Niesamowity mecz w Dallas!

Wszystkich zapraszam na relację, którą pisałem w trakcie konfrontacji zespołów Clippers i Dallas. Ci, którzy nie znają wyniku, powinni świetnie się bawić i chociaż w pewnym stopniu wczuć się w to, co działo się minuta po minucie na parkiecie. Dla tych, którzy mecz oglądali i bardzo dobrze znają jego przebieg, również znajdzie się coś ciekawego.


Mamy dokładnie godzinę 02:39. Na dworze promyki słońca przebijają się powoli przez chmury, a ptaki ćwierkają. Zapowiada się piękny, ciepły dzień. Zaraz, mamy przecież wtorek 14 lutego… Wróć. Za oknem temperatura dawno spadła poniżej zera, gruba warstwa śniegu pokrywa każdy zakątek mojego podwórka, a ptaki wyleciały do ciepłych krajów. Wszystko gotowe. Dallas podejmują na własnym parkiecie Los Angeles Clippers. Czekam na dobre widowisko. Caron Butler dostał właśnie owację na stojąco, pocałował mistrzowski pierścień i przytulił dawnego trenera. Czy to będzie jego dzień? Czeka go dziś pojedynek z dawnym kolegą z drużyny – Shawnem Marionem.

Od początku meczu zawodnicy Mavs narzucili swój styl gry. Szybkie podania i konsekwentna gra w ataku. Clippers nie radzili sobie w obronie, a gdyby nie Butler, który wszedł świetnie w mecz (3-4 zza łuku), mieliby spore kłopoty. Kiedy to piszę, Brendan Haywood zbiera kolejną piłkę, podaje na obwód, a dzieła dokończył Jason Kidd – umieszczając piłkę w koszu rzutem zza linii rzutów 3-punktowych. Chwilę później to samo zrobił Vince Carter i na półmetku 1. kwarty, gospodarze prowadzą 16-12.

Haywood powoli wyrasta na cichego bohatera, 4/4 z gry, panuje i rządzi pod tablicami. Kiedy Jordan sam na sam robi „sprite”, przepraszam, podkoszowy gospodarzy ma 5/5 i 10 punktów! Pierwsza odsłona dobiegła właśnie końca. Cóż mogę o niej napisać? Wysoka skuteczność, spora rozwaga przy budowaniu akcji i solidna obrona daje gospodarzom prowadzenie: 27-19. Ja nie odchodzę jednak od monitora, bo druga, a może pierwsza (nie wiem), drużyna z miasta Aniołów powinna się za parę minut obudzić, co zwiastuje ciekawe widowisko.

2. kwarta
Mo Williams trafił trójkę na powitanie, a Kenyon Martin wysłał właśnie rzut Jasona Terry’go do 5 rzędu trybun. Zdaje się, że „Lob City” wraca do gry, zdaje się… Chris Paul w nietypowy dla siebie sposób traci piłkę, a Dallas znowu prowadzą różnicą 7 oczek. Na parkiecie pojawił się Martin, akcentując swoją obecność potężnym blokiem i celnym jump shotem, posłanym gdzieś z 5 metra. Kubek z herbatą „wytrąca mi” z rąk Mo Williams. Dawny „Kawalerzysta” trafia „big three”, zmniejszając przewagę gospodarzy do już tylko dwóch punktów.

Chris Paul gra właśnie jedno z najgorszych spotkań w sezonie. Jest niczym bezbarwne tło… Na przekór trafił teraz „flotem”, co jednak nie do końca zmienia moją opinię na temat jego występu. Kto kazał kryć Gomes’owi Nowitzki’ego?! powinien stracić posadę … MVP finałów ma właśnie swoje 5-minut. Mamy przerwę w grze, może więc wrócę do „CP3”. Chris oddał do tej pory tylko 3 rzuty, z czego jeden trafił (wspomniany floater), 5 razy asystował i raz zebrał piłkę. Tego gracza stać na wiele więcej.

Muszę przyznać, że liczyłem, iż Paul zdominuje mecz od pierwszych minut. Poczekajmy jednak z wydawaniem wyroku i ocen. Mamy dopiero końcówkę drugiej kwarty, a noc jest jeszcze młoda. Chris trafił właśnie zza łuku, zebrał piłkę… Mam skasować to, co napisałem powyżej? Dał znać o sobie Blake Griffin. Dallas prowadzą, ale już tylko różnicą dwóch punktów. Co skłoniło Ricka Carlislea do przemyśleń i podzielenia się uwagami ze swoimi podopiecznymi (czyt. wzięcie time-outu). Pierwsza połowa dobiegła właśnie końca. Dallas pod jej koniec zaliczyli spory run, co daje im w tym momencie prowadzenie 55:47.

Najlepszym graczem w 1. połowie z pewnością byli Brendan Haywood i Shawn Marion, obaj zdobyli po 10 punktów. Środkowy Mavs dorzucił jeszcze 6 zbiórek. W szeregach Clippers bardzo dobrze spisuje się Caron Butler. Dawny „Mavs” trafił 3/6 zza łuku i 4/9 z gry, co daje mu do przerwy – 13 punktów. Blake zaaplikował na razie 12 punktów, ale po jego grze na parkiecie wydaje się, że rozgrywa przeciętny mecz.

Wracamy do Dallas. Randy Foy pomyślał, że może wyciągnąć piłkę z kozła Nowitzkiemu.. Ten wyszedł dzięki temu na czystą pozycje, Już wiecie, co było dalej?. Do zmiany przygotowuje się Mo. Ja tu gadu, gadu, a Caron Butler trafił właśnie dwa rzuty pod rząd, w tym jeden zza łuku. Piękna akcja Clippers. Z pewnością za parę godzin ujrzymy ją w TOP 10 dnia.

DeAndre Jordan, po walce o zbiórkę, gdzieś na 6 metrze od kosza, hmm? Tak, tak było. Zbija ją do Foya, który odgrywa do Williamsa na trójkę. Na miejscu jest jednak Terry. Mo zdecydował się więc na wejście pod kosz, gdzie spotkał jakiegoś dryblasa (nie pamiętam z twarzy). Decyduje się na wyrzucenie piłki w górę, a DeAndre Jordan kończy akcję w efektowny sposób. Kibicie zgromadzeni na hali z coraz większym zaciekawieniem oglądają mecz.

Chris Paul trafia run shotem i przewaga Mavs stopniała do 3 punktów. Ciekawostką jest fakt, że do tej pory gospodarze zdobyli 14 punktów po stratach rywali, przy zaledwie dwóch – gości. Z parkietu „zniknął” właśnie center Clippers, który zainkasował potężny łokieć od Dirka, oczywiście przypadkiem. Tak, Butler wykonuje rzuty osobowe. Trafił pierwszego, a po chwili drugiego, Clippers prowadzą! Czyżby to miał być przełomowy moment w tym spotkaniu? Nie chcę się bawić we „wróżbitę”, ale LAC grają bardzo dobrą koszykówkę. W międzyczasie, po stracie rywali, Martin wpakował piłkę do kosza. Co do myśli z „wróżbitą” to, sądzę, że przyjezdni wrócili z dalekiej podróży i są jednak bliżej zwycięstwa, do końca meczu zostało 14 minut. Syrena zawyła, kończąc 3. batalię. Chociaż Dallas trafili parę rzutów z gry, to i tak dzięki skutecznym odpowiedzią gości z Los Angeles, przegrywają 76:74. Już zacieram już ręce na 4. kwartę, na kwartę którą wyłoni zwycięzcę, właściwie powinna.

4. kwarta
Jason Terry + słowa „yessir” wymawiane przez komentatora = Dallas znowu prowadzą! Na parkiecie ponownie pojawia się Chris Paul. No panie Paul, jak nie teraz, to już nie w tym meczu. Do końca spotkania pozostało niespełna 9 minut, na tablicy widnieje remis po 79. CP jakby czytał moje słowa, chyba postanowił się wziąć w garść, trafił prawie równo z syreną 24 sekund. Paul, again! Po paru niecelnych rzutach z obu stron, trochę uśpiona defensywa gospodarzy, dała wymusić na sobie faul rozgrywającego LAC, który wykorzystał właśnie oba rzutu osobowe. Nowitzki trafił właśnie trójkę, parę sekund później wymusił faul, rzucając również zza łuku. Dallas przegrywa 82-83, ale Dirk po przerwie będzie miał 3 podejścia z linii rzutów wolnych. Trafił dwa z nich, wyprowadzając swój zespół na jedno punktową przewagę.

Griffin nie trafił właśnie kolejnych osobistych, jest dzisiaj 0/4 z linii, a jego drużyna przegrywa już 3 punktami. Spore zamieszanie, piłką ląduje w rękach Griffin, do końca meczu 2:44, Blake po raz kolejny na linii, Dallas prowadzą 86:83, o czas poprosił jeszcze któryś z trenerów. Kolejne pudło… Zdaje się, że szanse LAC na zwycięstwo maleją z każdym kolejnym rzutem. Kolejne pudło… Piłka Dallas.

Terry na czystej pozycji, składa się, rzuca, nie trafia. Co ja pacze! Griffin faulowany na połowię, tylko po to, by stanął na linii rzutów wolnych. Kolejna pomyłka… Co za frustracja, gości teraz na jego twarzy. Chwila, chyba się chłopak przełamał. 1/8 z linii. Szybka odpowiedź Mavs, w postaci Jason Terre’go, kapitalne podanie od Kidda i mamy 88:84, do końca meczu pozostały 2 minuty. Griffin podaje sobie do rywali, Dirk rzuca osobowe, 90:84, coś mi się wydaję, że w tym momencie poznaliśmy już zwycięzce … No no, Blake po pięknej akcji, wsadza piłkę do kosza, jest jeszcze faulowany. Wykorzystuje osobistego. Nie wierzę własnym oczom! Niecelny rzut Nowitzkiego, podanie do Paula, ten świetnie napędza kontratak, podaje do Martina, któremu pozostał spokojny layup i 2 punkty. One point game!

Nowitzki trafia niesamowity rzut, Martin gubi się, nie trzyma mocno piłki, co powoduje, że po kontakcie z ręką gracza w niebieskiej koszulce, ląduje w rękach rywala. No to teraz już naprawdę jest po meczu… 94:89 dla gospodarzy. 21 sekund do końca spotkania. Chciałoby się napisać: „OMG”. Chris Paul trafia za 3! I to w jaki sposób. „amazing” OMG again! Paul zbija piłkę do Griffina, ten podaje do Butlera. Butler for the win!!! Nic z tego, wyczyszczony skrzydłowy Clippers nie trafia kluczowego rzutu zza łuku… Delonte West zbiera piłkę, wykorzystuje dwa osobiste, pieczętując zwycięstwo Dallas. Świetny, trzymający w niepewności do ostatnich minut – mecz.

Podsumowując:
Mecz był niesamowity! Wynik zmieniał się z minuty na minutę, ukoronowaniem całego spotkania były ostatnie 2 minuty, w których kompletnie się zdezorientowałem. Drużyna z Los Angeles była parę centymetrów od końcowego sukcesu. Ostatecznie jednak lepsi okazali się Dallas Mavericks, wygrywając 96:92. Gospodarze odnieśli tym samym 18. zwycięstwo w sezonie, zatrzymując „rozpędzonych” Clippers.

Caron Butler został prawie bohaterem meczu, mówię prawie, ponieważ zeszłoroczny mistrz NBA nie trafił game winnera z czystej pozycji. Ostatecznie zapisał na swoim koncie 23 punkty i 8 zbiórek.

Chris Paul, który grał słabe spotkanie w końcówce się przebudził. Ogólnie zanotował dla swojej drużyny 16 punktów, trafiając 5 na 10 rzutów z gry, rozdał też 9 asyst, ale stracił aż 5 piłek.

Kluczem do tego meczu były rzuty osobiste, a właściwie Blake Griffin i jego próby. Jeden z najbardziej spektakularnych graczy w NBA stawał na linii 9 razy, z czego zdołał trafić zaledwie 2, ta właśnie statystyka była dziś w dużej przyczyną porażki przyjezdnych z Los Angeles, bo dodając przecież, choćby 5 punktów, Clippers już prowadzą. Dziwi to tym bardziej, ponieważ Blake nigdy nie miał, a przynajmniej nie przypominam sobie, żeby miał problemy z rzutami osobistymi. Co z tego wynika? Blake na salę, trenować rzuty wolne!

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Los Angeles Clippers 17-9 19 28 29 16 92
Dallas Mavericks 18-11 27 28 19 22 96

Komentarze do wpisu: “Niesamowity mecz w Dallas!

  1. O człowieku, jak tak będziesz opisywał każdy mecz to ja pieprze oglądanie po nocach tylko wstaje rano i czytam Twoje relacje – świetna! :D

  2. Dzięki :) Obiecuje, że co jakiś czas, postaram się dodawać właśnie coś w stylu takiej relacji.

Comments are closed.