Byki pierwsze z czterdziestką zwycięstw i pierwsi z awansem do play offs.

Był to trzeci ich pojedynek podczas sezonu zasadniczego, a zarazem trzeci rozstrzygnięty na korzyść zespołu Toma Thibodeau. Tym razem jednak koszykarze Chicago Bulls musieli się solidnie napracować by pokonać team Dwayne’a Casey’a.  Mimo tego, Bulls jako pierwsi zapewnili sobie awans do play offs 2012. Ich wygrana we własnej hali nad Toronto Raptors przyniosło im, również jako pierwszemu zespołowi w rozgrywkach, 40. zwycięstwo w sezonie. 

Raptors zagrali te spotkanie bez DeMara DeRozana, któremu po kontuzji nabytej w meczu przeciwko Knicks nie udało się wyrównać imponującej serii 131 startów z rzędu dla Kanadyjczyków, należącej do Alvina Williamsa. Byki zagrały 6 mecz z rzędu bez Derricka Rose’a, a kolejny (który to już mecz z kolei) zmuszeni byli sobie radzić bez Ripa Hamiltona (rozegrał tylko 16 spotkań w trykocie zespołu z Chicago).

Sukces przyszedł im jednak z najwyższym trudem. Bohaterem meczu okazał się pochodzący z Sudanu Luol Deng, który po nieudanym ataku C.J. Watsona, zablokowanego przez obrońcę Raptors Jamesa Johnsona, zebrał piłkę i dobił ją równo z końcową syreną. Sędziowie jeszcze przez chwilę analizowali akcję na wideo, zanim przyznali dwa punkty i zwycięstwo gospodarzom.

O dziwo dla oglądających spotkanie to Dinozaury były górą przez 3/4 spotkania. Po pierwszej, niezwykle udanej dla siebie kwarcie – wygranej 30:20 – goście dominowali na parkiecie słynnej United Center. Kolejne odsłony to mozolne odrabianie strat przez gospodarzy. Kolejno wygrywane kwarty – 5, – 3, – 2 oczkami pozwoliły miejscowym dojść rywala i doprowadzić do dogrywki.

Gospodarzom udało się przede wszystkim wyeliminować w ataku Andreę Bargnaniego, autora ledwie 4 prób przy 18 oddanych rzutach z gry. Wśród Byków z kolei zawodził Kyle Korver, pudłujący aż 6 z 7 oddanych rzutów z gry.

Deng zdobył 23 punkty i zebrał 10 piłek, oczko więcej zanotował z kolei Carlos Boozer, który także miał 10 zbiórek. 23 punkty wywalczył również C.J. Watson, który zastępował kontuzjowanego Rose’a.

Dopisało nam szczęście, że mieliśmy jeszcze czas na zbiórkę. Nie byłem pewny, czy zdążyłem oddać rzut przed czasem – przyznał Deng.

Szczęśliwie wygraliśmy. Oni dominowali od początku i grali lepiej od nas. Mieli również 14 zbiórek więcej – mówił Tom Thibodeau, szkoleniowiec Bulls, którzy w minioną środę także ograli Raptors (94:82).

James Johnson, były zawodnik Bulls, rozegrał w sobotę przeciwko niedawnym kolegom bardzo dobrą partię. Zdobył 20 punktów, miał osiem zbiórek i cztery bloki (w tym ten, który mógł przesądzić o wygranej gości). Po spotkaniu nie krył jednak rozczarowania. „Zasłużyliśmy na zwycięstwo” – ocenił.

Istotny fakt to, że Byki przez większość część spotkania musiały radzić sobie również bez Joakima Noah, który został wyrzucony przez sędziów za 2 przewinienia techniczne.

Kluczowa dla losów meczu okazała się liczba strat ekipy trenera Casey’a. Jego podopieczni stracili dwa razy więcej piłek od Bulls tj. 18. Ponadto nie popisał się w końcowych 6 sekundach dogrywki Gary Forbes (12pkt i 13zb). Zastępujący DeRozana skrzydłowy spudłował dwa rzuty wolne przy stanie 101:100 dla Raptors i dał szansę Bykom, którzy ją wykorzystali!

Wynik: Chicago Bulls – Toronto Raptors 102:101 (OT)

Punktowali: C. Boozer 24 (10 zb), L. Deng 23 (10 zb), C.J. Watson 23 oraz J. Calderon 20 (10 as), J. Johnson 20, A. Bargnani 17.