Fatalna seria Mavs.

Mavericks przegrali kolejne spotkanie. W sumie z ostatnich 10 gier, polegli aż 7 razy, a w piątek, w meczu back-to-back nie dali rady z młodym zespołem Sacramento Kings (97-110). Podopieczni Ricka Carlisle’a pozwalają w tym sezonie swoim rywalom zdobywać zaledwie 91.4 punktów w każdym spotkaniu, co jest czwartym najlepszym wynikiem w lidze. W piątek, „Królowie” roznieśli w strzępy defensywę Mavs, rzucając 110 punktów i trafiając aż 50.6% rzutów z gry. Tyreke Evans (17 pkt, 9 zb) i spółka stracili tylko trzy piłki w pierwszej połowie, którą wygrali 54-44.

Jedyną szansą Mavs na wygranie tego meczu była przewaga na tablicach (44-34), a szczególnie 12 zbiórek ofensywnych w pierwszych 24 minutach. Zabrakło jednak zawodników, którzy mogliby zdobywać punkty z ponowień poza Ianem Mahinmim (12 pkt, 7 zb). Dirk Nowitzki i Lamar Odom spudłowali w sumie aż 13 z 20 rzutów z gry. Jak powiedział po meczu najskuteczniejszy (23 pkt) zawodnik zespołu z Dallas, Jason Terry Mavs potrzebują zmian, ponieważ te układ, w którym graj obecnie już chyba się przejadł.

Kings trafili aż 11 rzutów z dystansu, w czym spora zasługa DeMarcusa Cousinsa (15 pkt, 4 zb) i Chucka Hayesa (4 pkt, 5 zb), którzy świetnie dzielili się piłką z parterami i zanotowali w sumie aż 9 asyst. Evansa w ofensywie wspierali głównie Marcus Thornton (17 pkt)  i Isaiah Thomas (14 pkt). Sacramento wygrało 10 z 16 meczów we własnej hali, rozgrywanych w tym sezonie. Niestety na wyjazdach, ich bilans wynosi 4-20.