Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (17)

Witam! W powietrzu już bardzo wyraźnie czuć Playoffs. Na żarty już nie ma miejsca. Niektórzy za bardzo wzięli to sobie do serca i mają wielki problem z kontrolowaniem emocji. Wybór antybohatera tygodnia chyba nikogo nie zdziwi. Natomiast inni grają jak najwięksi koszykarze i świetnie wywiązują się z roli lidera.

BOHATER TYGODNIA:

LeBron James – New Jersey Nets prawie w sensacyjny sposób pokonali Miami Heat. Prawie, bo po przeciwnej stronie barykady był ktoś taki jak LeBron James. „King James” w ostatniej części gry całkowity ciężar wziął na swoje barki, czyli zachował się jak prawdziwy lider. W ostatnich pięciu minutach meczu ten zawodnik rzucił wszystkie punkty swojego zespołu, a było ich 17. Ekipa z New Jersey nie miała na niego odpowiedzi. Za sprawą tego wyczynu Heat wygrali 101:98. James rozgrywa kolejny świetny sezon i wszystko wskazuje na to, że pewnie kroczy po nagrodę MVP.

 

ANTYBOHATER TYGODNIA:

Metta World Peace – to nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. O sprawie wiedzą raczej już wszyscy sympatycy NBA. Podczas meczu Thunder vs. Lakers pan Metta World Peace po jednej z udanych akcji tak się cieszył, że aż znokautował Jamesa Hardena. Łokieć „Ron Rona” znalazł się na głowie obrońcy „Grzmotów”. Cios był naprawdę mocny i brutalny. Rzadko ogląda się takie brzydkie zagrania. World Peace powiedział, że to niby było całkowitym przypadkiem, ale fakt jest faktem i takie zachowania trzeba tępić.