Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (15)

Witam! Niektórzy zawodnicy to prawdziwi zabójcy. Mają niesamowity instynkt strzelecki i ciężko ich zatrzymać kiedy są na fali. Przekonali się o tym ostatnio Chicago Bulls. Co na drugim biegunie? Wyobraźcie sobie, że jesteście właścicielami zespołu i sprowadzacie zawodnika, który ma być solidnym wzmocnieniem. Jest to gracz doświadczony z wyrobioną pozycją w NBA. Wiadomo czego można od niego oczekiwać, ale on gra znacznie poniżej swoich możliwości. Można się zdenerwować…

BOHATER TYGODNIA:

Carmelo Anthony – nie od dziś wiadomo, że „Melo” to wybitny strzelec. Niedawno boleśnie przypomnieli sobie o tym zawodnicy Chicago Bulls. Anthony po prostu załatwił „Byki”. Trafiał wtedy, kiedy drużyna najbardziej tego potrzebowała. Na niecałą minutę przed końcem IV kwarty Chicago prowadziło pięcioma punktami. Najpierw jednak Carmelo udanie wjechał pod kosz zmniejszając straty, a w ostatnich sekundach trafił trójkę, która zapewniła dogrywkę. W dodatkowym czasie gry mieliśmy wręcz powtórkę sytuacji. „Byki” prowadziły na lekko ponad minutę przed końcem czterema punktami. Anthony znowu jednak wziął sprawy w swoje ręce. Ponownie udanie wjechał na kosz, a w ostatnich sekundach trafił z dystansu. Tym razem nie doprowadził do dogrywki, ale dzięki jego rzutom New York Knicks wygrali 100:99. Te jego trójki naprawdę robiły wrażenie, bo odpalał je bez zastanowienia błyskawicznie składając się do rzutu i to mimo asysty obrońcy. To jest prawdziwy zabójca. W całym meczu zdobył 43 punkty notując 4/5 za trzy.

 

 

 ANTYBOHATER TYGODNIA:

Lamar Odom – to nie jest udany sezon tego zawodnika. Trzeba nawet uczciwie przyznać, że to jego najgorszy sezon w dotychczasowej karierze. Gdy przechodził do Dallas miał być sporym wzmocnieniem. Tymczasem okazał się cieniem samego siebie. W niczym nie przypomina zawodnika, który był wybierany najlepszym rezerwowym poprzedniego sezonu. Cierpliwość w stosunku do niego już się jednak wyczerpała. Odom został odsunięty od drużyny i już raczej nie wybiegnie na parkiet w bieżącym sezonie. Szkoda, że obserwujemy tak nagły dołek tak ciekawego zawodnika. Może to przez to, że cały czas w głębi duszy rozpacza po opuszczeniu Los Angeles?