Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (13)

Witam! Miniony tydzień był naprawdę przesycony emocjami. Byliśmy świadkami m.in. czterech dogrywek, meczu w który obydwa zespoły rzuciły łącznie 289 punktów czy rzutu na zwycięstwo dosłownie w ostatnich setnych sekundy. Bardzo ciężko było z wielkiego grona potencjalnych kandydatów wyłonić jednego bohatera. Inni natomiast nie potrafili opanować własnych nerwów i postanowili dosłownie atakować rywali.

BOHATER TYGODNIA:

Kevin Durant – „Durantula” ma za sobą niezwykle udany tydzień. Na mnie szczególnie zrobił wrażenie w pamiętnym meczu Timberwolves – Thunder 140:149. Rzucił wtedy 40 punktów i miał 17 zbiórek, ale nie o to chodzi. Na mnie zrobiły wrażenie jego niezwykle pewne ręce w nerwowych końcówkach. Najpierw w samej końcówce czwartej kwarty trafił za trzy wyprowadzając swój zespół na prowadzenie, ale rywale wtedy zdołali jeszcze wyrównać równie magicznym rzutem Kevina Love’a. W dogrywce role się odwróciły i tym razem Thunder musieli gonić. W kluczowej akcji piłkę znowu otrzymał Durant i znowu trafił z dystansu zapewniając drugą dogrywkę. To była ostatnia część tego meczu, bo „Grzmoty” odskoczyły „Leśnym Wilkom” i odniosły zwycięstwo. Durant jest jak bohater. Kiedy drużyna potrzebuje ratunku to piłkę otrzymuje właśnie KD i wszyscy wierzą w jego pewne ręce.

 

 

 

ANTYBOHATER TYGODNIA:

Jason Smith – zawodnik New Orleans Hornets nie był w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Podczas meczu z Los Angeles Clippers dopuścił się mało koszykarskiego zagrania. Blake Griffin szarżował w kontrze, a Smith chciał go za wszelką cenę zatrzymać. Tak bardzo tego pragnął, że aż chyba zapomniał o przepisach. Postanowił po prostu brutalnie staranować Griffina. Wpadł w niego niczym rozpędzony pociąg. Oczywiście został wyrzucony z boiska. Liga ukarała Smitha zawieszeniem na dwa mecze.