NBA Today! – 1 marca

Oklahoma City Thunder 105:102 Orlando Magic

Minnesota Timberwolves 95:104 Phoenix Suns

Los Angeles Clippers 108:100 Sacramento Kings

Miami Heat 107:93 Portland Trail Blazers

MVP: LeBron James (MIA) – 38 pkt, 11 zb, 6 ast, 5 stl, 13-22 FG, 0 TO

Choć Jeremy Lin go powoli go dogania, a Kobe Bryant według niektórych jest w tym „lepszy” od niego, to jednak uważam, że to James jest najbardziej hejtowanym koszykarzem globu. Głównie za to, że jeszcze nie wygrał mistrzostwa i nigdy tego nie zrobi nie z powodu umiejętności (bo nawet najbardziej zagorzali hejterzy muszą uznać go za rewelacyjnego gracza), a psychiki. Po prostu, gdy przychodzi bardzo ważny moment, bardzo ważny mecz czy seria, LeBron się spala i blokuje. Bo przecież jedynym, który jest w stanie go zatrzymać, jest on sam. To właśnie stoi za blamażem jego drużyny w crunch-time, dogrywkach, czy wielkich meczach w play-offs np. piąty mecz Półfinałów Wschodu 2010 przeciwko Celtics (ostatni mecz w Cleveland w barwach Cavs) czy ostatnie Finały. Można za to krytykować LeBrona i mieć do niego żal, że takie mecze jak G5 ECF 2007 przeciwko Pistons nie mają miejsca częściej. Można.

Ale póki mamy sezon regularny, LeBron jest królem. Dzisiaj to potwierdził. Jest pierwszym graczem w historii, który zrobił 35/10/5/5 bez ani jednej straty. Razem z Dwyane’m Wade (razem 71 pkt) poprowadzili Heat do wygranej (czy kogoś to dziwi) nad Blazers i to mimo braku Chrisa Bosha (śmierć babci). I to pewnie nie ostatni taki występ LeBrona w tym sezonie regularnym, ba, nawet w pierwszych seriach play-offs może zrobić kilka 30/10/10, może pokusić się o to także w Finale Wschodu przeciwko Bulls. Uprzedzam fakty, ale innego rozwiązania chyba nie ma, Heat są za mocni. Ale kluczem będą Finały. Póki co LeBron dotarł do dwóch w karierze – w 2007 roku przeciwko Spurs (sweep dla SAS) i zeszłorocznych z Mavs. Być może w tym roku wreszcie się zrehabilituję. Po cichu mu kibicuję, bo po prostu chcę zobaczyć, jak będzie postrzegany po zdobyciu pierścienia. Ale to zależy tylko od niego samego.

Drugie miejsce: Kevin Durant (OKC) – 38 pkt, 8 zb

Nie miałem czasu, by obejrzeć mecz Thunder-Magic i może to i dobrze. Tylko bym się zdenerwował. Orlando prowadziło już 14 punktami, w czwartej kwarcie jedenastoma. Ale wtedy przyszedł Kevin Durant, rzucił w 4Q 18 punktów, odebrał Magikom wygraną i pojechał z kolegami z kolejnym zwycięstwem po zaciętej końcówce, wczoraj 76ers, a dziś Magic. Obie ekipy po prostu zawaliły ostatnie minuty, na czym skorzystali

Nie bez powodu uznaje się OKC za jedyną drużynę, która może zagrozić Miami Heat. Znamy możliwości Kevina Duranta, Russella Westbrooka i Jamesa Hardena w ataku, a Kendricka Perkinsa, Serge’a Ibaki, Thabo Sefoloshy i Nicka Collisona w obronie. Sam Presti zbudował naprawdę świetny zespół tak naprawdę od zera, w oparciu o Draft. Chylę czoła i również życzę powodzenia w.. play-offach, po w przypadku Thunder i Zachodu nie można mówić o łatwej przeprawie w żadnej rundzie. To nie Wschód. Moim zdaniem OKC zajdą daleko, jeśli w ataku zacznie grać cała drużyna, bo Durant i Westbrook zabierają zbyt dużo rzutów. Trafiają, fakt, ale w PO wystarczy rzucić na nich dobrych obrońców (Battier, Allen na Duranta na przykład) i już są ograniczeni. Tu najlepiej widać, że koszykówka to sport zespołowy.

O tym, jak wielką pracę wykonał Presti, świadczy fakt, że Thunder po raz pierwszy w swojej młodej historii wygrali w Orlando. Dzięki Durantowi i Westbrookowi czyli „wychowankach” Thunder.

Skoro już o Durantuli – jeśli Thunder wywalczyliby najlepszy bilans w lidze, to Kevin zostałby MVP? Czy nadal wyżej notowanoby LeBrona (zakładam 2. miejsce Heat).

Trzecie miejsce: Chris Paul (LAC) – 22 pkt, 9 ast, 3 stl, 32 min

Blake Griffin został ograniczony, rozpędzał się DeMarcus Cousins. Kto uratował sytuację i wygrał ten mecz dla Clippers? Oczywiście, Chris Paul. Po to tu przyszedł.

W dzisiejszym podsumowaniu zajmuję się już play-offami, więc prognozy nie ominą też Clippers – moim zdaniem w tym roku nie można jeszcze mówić o tym, że LAC są contenderami i walczą o mistrzostwo. Gdyby Los Angeles leżało gdzieś na Florydzie, to może tak. Ale nie tutaj, na Zachodzie jest za dużo dobrych rywali, którzy mogą sprawić Clippers duży kłopot. Ta ekipa nie ma przede wszystkim obycia w play-offach, poza CP3 oczywiście. Ale sam nie uciągnie tej armii. Głównym wsparciem ma być Blake Griffin, ale ten gość gra dopiero drugi sezon w lidze i dopiero pierwszy raz zagra w PO.  A to troszeczkę inna bajka.

Ale skoro CP3 samodzielnie urwał Lakersom dwa mecze w zeszłym roku, to z lepszą drużyną może dotrzeć nawet do Finałów Zachodu. Może. Wciąż jest zbyt dużo wątpliwości, które wyjaśnią się dopiero w trakcie fazy posezonowej.

Najlepszy przegrany: Dwight Howard (ORL) – 33 pkt, 9 zb, 14-20 FG

Dwight gra słabo – Magic wygrywają.

Dwight gra świetnie – Magic przegrywają.

 

Ten schemat jest dość ogólny, nie uwzględnia przecież siły rywala (wczoraj wygrali z Wizards, dziś przegrali z Thunder), ale coś może być na rzeczy. Magic radzili sobie przecież w tym meczu bardzo dobrze, a pękli dopiero w końcówce, oczywiście głównym powodem porażki jest nagły wybuch wulkanu zwanego Kevin Durant, ale nie ukrywajmy, Orlando także przysłużyło się do ostatecznego zakończenia. 8-25 z gry? Mogło być lepiej. No i Jason Richardson mógł trafić tą ostatnią trójkę.

Cieszę się, że Dwight Howard w jednym ze swoich ostatnich meczów w barwach Magic (tak, uważam, że odejdzie przed trade-deadline) zagrał wreszcie bardzo dobrze, ostatnio było z tym różnie. Ale jeśli on gra dobrze, jego koledzy się rozleniwiają i przestają grać, jak należy. A Dwight przecież wszystkiego za nich nie zrobi. Stąd uważam, że Stan van Gundy powinien coś z tym zrobić, to jest coraz częstsze zjawisko. Cały czas mam w pamięci serię z Hawks, gdzie Howard kręcił statystyki na poziomie Chamberlaina, a jego drużyna i tak przegrywała.

Drugie miejsce: DeMarcus Cousins (SAC) – 23 pkt, 1o zb

Kings zostają w Sacramento. Cieszę się, ale jednocześnie żal mi kibiców z Seattle, u których znów pojawiła się nadzieja, że odzyskają Sonics. Dziś Królowie rozegrali drugi mecz u siebie po 'the decision’ włodarzy Sacto. Najpierw wygrali z Jazz, dziś polegli wprawdzie z Clippers, ale przez większą część meczu było to wyrównane spotkanie. Rywale byli po prostu lepsi.

A mój ulubieniec Isaiah Thomas został debiutantem miesiąca.

Czuję, że lepsze czasy dla Sacramento nadejdą już niedługo.

Trzecie miejsce: Luke Ridnour (MIN) – 15 pkt, 8 ast

Być może statline nie powala na kolana, ale dzisiaj rozegrano tylko cztery mecze, więc nie spodziewałem się wysypu „LeBronów”.

Wolves dość niespodziewanie przegrali z Suns i pierwszy raz od bardzo dawna można było napisać takie zdanie. To świadczy o tym, co dzieje się w Minnesocie. Choć teraz Wolves złapali słabszą formę, Kevin Love ma kłopoty ze zdrowiem, a Ricky Rubio trochę przygasł, to czas tej drużyny dopiero nadejdzie. A tą porażką tylko przywrócili nadzieje w.. Phoenix. Zawsze coś.

Sixth-man: Mo Williams (LAC) – 18 pkt, 5 ast

Tylko jedna nagroda z powodu tylko czterech spotkań. Jak co czwartek/piątek.

Rookie: Ricky Rubio (MIN) – 13 pkt, 2 ast

Perfekcja na linii (7-7), ale tylko 2 asysty?

International Player: Marcin Gortat (PHX) – 17 pkt, 6 zb & Steve Nash – 13 pkt, 17 ast

Gortat wypadł lepiej od Czarnogórskiego Buldożera z Minnesoty, a nie było lepszego obcokrajowca (nie dziwię się) oprócz jego kolegi z zespołu, który okazał się lepszy od Ricky’ego Rubio, więc.. gratuluję! Muszę zliczyć kiedyś, ile razy i w jakiej kategorii nagrodziłem Gortata. Ale – to po sezonie.

All-NBA 1st team:

  • Russell Westbrook
  • Dwyane Wade
  • LeBron James
  • Kevin Durant
  • Dwight Howard

Najlepsi

punkty: LeBron, Durant (38)

zbiórki: Haslem (14)

asysty: Nash (17)

przechwyty: LeBron (5)

bloki: T. Evans, Cousins, Kenyon, DeAndre (3)

straty: Thomas (6)

3pt: Durant (5)

FT: LeBron (10)