Bobcats wreszcie wygrywają. Po 34 dniach…

Ponad miesiąc kibice Bobcats musieli czekać na przerwanie fatalnej passy porażek. W Air Canada Centre nie było jednak łatwo, bo to dopiero 4 kwarta decydowała o końcowych losach meczu.

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Charlotte Bobcats 4-26 22 25 21 30 98
Toronto Raptors 9-23 23 22 24 22 91


Nie często ogląda się takie spotkania w NBA, bo też rzadko zespoły walczą o zakończenie serii 16 porażek z rzędu. Jeśli włączylibyście mecz w 1 kwarcie i nie wiedzieli kto i gdzie rozgrywa to spotkanie niejeden z was zapewne obstawiłby starcie Polpharma – Siarka czy inny szlagier PLK.

Tak zupełnie na poważnie – tempo meczu w początkowych minutach naprawdę wyglądało fatalnie, a skuteczność ratowało dwóch strzelców. DeMar DeRozan (24 pkt, 2 stl) zdobył 10 z 12 pierwszych punktów dla gospodarzy, a Reggie Williams (22 pkt) przez pierwsze 12 minut ustrzelił 14 punktów.

Mecz zaczął jednak nabierać rumieńców kiedy Bobcats przypomnieli sobie o co grają. A myśl, że ich przeciwnikiem są będący osłabieni brakiem Bargnaniego, bez którego ich rywale mają bilans 3-16 mogła działać tylko mobilizująco. Po pierwszej połowie goście prowadzili dwoma punktami i byli na dobrej drodze do przełamania klątwy jaka dopadła ich w ostatnim miesiącu.

Świetnie spisywali się debiutanci ekipy Jordana. Kemba Walker (14 pkt, 8 ast) zagrał imponująco z ławki i odegrał ważną rolę w crunch time, a jego kolega – Bismack Biyombo siał popłoch pod własnym koszem i oprócz 8 punktów oraz 13 zbiórek dodał do swojego dorobku aż 7 bloków! Jestem pewien, że kiedyś doczekamy się triple-double w jego wykonaniu.

Końcówka meczu momentami przypominała parodię. Najpierw dwa bardzo istotne rzuty z dobrych pozycji spudłował rezerwowy Gary Forbes, potem dwie szanse w szybkim ataku Leandro Barbosa (16 pkt) zaprzepaścił stratami, a na koniec Jose Calderon (14 pkt, 8 ast) trafił z autu… do kosza. Pomijając już kluczową w tym meczu sytuację kiedy gracze gospodarzy zamiast bronić zaczęli upominać się o kroki w wykonaniu grającego znakomicie przez całe spotkanie DJ’a Augustina (11 pkt, 10 ast). W konsekwencji zupełnie niekryty DJ White (10 pkt, 5 zb) zdobył punkty spod kosza i zapewnił Bobcats niezwykle ważne zwycięstwo.

Raptors przegrywają z rzędu 4 mecz, który rozstrzygał się w 4 kwarcie. Zamiast bilansu 13-19 po serii domowych występów pozostają z 9-23 i właściwie zerowymi szansami na play offs. Teraz mają aż 5 dni odpoczynku przed starciem z Pistons, którzy ostatnio są na fali. Być może ta przerwa pozwoli im na regenerację się i być może do składu powróci już Linas Kleiza, który ostatnio prezentował bardzo równą formę zabierając minuty tragicznie grającemu w tym sezonie Rasualowi Butlerowi.

Z kolei Charlotte czekają 2 mecze z rzędu z Indianą będącą w drobnym kryzysie. Powrót Augustina i Maggette’go może nie przywróci im takiej formy jak na początku sezonu kiedy toczyli zacięte boje z Miami czy Atlantą, ale ich siła będzie zdecydowanie większa niż w ostatnich tygodniach i mogę pokusić się choćby o jedną niespodziankę. Presja nie jest już tak duża jak w ostatnich dniach i morale w zespole z pewnością się poprawią.

Komentarze do wpisu: “Bobcats wreszcie wygrywają. Po 34 dniach…

Comments are closed.