Jazz-meni walczą o play offs i psują historyczny występ byłego kolegi.

Najlepszy mecz w sezonie rozgrywał minionej nocy Wesley Matthews. Obrońca Portland w starciu ze swoimi ex kolegami zanotował historyczny występ, stając się jednym z 6 graczy na przestrzeni ostatnich sezonów, który oddał 12 rzutów z gry i zakończył spotkanie z 33 oczkami. Matthews prowadził Smugi podczas pierwszej wygranej kwarty (35:22), jednak każda następna odsłona była już gorsza a zespół trenera Canalesa tracił swoją przewagę na rywalem.

Rzucający obrońca Blazers trafił 5 z 6 rzutów za trzy punkty oraz trafił 8 z 10 rzutów wolnych. Niestety nikt poza nim i LaMarcusem Aldridgem (11-22 z gry i 27 oczek) nie był w stanie po stronie gospodarzy nawiązać wyrównanej walki z zespołem Ty’a Corbina.

Ray Felton (2-10), J.J. Hickson (2-8 po bardzo udanych poprzednich spotkaniach 15/9zb z Wolves 29/13zb z Clippers) oraz Nicolas Batum (6-17 z gry), a nawet Johnny Flynn (1-5) nie byli w stanie, skutecznie wesprzeć swoich liderów. Zamiast tego – pomijając słabszą defensywę – dali się dogonić już podczas drugiej odsłony i przy skutecznej grze rezerwowych Utah.

Kto wie czy kluczowym momentem nie okazał się fakt kontuzji Devina Harrisa. W miejsce startera Jazz, który doznał skręcenia stawu skokowego w pierwszych 24 minutach, grę w drugiej połowie dla gości kreował Jamal Tinsley, autor 6 asyst.

To właśnie ex gracz Pacers prowadził Jazz podczas drugiej połowy, a po jego dograniach nastąpiło przełamanie 17-3 na korzyść przyjezdnych. Łącznie od końcówki 2kw. kiedy to Tinsley pojawił się na parkiecie, goście zanotowali zryw 23-3!

Drugi zespół pod kątem zbiórek dzięki postawie Derricka Favorsa, Al’a Jeffersona oraz Paula Millsapa nie dał większych szans w pomalowanym ekipie Rip City. Big Al ustrzelił dublet 13pkt/10zb, 11pkt i 11zb dodał Derrick Favors, a gwiazdą meczu okazał się (niegdyś przymierzany do Blazers) Paul Millsap z 31pkt i 11zb.

Podopieczni trenera Corbina zakończyli spotkanie runem 8-0 i odnieśli 28 wygraną sezonie, co daje im dalszy udział w wyścigu o play offs 2012. Atutem Blazers w tym spotkaniu była siła rzutów za trzy punkty (12-22), jednak gościom dzięki postawie podkoszowych graczy udało się przetrwać i ograć ekipę z Rose Garden. Na 20 sek przed końcem meczu Tinsley przechwycił podanie Batuma do Feltona i skierował je do Millsapa, który nie zwykł marnować takich okazji i zapakował piłkę do kosza.

X-factorem okazał się (nie pierwszy raz w tym sezonie) Gordon Hayward. Drugoroczniak trafił 3 z 5 rzutów za 3pkt i zakończył spotkanie z 20pkt na koncie.

Następny przystanek dla Jazz-menów to konfrontacja z Phoenix Suns, nie muszę mówić – bardzo ważna – po być albo nie być obu ekip w play offs.

Wynik: Utah Jazz (28-26) – Portland Trail Blazers (25-29) 102:97

Punkty: Millsap 31, Haywaard 20, Jefferson 13 i Favors 11 oraz Matthews 33, Aldridge 27 i Batum16.