Magic rozjechani we własnej hali przez Hawks

Dwight Howard wciąż jest poza grą i wygląda na to, że opuści resztę sezonu regularnego. Drużyna Magic nie najlepiej przeżywa jego brak – bez niego przegrali 4 z 5 spotkań, a dziś zostali rozgromieni w Amway Center przez Atlantę Hawks. Wynik 81:109 dla Jastrzębi dał im jedno zwycięstwo przewagi nad Magic (zajmują odpowiednio 5. i 6. miejsce), w dodatku mają z nimi tie-breakera. Nie najlepiej dzieje się w Orlando.

Magic nigdy nie objęli prowadzenia w tym meczu. Hawks rozpoczęli dość mocno, ale jeszcze w końcówce pierwszej kwarty gospodarze przegrywali tylko 6 punktami. Atlanta zakończyła ją jednak 7 punktami z rzędu. Orlando mogło jeszcze wrócić do gry w drugiej odsłonie, ale zbliżyli się tylko na 6 punktów. Pierwszą połowę zakończyli z 20-punktową stratą, która w czwartej kwarcie wzrosła do 35.

To był po prostu blow-out, zmiażdżenie. Magic mieli kłopoty z trafianiem do kosza, ich strzelcy nie mieli dziś dobrego dnia (39% FG, 21% 3pt). Glen Davis (16 pkt, 9 zb, 8-13 FG, ale też -30), zastępca Howarda na środku oraz rezerwowy Von Wafer (16 pkt, 8 zb, 4 ast, 3-4 3pt) byli dziś najskuteczniejszymi graczami zespołu Orlando, jednak ich kolegom nie wiodło się już tak dobrze. Jason Richardson (4-11 FG, 9 pkt) znów się zablokował, Ryan Anderson (2-12 FG, 0-8 3pt) rozegrał jeden z najgorszych meczów w tym sezonie (MIP:)). Nie popisali się również Jameer Nelson (9 pkt, 4-14 FG) i JJ Redick (2-7 FG). Łącznie pierwsza piątka (poza Davisem) spudłowała dziś 32 z 44 rzutów.

Hawks byli ich zupełnym przeciwieństwem. Mieli co prawda tyle samo strat (15), ale też 25 asyst (ORL 14). Aż siedmiu graczy gości zanotowało double-digits, w sumie drużyna trafiła 50,6% rzutów. Lepiej wiodło im się też zza łuku, trafili stamtąd aż 14-krotnie. Najlepszym graczem był Jannero Pargo, który zdobył 17 punktów i trafił 5 trójek. Stał on na czele ławki, która zdobyła w sumie 58 punktów. 16 miał Marvin Williams, a po 11 Stackhouse i McGrady (6 zb, 5-7 FG). Całkiem dobrze spisali się także liderzy Hawks. Joe Johnson (16 pkt) i Josh Smith (16/8) nie dokonali co prawda czegoś niezwykłego, ale nie oddali też masy rzutów (razem 11-21 FG). Gdyby ławka nie grała tak dobrze, zapewne przejęliby mecz. Ale dziś nie było takiej potrzeby.

Sweep 4-0 z Hawks w 2010 roku to ostatnia tak dobra gra Magic przeciwko tej drużynie. Atlanta wygrała 10 z 12 ostatnich spotkań z nimi, w tym wszystkie 3 w tym sezonie oraz 4 z 6 w zeszłorocznej pierwszej rundzie.

Hawks w dodatku mają przed sobą znacznie łatwiejszy terminarz. Rozegrają dwumecz z Raptors oraz mecz z Pistons. Magic zaś zagrają z Cavs, 76ers i Celtics. Biorąc pod uwagę absencję Howarda, na miejscu Hawks byłbym już spokojny o piąte miejsce. Orlando zaś powinno modlić się, by Howard wrócił na play-offy i to w stylu lepszym od Derricka Rose’a, bo bez niego mogą liczyć już tylko na gorący shooting. A przecież trudno, by wpadało przez całe PO.

Komentarze do wpisu: “Magic rozjechani we własnej hali przez Hawks

Comments are closed.