Zapowiedź serii Lakers – Nuggets

Kobe Bryant goni swój szósty tytuł mistrzowski, a na jego drodze stają na początku Nuggets, którzy wcale nie muszą okazać się łatwym rywalem. Tym bardziej, że zespół Mike’a Browna zagra bez Metty World Peace’a.


Tym razem dość nietypowo, bo we dwójkę postanowiliśmy zapowiedzieć serię Lakers – Nuggets. Zgadzacie się z moimi i Macka typami?

Sezon regularny:

31.12.2011

Nuggets – Lakers 89-92

1.01.2012

Lakers – Nuggets 90-99

3.02.2012

Lakers – Nuggets 93-89

13.04.2012

Nuggets – Lakers 97-103

Obrońcy:

Gladysh: Chyba najważniejszym pytaniem tej serii, ale i całych playoff jest to, czy Kobe Bryant jest na pewno w pełni sił. Najlepszy strzelec Lakers opuścił osiem z dziewięciu ostatnich meczów sezonu i nie możemy mieć pewności czy komunikaty z obozu LAL o stanie jego zdrowia są do końca prawdziwe. Postawa Kobe’go raczej nie będzie tak ważna jak graczy podkoszowych, ale to on do spółki z Ramonem Sessionsem będą mieli za zadanie powstrzymać piekielnie szybkiego Ty Lawsona.

Najważniejszym match-upem będzie jednak pojedynek Bryanta z Arronem Afflalo. Obrońca Nuggets pozwalał „Black Mambie” trafiać zaledwie 27.5% rzutów z gry podczas regular season. Bryant może mieć problemy z Afflalo nie tylko w ofensywie, ale także po drugiej stronie parkietu. Rzucający obrońca z Denver notował 18.7 punktów przy skuteczności 52.1% z gry i 44.9% za trzy w kwietniu i na playoffs może być „on fire”.

Jak zatrzymać Ty Lawsona, takie pytanie muszą sobie postawić wzajemnie Mike Brown i Ramon Sessions. Rozgrywający Lakers nie poprawił znacząco defensywy zespołu, ale dzięki swojej szybkości może nie dać Lawsonowi ani chwili wolnego. Nuggets zdobywają najwięcej punktów w lidze (104.1), najwięcej z szybkiego ataku (19.1) i z pomalowanego (53.4), a do tego wszystkiego najwięcej asystują (24 ast/mecz). Lawson jest motorem napędowym, który jest naprawdę ciężko powstrzymać.

Co najgorszego można zrobić przy tak szybko przechodzącym z obrony do ataku zespole? Zbiórkami zajmę się przy graczach podkoszowych, ale coś czego kategorycznie nie mogą robić Lakers, jeśli chcą pokonać Nuggets są straty. W czteromeczowej serii w trakcie sezonu, „Jeziorowcy” tracili średnio aż 16.8 piłek. Straty są wodą na młyn dla ekipy z Kolorado. Dlatego Sessions i Bryant muszą grać bardzo uważnie i dokładnie dogrywać każdą piłkę.

Nuggets posiadają tą przewagę, że dysponują na ławce rezerwowych człowiekiem, który może w każdym momencie zastąpić Lawsona bez konieczności znacznego obniżenia poziomu gry. Andre Miller świetnie wpasował się w koncepcję Karla, notując średnio PER-36 minut 12.2 punktów i 8.8 asyst. Jego obecność na parkiecie może być szczególnie ważna, kiedy ze strony Lakers pojawi się słabo broniący Steve Blake, który nie kreuje, a grozi tylko rzutem zza łuku.

Mac: Oczywiście tutaj można zaobserwować największą przewagę Lakers. Mam na myśli człowieka, którego czasami po prostu nie można zatrzymać. Kobe Bryant, gdy tylko odnajdzie swój moment w meczu jest prawdziwym zabójcą. Ważnym elementem „Jeziorowców” będzie również Ramon Sessions. Od kiedy przyszedł do zespołu ożywił grę. Sam potrafi rzucać, ale również świetnie kreować grę. Przy obrońcach Nuggets postawa Sessions będzie bardzo ważna. Nie sądzę, aby pozostali obrońcy LAL mieli jakiś większy wpływ na rywalizacje w tej serii. W Denver czołową rolę powinni odgrywać Ty Lawson oraz Aron Afflalo. Ten pierwszy ma za sobą bardzo dobry sezon i teraz musi to potwierdzić w Playoffs. Zapewne narobi sporo krzywdy Lakers. Z kolei Afflalo nie jest gościem z pierwszych stron gazet, ale jakoś zawsze go doceniałem. Potrafi zdobywać ważne punkty i to w dużych ilościach. Nie zdziwię się jeśli w jakimś meczu to właśnie ten urodzony w L.A. koszykarz wystąpi w roli prawdziwego kata. Nie można zapominać, że na ławce Nuggets czai się jeszcze Andre Miller. Zawodnik z olbrzymim bagażem doświadczenia, który zapewne będzie wiedział jak rozegrać piłkę w odpowiednich momentach. Miller również może być niebezpieczny. Gdyby nie Kobe Bryant to stawiałbym, że Denver ma tutaj przewagę. „Black Mamba” tworzy jednak taką różnicę, że nawet przy Lawsonie, Afflalo czy Millerze ekipa „Jeziorowców” wygląda lepiej.

Skrzydłowi:

Gladysh: Czy nieobecność Metty World Peace’a znacząco wpłynie na wynik tej serii? Niekoniecznie, aczkolwiek Matt Barnes niekoniecznie musi tak skutecznie powstrzymywać Danilo Gallinariego, jak robił to MWP, pozwalając Włochowi zdobyć tylko raz w czterech meczach więcej niż 10 punktów. „Gallo” trafiał w sezonie słabe 32.8% zza łuku, a Nuggets przeciwko Lakers tylko 22.8%. Właśnie rzuty z dystansu mogą być czynnikiem decydującym o wyniku poszczególnych meczów, kiedy Lakers zatrzymają szybki atak ze strony Nuggets.

Problemem na Nuggets i to takim z serii nie do rozwiązania będzie zatrzymanie Pau Gasola. Prawdę mówiąc nie widzę możliwości, aby zadziwiający swoją energią i skocznością Kenneth Faried był w stanie przeszkodzić Hiszpanowi w regularnym notowaniu statystyk na poziomie 18/14. Rookie z Denver pozwala rywalom rzucać w tym sezonie 0.8 punktu na każde posiadanie w sytuacjach post-up, w których Gasol jest ciągle jednym z najlepszych zawodników w lidze. Przewaga wzrostu i doświadczenia każe mi sądzić, że skrzydłowy LAL zje Farieda na śniadanie, nie mówiąc już o wchodzącym z ławki Alu Harringtonie.

Czy poza ofensywnymi talentami Harringtona, rezerwowi będą ważną częścią tej rywalizacji? Stawiam, że odegrają raczej marginalne role. Josh McRoberts będzie grał raczej małe minuty, a ewentualnie Devin Ebanks pomoże w przypadku problemów z faulami Barnesa. Corey Brewer z Nuggets nie grozi raczej rzutem z dystansu, więc przy ataku pozycyjnym nie jest zbyt groźnym zawodnikiem.

Mac: Jak wiadomo, Metta World Peace jest zawieszony i raczej nie zagra w tej serii, bo musi odpokutować jeszcze przez sześć spotkań. Jego miejsce zajmie zapewne Matt Barnes. Po przeciwnej stronie wystąpi Danilo Gallinari. Włoch potrafi zdobywać sporo punktów, ale nie można zapominać, że akurat Barnes o obronie ma pojęcie. Dodatkowo skrzydłowy Lakers udowodnił niedawno, że w ataku czy na tablicach też potrafi być bardzo przydatny. Dodatkowo obok niego wystąpi Pau Gasol. Koszykarz bardzo inteligentny i uniwersalny. Klasa sama w sobie. Młody Kenneth Faried nie powinien stanowić dla niego jakieś konkurencji. Pierwszoroczniak zapewne zaprezentuje kilka efektownych, szybkich akcji i będzie starał się nadrobić braki walecznością, ale na skoncentrowanego Gasola to za mało. Właśni Hiszpan tworzy tutaj główną przewagę Lakers. Musi tylko wyjść na parkiet pewnym krokiem, a nie z oczami pełnymi strachu. W Denver prawdziwe perełki siedzą jednak na ławce. Al Harrington może walczyć o nagrodę najlepszego rezerwowego. Ma udany sezon i większość zespołów chciałoby mieć takiego gracza na ławce. Zaskoczyć może również Corey Brewer. To taki zadaniowiec, który może w pewnych momentach zaskoczyć. Ławka Lakers nie jest tak bogata. Ze względu na wspomniany brak MTP więcej minut dostanie Devin Ebanks. Jakiś potencjał w nim drzemie, ale na tym poziomie raczej nie będzie tworzył różnicy. Josh McRoberts czy Troy Murphy nie powinni stanowić większego zagrożenia dla graczy Nuggets. Na dobrą sprawę tylko Gasol jest silnym punktem w ekipie Lakers wśród skrzydłowych. Patrząc na ogół to Denver ma bogatszy oraz ciekawszy wachlarz graczy.

Środkowi:

Gladysh: Andrew Bynum. Po tym króciutkim wstępie mógłbym zakończyć opisywanie tej pozycji. Bynum jest bestią i tak naprawdę niewielką różnicę będzie mu robiło, czy naprzeciw niego wyjdzie danego dnia Kosta Koufos, Timofey Mozgov czy JaValee McGee. Akurat ten ostatni wydaje się być najlepszą opcją na środkowego Lakers, zatrzymując go w sezonie regularnym na zaledwie 7 punktach PER-36, kiedy przebywali na parkiecie. Wszyscy jednak wiemy, że to JaValee McGee i trudno odgadnąć co siedzi mu w głowie. Bynum rzucał średnio 25.7 punktów w serii z Nuggets podczas sezonu, a Lakers zbierali 6.5 piłki więcej od rywali (46.5-40.0), z czego aż 12 zbiórek pochodziło z atakowanego kosza. Mike Brown zapowiedział, że w rotacji pojawiać się będzie na pewno Jordan Hill, który błysnął w końcówce sezonu i w playoffs może dodać nieco niezbędnej energii dla LAL.

Mac: W Denver pod koszem jest Javale McGee, Kosta Koufos czy powracający po kontuzji Timofey Mozgov. Mogliby jednak grać wszyscy w trójkę i nie wiem, czy daliby radę podkoszowym Lakers. Często na pozycję środkowego wchodzi wspomniany już Pau Gasol, ale główną „atrakcją” jest tam Andrew Bynum. Center „Jeziorowców” wreszcie jest zdrowy i rozgrywa swój najlepszy sezon. Potrafi dominować w pomalowanym. Obok Bryanta główna siła Lakers tkwi właśnie pod samym koszem i wątpię, żeby zostali zaskoczeni w tym elemencie. Po prostu zbyt duża różnica klas. Na ławce jest jeszcze Jordan Hill. Po przyjściu z Houston Rockets nie grał praktycznie w ogóle, ale w końcu otrzymał swoją szansę. W meczu z Thunder jego obecność okazała się kluczowa. W Playoffs podejrzewam, że też będzie w stanie wnieść trochę dobrej gry jeśli tylko otrzyma minuty.

Kluczowy pojedynek:

Gladysh: Tak jak pisałem już wyżej, jeśli Nuggets nie powstrzymają punktowania Lakers spod kosza, a Drew Bynum i Pau Gasol będą robić to, co chcą, losy rywalizacji mogą rozstrzygnąć się bardzo szybko. Bez zbiórek nie będzie szybkiego napędzania ataku, czyli tego co tak bardzo lubią gracze z Denver, a ciężko mi sobie wyobrazić wyrównaną walkę na deskach.

Mac: Kobe Bryant jest poza zasięgiem. Podobnie zresztą podkoszowi Lakers. Gdyby jednak w tych tematach Denver zdołało coś zdziałać to byłby kluczowy pojedynek. Nie wierzę jednak w taki obrót spraw. Z tego powodu kluczowy pojedynek według mnie będzie miał miejsce na rozegraniu. Ty Lawson to prawdziwa siła napędowa Nuggets. Jest szybki i celnie rzuca. Jeśli ten zawodnik zostanie ograniczony to automatycznie szanse Denver jeszcze bardziej się zmniejszają. To robota dla Ramona Sessions. Gdy przyszedł do Lakers wniósł sporo dobrego, ale teraz musi potwierdzić, że „Jeziorowcy” sięgając po niego nie popełnili błędu. Musi zatrzymać Lawsona, a przy tym samemu jak najwięcej wnosić do ofensywy Lakers.

Trenerzy:

Gladysh: George Karl w ciągu 24 sezonów spędzonych na parkietach NBA jako trener, aż 21 razy meldował się w playoffs. Gra jego zespołów ewoluowała przez te wszystkie lata, docierając do momentu, w którym Nuggets swoją grę opierają na szybkim ataku i zdobywaniu mnóstwa punktów. Niestety taka taktyka ma sporo wad, a najważniejszą jest to, że w momencie powstrzymania kontr, atak pozycyjny kuleje i brakuje momentami pomysłów na rozegranie akcji.

Mike Brown od początku sezonu jest chyba nieco niedoceniany i momentami wyśmiewany, za to, że nie nadaje się na coacha takiego zespołu jak Lakers. Wydaje mi się jednak, że od pierwszego meczu sezonu przeszedł z zespołem długą drogę, żeby obecnie śmiało powiedzieć, że wykonał kawałek dobrej roboty. Oczywiście prawdziwa weryfikacja przyjdzie w playoffs, ale na chwilę obecną Lakers są zespołem kandydującym do mistrzostwa, a wielkie uznanie dla Browna należy się za to, że nie jest to zasługa tylko Kobe Bryanta.

Mac: Mike Brown ma już dość spore doświadczenie, ale na dobrą sprawę nic wielkiego jeszcze nie osiągnął. Musi coś udowodnić. Są osoby, które kwestionują w jaki sposób prowadzi Lakers, ale czas rozliczeń dopiero nadejdzie. Z drugiej strony jest o wiele bardziej doświadczony George Karl. W tym trudnym okresie podejrzewam, że to właśnie szkoleniowiec Nuggets potrafi bardziej zachować zimną krew. Jeśli chodzi o trenerów to bardziej wierzę w Karla, ale to zawodnicy biegają po parkiecie.

Szanse:

Gladysh: Spodziewam się sześciomeczowej serii na korzyść Lakers. Przewaga parkietu, doświadczenia i siła podkoszowa będą tutaj decydujące. Stawiam, że Ty Lawson i jego szybko biegająca ekipa mogą urwać jedno lub dwa spotkania, ale „Jeziorowcy” powinni przeskoczyć swoją pierwszą przeszkodę bez problemu. Na pewno zabraknie Rona Artesta Metty World Peace’a, ale nawet z tak wąską rotacją Mike Brown ma więcej asów w rękawie. W tej serii powinniśmy zobaczyć płynne przejście Andrew Bynuma w pierwszą opcję ofensywną zespołu.

Mac: Los Angeles Lakers są zdecydowanym faworytem. Kobe Bryant oraz gracze podkoszowi tworzą taką przewagę, jakiej Denver raczej nie przeskoczy. To nie będzie jednak gra do jednego kosza. Nuggets mogą napsuć sporo krwi wyżej rozstawionym rywalom. Główną ich siłą będzie szybka gra oraz szeroka ławka. Tych atrybutów „Jeziorowcom” właśnie najbardziej brakuje. Lakers w przeszłości potrafili również lekceważyć swoich rywali. Teraz nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą być skupieni od pierwszego spotkani, bo to nie będzie spacerek. Podejrzewam, że Lakers, aby awansować do kolejnej rundy będą potrzebowali sześciu spotkań.