Gordon powrócił, Hornets ogrywają Denver

New Orleans Hornets po bardzo efektownym i zaciętym spotkaniu ograli Denver Nuggets 94:92 . Kluczem do zwycięstwa okazał się Eric Gordon i jego celne dwa rzuty wolne, na 2.1 sekundy do końca spotkania! Zapewniające zwycięstwo gospodarzom ze stanu Luizjana! Dla „Szerszeni” jest to 14. zwycięstwo w sezonie, dla Nuggets natomiast 25. porażka.

Tak jest, ten dzień wreszcie nastał! Eric Gordon po bardzo długiej absencji, wreszcie założył meczową koszulkę z napisem „NOLA”. Starcie Denver Nuggets z New Orleans Hornets nabrało więc rangę ważniejszego i bardziej interesującego wydarzenia (szczególnie dla sympatyków Hornets). Hala, a właściwie kibice, przywitali go gromkimi brawami. Na starcie warto również dodać, że do gry wrócił też skrzydłowy „Szerszeni” – Trevor Ariza i center – Chris Kaman. Na ławce jako „nieaktywny” pozostaje więc już tylko Emeka Okafor. 

W szeregach Denver Nuggets na parkiecie zabrakło Danilo Gallinar’ego,Wilsona Chandlera i Hiszpana, Rudy’ego Fernandeza.

 

Co ciekawe New Orleans Hornets stracili w 1. kwarcie aż 7 piłek, ale ostatecznie weszli lepiej w mecz niż rywale, ponieważ po 12 minutach gry prowadzili 20:18. Warto podkreślić jeszcze, że mecz zaczął się od wysokiego prowadzenia gospodarzy 14:4. „Bryłki” od pierwszego gwizdka miały spore problemy ze skutecznością. Co jednak zmieniło się w drugiej odsłonie, gdzie zarówno Denver jak i Hornets grali punkt za punkt, kosz za kosz. Oba teamy trafiały ważne rzuty, w obronie nie błyszczały, co w konsekwencji po pierwszej połowie dało wynik na styku: 46:45 dla gości. 

 

Trzecią kwartę Hornets rozpoczęli od runu 6-0, głównie za sprawą celnych rzutów Jasona Smith, który skończył mecz ostatecznie z 10 punktami i 4 zbiórkami na koncie. Następnie 4 „oczka” z rzędu dorzucił Eric Gordon i po 3. minutach w drugiej połowie Hornets prowadzili już 55:48! Ze strony Denver w tamtym okresie nie było lidera, nikt nie przejął odpowiedzialności na swoje barki. „Bryłki” grały bardzo drużynowo, ale „Szerszenie” prezentowali szalenie konsękwętną koszykówkę, niczym Utah Jazz w najlepszych latach i po 36 minutach spędzonych na parkiecie, pewnie prowadzili 75:67.

 

Czwartą odsłonę od mocnego uderzenia rozpoczął Al Harrington, trafił trójkę, zmniejszył dystanst do 5 punktów. Swoją drogą to podkoszowy Nuggets uzbierał w tym meczu 14 punktów i 3 zbiórki. Warto wspomnieć też o incydnecje jaki miał miejsce właśnie chwilę po rozpoczęciu ostatnich 12 minut meczu. Andre Miller chciał zatrzymać rozpędzonego, biegnącego do kontrataku Carla Landr’ego, uczynił to pod swoim koszem, brutalnie uderzając Carla z barku, a ten z całym impetem wylądował na (twardym) parkiecie. Publiczność poderwała się na równe nogi, sędziowę wkroczyli na czas i obyło się bez zbędnych przepychanek.

W 4. odsłonie działy się rzeczy niesłychane!  Kiedy mecz wydawał się rozstrzygnięty na korzyść gospodarzy, Denver rzucili się w szaloną pogoń. Doszli do tego, że na 20 sekund do końca przegrywali trzema punktami. Odopowiedzialność na swoje barki wziął Al Harrington. Wyszedł w górę, a w New Orleans Arena słychać było tylko jęk zawodu. Równo! Ostatnia akcja należała jednak do Erica Gordona! Gracz, który rozgrywał swój pierwszy mecz po kontuzji, wymusił faul i wykorzystał dwa rzutu osobowe, na 2.1 do końca spotkania. Jason Smith przechwycił piłkę, po złym podaniu jednego z graczy Denver i to byłoby na tyle! New Orleans Hornets ogrywają Denver Nuggets 94:92. 

 

Trudno wytypować najlepszego gracza spotkania. Może dlatego, że aż 6 zawodników Hornets zdobyło 10 lub więcej punktów. Najlepiej prezentują się statystyki Greivisa Vasqueza. Wenezuelczyk uzbierał bardzo solidne 11 punktów, 10 asyst i 5 zbiórek, trafiając 4/5 rzutów z gry. 

Wracający po kontuzji Eric Gordon zaaplikował rywalom 15 punktów, do tego dorzucił jeszcze 4 asysty i 4 zbiórki. Trafił jednak mizerne 3/11, ale na pocieszenie stąpał na linii rzutów wolnych 9 razy, z czego wykorzystał 7 prób. Chris Kaman uzbierał 14 punktów i 10 zbiórek, a Trevor Ariza identycznie jak Eric, 15 „oczek”

Co do tego, kto był najlepszym zawodnikiem Denver Nuggets, nie mam żadnych wątpliwości. Ty Lawson uzbierał 22 punkty, trafiając 7/15 rzutów z gry, rozdał też 6 asyst. Na 15 punktów stać było Arrona Afflalo. To okazało się jednak zbyt mało na rozpędzonych Hornets.

 

Kluczem do zwycięstwa tak naprawdę okazała się skuteczność. „Szerszenie” trafiły tej nocy solidne 35/67 (52.2%) z gry, przy zaledwie 35/83 (42.2%) Denver. Różnica jest spora, to przecież całe 10%! „Bryłki” radziły sobie nawet gorzej na deskach, zebrali 32 piłki, gospodarze natomiast 41, w tym 11 na tablicy atakowanej.

 

Na koniec dodam jeszcze, że Hornets zablokowali rywali aż 10 razy! Z czego 5 bloków „założył” Chris Kaman!

 

Recap tego spotkania znaleźć można też na hornets.pl