał przez 2 ostatnie kwarty meczu numer siedem dwa lata później. Długo im to zajęło, ale lepiej późno, niż…

-…Wcale jednak nie jest powiedziane, że są obecnie najsilniejszą trójką graczy w jednej ekipie. Thunder wyglądają jeszcze mocniej i kto wie, czy ich moment sławy nie przeminął. Zobaczymy.

– Przed nami wielkie finały. Pod względem atletyzmu spotykają się na pewno dwie najlepsze drużyny NBA. Na jednej pozycji najlepszy strzelec NBA i MVP. Hej, to match-up.

– Sześć lat temu Dwyane Wade zdominował Finały NBA w najefektowniejszy, od czasów samego Michaela Jordana sposób (>34 PPG). Później takiej dominacji też nie uświadczyliśmy – wygrywały zespoły przez duże T. Pytanie brzmi: Czy 2000 dni później „Flash„, a raczej jego stawy kolanowe, są w stanie znów tak dobrze zagrać? Nie ulega wątpliwości, ta seria i ewentualny tytuł MVP pójdzie do LBJ’a, ale mnie ciekawi, na ile Wade jest w stanie zbliżyć się do tamtego poziomu. Jedyna różnica, jaka przychodzi mi do głowy w jego wizerunku to brak ocieplaczy na nogach, tych modnych w 2006. LBJ ma z kolei  brodę.

– Mimo wszystko, nie odpowiadał mi atak pozycyjny Miami w ostatniej kwarcie. Grali na czas, ale większość posiadań od siódmej minuty w dół to izolacje na zmianę Wade’a i Jamesa. Na OKC trener Erik Spoelstra musi wymyśleć coś więcej.

– Co dalej z wielką trójką z Bostonu? Kontrakty Kevina Garnetta i Ray’a Allena kończą się…właśnie się skończyły. Gdzie trafią, wciąż momentami wielcy, koszykarze? Może „Sugar Ray” za minimum dla weterana za rok w Miami? Albo OKC? Albo Garnett zamiast Boozera w Chicago? W tej chwili C’s to jedna wielka niewiadoma i możemy sobie gdybać…

Na koniec dwa pytania do Was:

1) Czy to Wasz finał marzeń? Takiego finału chcieliście na początku sezonu, czy raczej stawialiście na Spurs vs Celtics? :)

2) Która z tych piosenek, Waszym zdaniem, najlepiej pasuje do Big 3 – „Black suits coming”, „Miami Heat”, „Men in black”. Oczywiście wszystkie Willa Smitha.

 

Komentarze do wpisu: “QN&T: Już finałowe Quick Notes & Thoughts

  1.  2) Która z tych piosenek, Waszym zdaniem, najlepiej pasuje do Big 3 –
    „Black suits coming”, „Miami Heat”, „Men in black”. Oczywiście wszystkie
    Willa Smitha.

    CO TO ZA GEJOWSKIE PYTANIE ??

    1. aj tam, oczywiście, że „Black suits coming” najbardziej przystaje :P
      Black Su

  2. Nie wiem. Na razie muszę obejrzeć ostatni mecz Boston-Miami i zobaczyć, czy rzeczywiście wygrali, czy sędziowie przegwizdali, bo Wade się ładnie przewraca, a Stern go lubi (jak już to pokazał wcześniej), a to Sterna firma…

  3. Poza tym tą grę zabija ukaz Sterna o gwiazdach; zobaczcie box score: LeBron rzucał 26 razy, trafił 10, osobistych miał 17. To ile razy nie trafił? Czyli koleś albo trafia albo jest faulowany i rzuca osobiste.

    Pomyślcie jak demotywujące jest dla zawodników to, że jednemu wolno wszystko (LeWade i inni), a dla reszty są normalne przepisy.

    1.  A od kiedy to faul jest wpisywany do box score jako nietrafiony rzut?

    2. ?
      A czy napisałem, że jest wpisywany jak nietrafiony?
      Matematyka: rzucał 26 trafił 10 = nie trafił 16. Rzucał 17 osobistych. Zakładając/przybliżając, że przeważnie rzucał po dwa (osobiste), wychodzi, że z tych 10 nietrafionych rzutów z gry, 8 miał szansę powtórzyć na linii osobistych.

      Czyli 2 razy nie trafił.
      W przybliżeniu.

      Obejrzę mecz i wtedy będę wiedział jak było na prawdę, bo teraz opieram się tyko na statystyce i skrócie. I własnej niechęci do przewracających się (pod byle dotykiem ciot) w rodzaju Wade.

      Drażni mnie to, bo uważam, że bohater (a dla gimb. jest on bohaterem) powinien dawać przykłady męstwa i uczciwości. A nie turlać się jak piłkarz i płakać „och jak mnie boli, jak zostałem okropecznie skrzywdzony”.

    3.  No właśnie nie jest tak jak wyliczyłeś. Poza akcjami 2+1 kiedy zawodnik jest faulowany to jest wymazywane że w ogóle rzucał jeśli był faulowany. Więc James oddał 21 rzutów ( 26 rzutów to chyba błąd) z czego 1 akcja była 2+1. Tak więc James miał 29 rzutów z czego 8 było faulowanych a z pozostałych 21 trafił 9 a 12 miał pudeł. Tak to wygląda
      James ma czasem tendencje do koszmarnych flopów ale nie flopami wygrywa mecze

    4. To najpierw obejrzyj mecz i potem pisz komentarze, ok? Mecz był bardzo dobrze sędziowany, a wszystkie osobiste Lebrona były po rzeczywistych faulach zawodników Bostonu.

  4. Piszcie co chcecie – to jest wymarzony final ale dla Sterna. NBA zarobi sporo kasy bo na zadnych dwoch innych teamach nie da sie tyle zaqrobic jak na Heat i OKC. 
    Wygląda mi to na spisek i moge sie zalozyc ze wiele gwizdkow dla pizdowatego wadea czy tchorzliwego lebronka bylo naciagane. 
    Od poczatku RS stawialem na final Boston – Spurs, mam sentyment do weteranow bo ogladam NBA od 94roku. i jak ktos jedzie po Garnecie Pierceu  czy Allenie i przy kazdej okazji z dokladnoscia do jednego dnia wytyka im wiek, a gloryfikuje takich Lebronkow czy Durantow (tego jeszcze zniose) to g… wie od NBA i pewnie oglada NBA od kilku sezonów.
    Pozdro dla prawdziwych fanów.

  5. http://www.nba.com/playoffs/2012/eastseries7/index.html?ls=st&g=7&t=bs

    FGM – Field Goals Made, FGA – Attempted, czyli FGM trafione, FGA próbowane/rzucane
    Czyli LBJ – 9-21 za dwa i 1-5 za trzy = 26 razy rzucał, 10 trafił (łącznie za 2 i za 3).

    Jak zawodnik jest faulowany, to te rzuty nie zaliczają się jako FGA?
    Ok. Jeśli tak jest, to moje rozumowanie jest błędne.
    Za 2h będę miał mecz, to będę już wiedział o co chodzi.

    1.  9-21 dotyczy wszystkich rzutów zawiera zarówno te za 2 jak i te za 3. Tak więc JAmes miał 8 z 16 za 2 i 1 z 5 za 3 co razem daje 9 z 21

    2. Obejrzałem mecz. Rzeczywiście sędziowanie było w porządku (pomijając ten przepis, że gwiazda może więcej).

      Nie miałem racji. Wade rzeczywiście jest niezły, LeBron też. Chociaż przepakowani kolesie przewracający się pod byle dotykiem i ciągle skarżący się sędziom są dla mnie żałośni. Chyba też tam był kiedyś przepis o karaniu za flopowanie. Już go nie ma?

      Generalnie nie podoba mi się przepis faworyzujący gwiazdy. Razi nie nierówność wobec przepisów. Akcja Bassa fanie to ilustruje; w jednej akcji dostaje ofensa nie wiadomo za co (chyba był za blisko Wada), zbliżenie na twarz, widać jak koleś chce coś powiedzieć do sędziów ale przełyka ślinę i biegnie dalej. A LeBron kilka akcji dalej drze ryja na sędziego i nic.

      Jeśli tak ma NBA wyglądać, to ja dziękuję i wysiadam. Oglądałem NBA od lat 90, kupowałem Magic Basketball, siedziałem po nocach czekając na mecze. Może to ja się mylę, a Stern ma rację – nie wykluczam. Ale takiej gry: nierówność wobec przepisów, ciotowate, sterydowe gwiazdy nie będę oglądał i się nią interesował.

      Howgh

Comments are closed.