Suns nie dali szans Hornets.

Autorzy: Woy & Gladysh

Marcin Gortat nie musiał się specjalnie przemęczać żeby zanotować 13 punktów i 7 zbiórek w 27 minut, ponieważ zmęczeni walką z Los Angeles Lakers poprzedniego dnia Hornets, nie byli w stanie przeciwstawić się Suns. Zespół z Arizony przegrał cztery z ostatnich sześciu spotkań, czym znacznie utrudnił sobie sytuację w walce o awans do playoffs. „Słońca” wygrały tym razem na własnym parkiecie 92-75 z „Szerszeniami”, a o zwycięstwie zadecydowała głównie trzecia kwarta, rozpoczęta przez gospodarzy runem 20-6, kiedy to osiągnęli oni 21-punktową przewagę (70-49).

Dla Hornets na niewiele zdał się powrót do składu Chrisa Kamana i Gustavo Ayona. Obaj zdobyli w sumie tylko 12 punktów i 11 zbiórek, grając odpowiednio: 26 i 28 minut. Goście od pierwszych minut grali bardzo niemrawo, jakby sobotnie spotkanie z Lakers wyciągnęło z nich wszystkie siły. Przeciwko Suns rzucili zaledwie 1 punkt z szybkiego ataku, podczas gdy napędzani przez Steve’a Nasha (4 pkt, 14 ast) rywale 12, oraz tylko 9 razy dostali się na linie rzutów wolnych. NOH stracili aż 19 piłek, z których Suns rzucili 23 łatwe punkty.

 Suns ponownie zagrali bez kontuzjowanego Granta Hilla. O ile jeszcze w meczu z Hornets nie było widać braku najlepszego defensora „Słońc” – bo rywale nie sprawiali problemów w ataku, tak już podczas ośmiomeczowej serii, podczas której aż 7 razy zespół Alvina Gentry’ego zagra na wyjeździe może go zabraknąć. Zwłaszcza kiedy przyjdzie pilnować choćby Kobe Bryanta lub Rudy’ego Gaya.

21 punktów rzucił Jared Dudley, który w ostatnich siedmiu spotkaniach zdobywał tylko po 9 oczek. Z dobrej strony pokazał się powracający do rotacji Josh Childress. W ciągu 19 minut zanotował 5 punktów i 6 zbiórek. Ponadto tempa nie zwalnia Shannon Brown, autor 16 oczek, który na dobre wprowadził się do pierwszej piątki w miejsce w/w Hilla.

Brown dał sygnał do ataku na przestrzeni trzeciej odsłony, podczas której miejscowi wypracowali przewagę 70:49. 18-4 run na przestrzeni 4 minut okazał się decydującym o wyniku fragmentem meczu.

Suns mieli 6 graczy z tzw. double figures. W szeregach Szerszeni tylko 3 graczy przekroczyło pułap 10 oczek.  Gortat i spółka zdobyli aż 52 oczka z pomalowanego.  Od czasów Meczu Gwiazd ekipa trenera Gentry’ego wygrała 9 z 11 spotkań we własnej hali. Na usprawiedliwienie jednak trzeba dodać, iż goście zagrali bez kontuzjowanego tercetu: Ariza-Gordon-Okafor.

Gracze Monty’ego Williamsa zostali pierwszym teamem Zachodu w NBA z liczbą 40 porażek w sezonie..

„We are going to have games that we have to win and a lot of those games are going to be on the road. For us, this is our first playoff game and we get on a plane and fly to Sacramento and that will be our next playoff game. I think that is how we have to approach it.”Alvin Gentry.

Robin Lopez obchodził swoje 24 urodziny i jego team wygrał tegoroczne zmagania z Szerszeniami bilansem 3-1. Jak pamiętacie zaczęło się bardzo ciekawie dla Szerszeni od debiutu Erica Gordona i jego game winnera w grudniu..

Wynik: Phoenix Suns (26-26) – New Orleans Hornets (13-40)  92:75

Punkty: J. Dudley 21, S. Brown 16, C. Frye 14 (11 zb), Gortat 13, Lopez 10 oraz M. Belinelli 14, J. Smith 14, J. Jack 13.

Komentarze do wpisu: “Suns nie dali szans Hornets.

  1. „Gracze Monty’ego Williamsa zostali pierwszym teamem w NBA z liczbą 40 porażek w sezonie..”

    Hm, że 40 porażek ok- ale nie są pierwsi w NBA- bobki z charlotte mieli 40 porażek jako pierwsi w lidze. W konfie zachodniej- owszem :)

    Pozdro600

Comments are closed.