Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (11)

Witam! Los bywa przewrotny. Czasami ktoś potrafi zagrać rewelacyjny  mecz, by w niedługim czasie popsuć prostą akcje. Ponadczasowy szacunek uzyskują natomiast zawodnicy, którzy zachowują zimną krew w najcięższych sytuacjach. Wiedzą, że muszą trafić i ze stoickim spokojem, kamienną twarzą po prostu trafiają. Po tym poznaje się tych najlepszych. Istnych bohaterów.

BOHATER TYGODNIA:

Dwyane Wade – „Flash” wygrał dla Miami ciężkie starcie z Indiana Pacers. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W decydującej akcji, przy stanie 91:91, piłka powędrowała właśnie do Wade’a. On już dobrze wiedział co z nią zrobić i zrobił to perfekcyjnie. Miałem wrażenie, że po otrzymaniu piłki był po prostu pewien, że trafi niezależnie co się zdarzy. Trochę pokozłował, a w odpowiednim momencie oddał rzut mimo asysty obrońcy. Wydawało się nawet, że był tam jeszcze faulowany, ale gwiazdka nie było, a teraz nie jest już to istotne, bo Wade trafił i Miami wygrało. Ogólnie to był dobry tydzień dla Heat, bo wygrali wszystkie swoje trzy mecze.

 

 

ANTYBOHATER TYGODNIA:

Rajon Rondo – w ubiegłym tygodniu był bohaterem, a teraz przypadła mu ta mnie zaszczytna rola. Wszystko za sprawą meczu z Houston Rockets. Boston prowadził dwoma punktami na 19 sekund przed końcem IV i zebrał piłkę po niecelnym rzucie rywali. Rondo wykorzystał zagapienie defensywy „Rakiet” i błyskawicznie pobiegł do kontry. Dostał podanie i mógł przypieczętować zwycięstwo swojego zespołu, ale… nie trafił w sytuacji sam na sam z koszem! Każdemu zdarzają się nawet proste błędy, ale zawodnik tej klasy powinien wykańczać tego typu sytuacje. W odpowiedzi trafił Dragic doprowadzając do dogrywki. Całe szczęście dla fanów Celtics i samego Rajona Rondo, Boston poradził sobie w dodatkowym czasie gry. Tej całej nerwówki można było jednak łatwo uniknąć.

 

Komentarze do wpisu: “Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (11)

  1. 2011/2012 lata się pomyliły, Rondo dał rade przyznam że wcześniej tego nie widziałem

Comments are closed.