Byki nadspodziewanie łatwo wygrywają w Atlancie.

Brak Derricka Rose’a jak na razie nie znajduje odbicia w bardzo korzystnym bilansie jego zespołu. Team z Wietrznego Miasta gościł minionej nocy w Phillips Arenie i ponownie, po raz 41. tryumfował. Byki tym samym odkupiły swoją wysoką porażkę z United Center i z meczu przeciwko Denver Nuggets.

Jeśli ktoś z Was miał okazję oglądać to spotkanie to musi przyznać, że Jastrzębie wcale nie przypominały drużyny, która całkiem niedawno ogrywała Jazz-manów, Wizards, Nets czy Cavaliers. Już podczas przegranego meczu z Bucks sprzed dwóch dni widać było problemy w obronie i w ataku drużyny Larry’ego Drew. Tym razem jednak gra Hawks wyglądała jeszcze gorzej..

Pierwsza kwarta, w miarę wyrównana za sprawą Josha Smitha – autora 9 oczek – wcale nie zwiastowała gorszej gry Hawks (23-21 po 1kw) oraz tego co się stało w kolejnych odsłonach.

Bulls mogli tym razem liczyć na większą skuteczność Luola Denga (pkt w 1 odsłonie), C.J. Watsona (5pkt i 3as w I kw.), Carlosa Boozer i Joakima Noaha (po 4 pkt w I kw.) aniżeli miało to miejsce w meczu z Nuggets, gdzie wszyscy generalnie zawiedli.

I teraz uwaga, Byki trafiły wszystkie 7 pierwszych prób rzutów zza łuku! Ponadto wrócili do swojego wysokiego grania na deskach i zapomniały o fatalnym występie z Samorodkami, ogrywając na tablicach Jastrzębie 45-36.

Druga kwarta to popis skuteczności gości i 5 kolejnych celnych rzutów za trzy. Taj Gibson okazał się ponownie energizerem, dodał 19 oczek z ławki, prowadząc byczy team do wyniku 33-19 na przestrzeni drugiej odsłony. Bez odpowiedzi w tym fragmencie pozostawali gospodarze potyczki. Willie Green spudłował w sumie 5 z 6 rzutów, Jeff Teague nie wykorzystał należycie absencji Rose’a. Teague miał tylko 5 na 14 z gry i nie radził sobie z Johnem Lucasem na przestrzeni kluczowej dla losów meczu kwarty. Obrońca Byków dołożył 10 oczek i 5 asyst.

Ławka Bulls ograła swoich vis-a-vie z Atlanty 37:23.

Trzecia kwarta podkreśliła dominację gości. Najpierw 10-2 a potem przedłużająca się seria do stanu 20:8 ; przejście do wyniku 76:58 to głównie zasługa Luola Denga. Angielski skrzydłowy trafił dwie trójki i po 36 minutach miał już na koncie 22 oczka. Deng trafił 5 z 8 trzypunktowych prób w tym meczu i zaliczył najlepszą od czasów kontuzji nadgarstka skuteczność 9-16.

13-5 to bilans meczów Bulls bez Rose’a na przestrzeni całego sezonu. W ostatnich 8 spotkaniach od urazu pachwiny Derricka notują oni stan 7-1!

Ciekawostka: Byki notują bilans 23-0, kiedy zatrzymują rywali poniżej 90 punktów. Legitymują się również najlepszym współczynnikiem meczów wyjazdowych (21-6)

Dobre wiadomości dla Toma Thibodeau to fakt, iż w następnej potyczce przeciwko Pistons wróci do gry długo wyczekiwany Richard Hamilton. Będzie to być może recepta na zawodzącego na dystansie Ronniego Brewera (2-7 dziś i 6-21 w ostatnich trzech grach).

Wynik: Atlanta Hawks (30-22) – Chicago Bulls (41-11) 77:98

Punkty: J. Smith 19, J. Teague 13, J. Johnson 12 oraz L. Deng 22, C. Boozer 20, T. Gibson 19

Komentarze do wpisu: “Byki nadspodziewanie łatwo wygrywają w Atlancie.

  1. Dobry mecz byków,po I kwarcie nie zapowiadało się na tak łatwe zwycięstwo.Kolejny już raz Gibson pokazał ile znaczy dla tej drużyny,moim zdaniem jest jednym z najlepiej broniących PF.

  2. akurat jemu bardziej przygląda, się pod tablicą rywali ale fakt Facet potrafi zablokować

    –> „Brak Derricka Rose’a jak na razie nie znajduje odbicia w bardzo korzystnym bilansie jego zespołu.”
    i dlatego nie ma nawet cienia szans na MVP w tym sezonie

  3. oczywiście GPR co do Rose’a, co ciekawe dzięki temu Tibs ma większe szanse na COTY a Taj będzie wysoko w rankingu na czołowego Szóstego

Comments are closed.